Dawno, dawno temu, w odległej krainie, ukrytej pośród szumiących lasów i skrzących się srebrzystych potoków, wyrastała Magiczna Góra.
na rysunku: Las
Jej szczyt zawsze otulały delikatne mgiełki, a na stokach rozkwitały najpiękniejsze kwiaty, jakie można sobie wyobrazić. W tej niezwykłej krainie niebo bywało fioletowe o świcie, a tęcze rozpościerały się szeroko nawet bez deszczu. Na samym szczycie Magicznej Góry mieszkał czarodziej Leopold – siwy, pogodny starzec o niewesołych oczach, które rozświetlały się radością, gdy mógł nieść pomoc.
na rysunku: Krowa
Jego dom przypominał nieco ptasie gniazdo – spleciony z gałęzi i liści dom krył się pod wielkim, rozłożystym dębem, a dach lśnił niebieskimi łuskami, aby chronić przed czarami nieproszonych gości. Przed domem rosły krzewy malin, a po gałęziach pląsały wiewiórki, które były jednymi z najwierniejszych przyjaciół Leopolda.
Mieszkańcy Magicznej Góry kochali swego czarodzieja.
na rysunku: Wiewiórka
Królik Florek biegał co rano, przynosząc koszyk świeżych marchewek. Krowa Matylda podsuwała Leopoldowi ciepłe mleko w cukierniczce z porcelany. Wiewiórka Rudka i koń Filip stale wymyślali coś zabawnego – raz nawet zbudowali miniaturowy mostek ze słomy! Życie toczyło się spokojnie, a magiczne stworzenia czuły się bezpieczne pod opieką czarodzieja.
na rysunku: Koń
Pewnego dnia Magiczną Górę spowił cień. Wśród drzew pojawił się Vlad – wampir odziany w pelerynę z ciemnych piór. Jego czerwone oczy jarzyły się żądzą władzy i chciwości.
na rysunku: Królik
Chciał zawładnąć wszystkimi mocami góry i okolicznego lasu. Zanim pojawił się w pobliżu, wiatr zaczął wyć, a ptaki zamilkły, przeczuwając zło.
Zwierzęta ukryły się drżące w norach i gniazdach.
na rysunku: Góra
Filip, zwykle odważny koń, tupał nerwowo kopytami, Rudka zebrała wszystkie orzechy do jednej dziupli, a Florek drżał pod liściem łopianu. Matylda tuliła swoje cielątko, próbując nie okazać lęku. Lecz to Florek, jako najmniejszy, pierwszy podniósł swoje różowe uszka i wyszeptał:
– Musimy poprosić Leopolda o pomoc! On zawsze wie, co robić!
Zwierzęta zebrały się ostrożnie przy domu czarodzieja na szczycie.
na rysunku: Wampir
Czarodziej wysłuchał ich opowieści – każde słowo, szloch i drżący głos. Potarł sędziwą brodę, po czym przemówił głosem łagodnym, ale stanowczym:
– Mój drogi Florku, Matyldo, Rudko, Filipie, nie bójcie się. Nie pozwolę, by zło zapanowało nad naszą górą . Razem coś wymyślimy.
Leopold wyjął wielką, oprawioną w skórę księgę czarów, której stronnice szumiały jak skrzydła ćmy. Całą noc spędził nad magicznymi formułami, szukając odpowiedzi . W końcu odnalazł zaklęcie: lusterko utkane ze światła słonecznego i srebrnego pyłu elfów! Tylko ono miało moc odbić promienie słońca nawet w cieniu, gdzie mógł się ukryć wampir.
Następnego ranka wszyscy mieszkańcy Magicznej Góry zebrali się u stóp szczytu. Każdy miał swoją rolę . Rudka z Filipem ustawiły wśród paproci wspaniałą pułapkę z liści i leśnych kwiatów. Florek zgodził się przyciągnąć Vlada, udając przerażonego, bezbronnego królika. Matylda przyniosła złotą linę, by ewentualnie owinąć nią nogi nieproszonego gościa .
Rankiem Vlad wkroczył na polanę, gdy mgły zaczęły się rozstępować. Czarne ptaki śledziły go z powietrza, a jego peleryna śmigała między konarami. Dostrzegł Florka i olśniony myślą o pysznym posiłku, rzucił się ku królikowi!
W tym samym momencie z ukrycia błysnęło magiczne lusterko! Leopold, recytując starą zaklęcie w języku elfów – którego brzmienie przypominało śmiech potoku i szept liści – skierował promień prosto w ciemne serce wampira . Lśniące światło zatańczyło na gałęziach, oślepiając Vlada tak mocno, że aż potknął się i upadł prosto w stertę fioletowych kwiatów.
Zwierzęta wyskoczyły z kryjówek, a Filip tanecznym ruchem przytknął złotą linę do nóg Vlada. Matylda donośnym muczeniem zagłuszyła jego krzyki, a Rudka obsypała go orzechami . Królik ze śmiechem zniknął pod krzakiem. Dookoła rozległa się wrzawa i śmiech. Vlad był kompletnie rozbity i tak zawstydzony, że w jednej chwili zmienił się w chmurkę dymu i powiał daleko za Góry Lodowe .
Wszystkie zwierzęta wiwatowały! Tego wieczoru urządziły na szczycie Magicznej Góry ognisko, przy którym tańczyły iskierki, a ogniowe motyle śpiewały piosenki. Leopold został nazwany Strażnikiem Dobrych Snów, a Florek – Najodważniejszym Królikiem na świecie.
Od tej pory żadne zło nie ważyło się już zbliżyć do Magicznej Góry, gdzie po dziś dzień, gdy tylko księżyc świeci srebrzystym blaskiem, echo niesie śmiech szczęśliwych zwierząt i spokój czarodzieja Leopolda, który zawsze czuwa, by każdemu śniły się najpiękniejsze, magiczne sny .