Dawno, dawno temu, w cudownie barwnej krainie zwanej Szmaragdową Doliną, każdy poranek budził się śpiewem ptaków i zapachem kwitnących malin.
na rysunku: Pustynia
Na samym skraju tego zaczarowanego miejsca, wśród puszystych mchów i dzwoneczków rosłych przy strumieniu, mieszkała wesoła wróżka o imieniu Lili. Lili była drobniutka jak płatek stokrotki, jej skrzydełka mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a śmiech brzmiał niczym dzwonienie srebrnych nut.
Każdego dnia, z maleńką różdżką w dłoni, przemierzała zakamarki doliny, pomagając zwierzętom i troszcząc się o rośliny.
na rysunku: Kojot
Jej ogromne, zielone oczy pełne były dobroci i ciekawości świata. Czy pomagała ślimaczkowi znaleźć cień pod liściem, czy malowała biedronkom kropki – nikt nie potrafił uszczęśliwiać tak jak ona.
Pewnego ranka, gdy słońce dopiero wstawało, Lili wędrowała po rosie, aż nagle usłyszała cichutkie pochlipywanie.
na rysunku: Słoń
Zza paproci wystawał mokry ryjek małej, różowej świnki. Była to Róża – świnka z figlarnym ogonkiem, zawsze wesoła, lecz dziś pełna smutku. Gubiwszy drogę podczas zabawy, nie potrafiła odnaleźć mamy i rodzeństwa.
na rysunku: Czarownik
Lili, wzruszona losem świnki, podniosła ją i przytuliła. – Nie martw się, Różo! – powiedziała radośnie. – Razem na pewno odnajdziemy Twoją rodzinę.
na rysunku: Las
Ruszyły więc przez gęsty las, gdzie w koronie starego dębu mieszkał bardzo sprytny i odważny kojot Kuba. Miał on sierść lśniącą srebrem i uwielbiał opowiadać historie o dawnych przygodach. Słysząc o kłopocie świnki, aż zamachał puszystym ogonem z podekscytowania.
na rysunku: Żółw
– Znam tajemne leśne ścieżki prowadzące przez dzikie bagna! Prowadźcie mnie, a pokażę wam skróty, których nie zna nikt inny.
Wędrówka trwała długo. Słońce powoli przedzierało się przez liście, gdy cała trójka przemierzała kolejne mostki i ukryte polany.
na rysunku: Świnia
Na skraju lasu za rzeką czekała na nich niespodziewana przeszkoda – rozległa, złota pustynia. Nawet najstarsze drzewa nie pamiętały, żeby piasek sięgał tak daleko. To nie była zwykła pustynia . To Boruta, zły czarnoksiężnik, rzucił zaklęcie, by zwieść odważnych śmiałków w pułapkę.
Czarnoksiężnik Boruta mieszkał w zamku zbudowanym z czarnych skał skrytych mgłą. Chciał on, by wszyscy w krainie pracowali dla niego – wiecznie zbierali zioła i nosili drewno do jego komnat . Boruta miał nienaturalnie długą brodę, oczy jak czarne węgle i płaszcz utkany z pajęczyn.
Przemierzając gorącą pustynię, Lili i jej przyjaciele prawie tracili nadzieję. Gorący wiatr świstał im w uszach, a złudne miraże mamiły obietnicą chłodu i wody . Gdy z ust zaczęły wymykać im się jęki zniechęcenia, nagle ujrzeli potężny cień.
To był Tadeusz, stary słoń. Ubrany w szal utkany z liści palmowych, powolnym krokiem podszedł do znużonych podróżnych . Jego skóra miała barwę popielatych chmur, a oczy lśniły mądrością. Znał opowieści o pustyni i od razu rozpoznał czar Boruty.
– Musicie być bardzo odważni, by tu dotrzeć . Ale pamiętajcie, prawdziwą moc znajdziecie tylko z przyjaciółmi u boku – rzekł Tadeusz, po czym zaniósł ich na swych potężnych grzbietach na drugi kraniec pustyni.
Tam, wśród kaktusów, leniwie wspinał się na kamienie żółw Stefan. Staruszek, którego wiek znali tylko najstarsi leśni mieszkańcy, miał skorupę w barwach starego brązu i spojrzenie, które widziało już niejedną burzę .
– Czasami, by wygrać, trzeba być bardzo, bardzo cierpliwym. – uśmiechnął się.
W pięcioro kontynuowali podróż ku zamkowi Boruty . Gdy dotarli pod mroczne mury, zapadła noc. Nad zamkiem unosiły się czarne kruki, a powietrze gęstniało od magii i szeptów duchów. Stefan spojrzał na swoich towarzyszy z powagą:
– Pułapki Boruty są liczne, lecz jeśli zatrzymacie się i pomyślicie – żadne was nie zaskoczy .
W środku zamku, Lili, Kuba i Róża stąpali na palcach przez mroczne korytarze. Na ścianach tańczyły cienie, a zza zakrętów dobiegały echa złowieszczych śmiechów. Stefan wskazał bezpieczną trasę przez ruchome schody i ukryte drzwi . Kuba przechytrzył pilnujące wejścia gobliny, a Tadeusz rozsunął ciężką zbroję blokującą drogę.
Wreszcie, w najciemniejszej komnacie ujrzeli Borutę. Trzymał w dłoni szmaragdowe berło i szeptał czary, które miały sprawić, by zwierzęta zapomniały o swojej wolności .
– Nie pozwolimy ci! – zawołała Lili, wyciągając swą różdżkę, z której popłynęły strumienie światła. Róża, Kuba, Tadeusz i Stefan stanęli wokół niej. Róża rozproszyła czar Boruty swoimi figlarnymi podskokami, Kuba ugasił magiczny ogień, Tadeusz zaryczał tak głośno, że ściany aż się zatrzęsły, a Stefan przywołał wspomnienia dawnej, dobrej krainy .
Magia przyjaźni okazała się silniejsza od czarnoksiężnika! Gdy tylko światło obsypało mrocznego Borutę, jego zaklęcia opadły niczym stare liście, a sam zniknął, zamieniając się w bezsilnego kruka.
Kraina odzyskała barwy. Zamek zamienił się w łąkę porośniętą kwiatami, a wszystkie zwierzęta wróciły do swoich domów . Róża, ze łzami szczęścia, odnalazła mamę – a cała kraina wiwatowała na cześć piątki bohaterów.
Odtąd Lili, Róża, Kuba, Tadeusz i Stefan stali się najlepszymi przyjaciółmi, wspierali się we wszystkich przygodach i nigdy nie pozwolili, by zło zapanowało nad ich Szmaragdową Doliną. Wieczorami rozpalali ognisko pod gwiazdami, a przy ognistych blaskach opowiadali sobie historie o przyjaźni, odwadze i tym, jak pokonali zło dzięki temu, że byli razem .
A jeśli dziś spojrzysz w rozgwieżdżone niebo, zobaczysz pięć świecących gwiazd – to nasi bohaterowie czuwają nad każdym sercem tej magicznej krainy, gotowi na nowe przygody.
Koniec.