Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami i kilkoma srebrzystymi rzekami, istniała kraina, w której kwiaty zawsze pachniały wiosną, a liście drzew szeptały do przechodniów stare legendy.
na rysunku: Statek
Ta bajeczna kraina była domem nie tylko dla mruczących kotków, figlarnych zajączków i śpiewających ptaków, ale także dla starego, mądrego czarodzieja imieniem Ambroży. Ambroży słynął ze swojej dobroci oraz niezwykłej umiejętności porozumiewania się ze zwierzętami – rozumiał ich szepty i śmiech, potrafił słuchać opowieści ważek i znał sny śpiących nietoperzy.
Jednakże w cienistych zakamarkach tego świata mieszkał także czarnoksiężnik zwany Mirgordem.
na rysunku: Ciemny Czarodziej
O jego czarnych zamiarach opowiadał wiatr, a skrzaty ostrzegały zwierzęta, by nie zbliżały się do jego mrocznej wieży, wokół której nawet mech był szary, a paprocie trzęsły się ze strachu. Mirgord z dnia na dzień stawał się coraz bardziej zgorzkniały – zazdrościł Ambrożemu jego daru, miłości zwierząt i szacunku, jakim darzyli go mieszkańcy krainy. Postanowił, że zdobędzie umiejętności czarodzieja, choćby musiał użyć podstępu.
na rysunku: Rzeka
Pewnego ranka Ambroży poczuł, że świat jest większy, niż dotąd przypuszczał, a rzeka o szmaragdowych wodach szepcze mu o miejscach nieznanych, pełnych przygód i nowych przyjaciół. Postanowił więc popłynąć jej nurtem, zaprosił do wyprawy swoich najlepszych towarzyszy: Motylkę o skrzydłach tak barwnych, że przypominały bukiet kwiatów; Papugę Luizę, która potrafiła śmiać się jak sroka i śpiewać jak słowik; Jeża Szymona, zawsze cichego, lecz niezwykle bystrego; oraz Kruka Mroczka, mistrza nocnych wędrówek i gwiezdnych opowieści.
Wesoła gromadka zapakowała do swojego statku domowego różności – kosz malin, gałązkę bzu, mapę wyszywaną z nici pajęczych i stary globus.
na rysunku: Kruk
Zanim ruszyli, Ambroży machnął laską, przemieniając zwykły stateczek w prawdziwą rzeczno-latającą łódź pełną miękkich poduch i lampionów, które rozgniatały mrok gwiazdami światła.
W tymczasem Mirgord opracowywał swój plan. Przyodział się w marynarski strój z pawich piór, przykleił sztuczny uśmiech i pod fałszywym imieniem kapitana Migławy zgłosił się do pomocy.
na rysunku: Jeż
Ambroży, dobroduszny i ciekawy nowego towarzysza, zaprosił go na pokład.
Rejs był magiczny od samego początku. Statek przesuwał się z szelestem wśród trzcin, a fale opowiadały historie o ukrytych wyspach i leśnych duchach.
na rysunku: Papuga
Motylka latała wokół maszty, zostawiając za sobą tęczowy ślad; Papuga Luiza uczyła Jeża Szymona piosenek w kilku ptasich narzeczach, od bajecznie trudnych, po zabawnie brzmiące; Szymon odgrywał rolę przewodnika po ostępach trzcin, podpowiadając jak bezpiecznie przejść przez ukryte płycizny. Mroczek – nieco tajemniczy, lecz przepełniony dobrotą – tłumaczył czarodziejowi układ gwiazdozbiorów, które co noc śpiewały inne pieśni i wskazywały bezpieczną drogę.
Nikt nie zauważył, że Kapitan Migławy coraz częściej zerka podejrzliwie na magiczną laskę Ambrożego i czasami nocą szeptał do burty dziwne zaklęcia.
na rysunku: Ćma
Czekał na swoją szansę – chciał ukraść moc czarodzieja, by cała kraina tańczyła w takt jego lodowatych rozkazów.
Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy na horyzoncie pojawił się potężny wodospad. Mgła, śpiewające kamienie, spienione bańki zwiastowały niebezpieczeństwo i tajemnicę . To tam czarnoksiężnik, odsłaniając wreszcie swoje prawdziwe oblicze, przeszywająco zawołał: 'Teraz moja kolej!' Najpierw wywołał burzę, potem ciemność tak gęstą, że nikt nie widział własnych łapek czy skrzydeł. Wreszcie rzucił na Ambrożego zaklęcie zamieniające jego dobroć w kamień. Czarodziej poczuł, jak nogi więzną mu w podłodze, oczy zamglają się i cichnie w nim szept przyjaciół dariń .
Na szczęście spryt Jeża Szymona nie znał granic. Zauważył, że każda ciemna energia każe mu się skulić… ale przecież kolce mogą chronić nie tylko jego! Zebrał przyjaciół na dziobie łodzi, gdzie Papuga zaczęła wymachiwać skrzydłami, wypowiadając magiczne słowa, których nauczył ją Szymon – te słowa były bardziej melodiią niż mową, ale niosły w sobie moc śmiechu, odwagi i barw. Motylka stworzyła wokół nich tak szybki wir powietrza, że czarna magia nie mogła się przedostać przez ścianę świateł . Kruk Mroczek, patrząc w niebo, wypatrzył na niebie specjalny układ gwiazd – jakby niebo samo chciało ostrzec ich przed złem. Rozpoznał w nim runę ochrony i wykrakał starodawne, zapomniane słowo: 'Alarum!'.
Ciemność zaczęła się rozpływać, a moc czterech przyjaciół połączyła się, by osłonić czarodzieja . Statek rozbłysł kolorami, uspokoił się wiatr i woda, a Ambroży znowu poczuł, jak życie wraca do jego rąk i serca. Uniósł laskę – tym razem promienistą jak słońce po burzy – i wypowiedział zaklęcie wdzięczności, które spętało Mirgorda srebrnymi wstęgami światła. Czarny mag z wrzaskiem runął za burtę, a nurt wodospadu poniósł go daleko, gdzie nie sięgały już dziecinne śmiechy ani kwiatowe zapachy .
Na pokładzie zapadła cisza, którą po chwili przerwała Papuga Luiza: – Czy wszyscy całi? Gdy usłyszała chóralne 'tak', cała załoga wybuchła śmiechem, a Motylka zatańczyła na środku pokładu swój najpiękniejszy taniec przyjaźni.
Ambroży, głęboko wzruszony, dotknął każdego towarzysza czubkiem swojej czarodziejskiej laski. Motylka otrzymała nowe, złociste skrzydła, dzięki którym mogła latać szybko jak wiatr i jeszcze lepiej widzieć świat z wysokości . Papuga zyskała zdolność rozumienia wszystkich języków świata: zwierząt, ludzi, duszków i nawet milczących skał. Jeż dostał zaczarowane kolce, które przybierały kolory, jakie tylko sobie wymarzył, i dzięki którym mógł znikać w trawie albo błyszczeć jak rubin w słońcu. Kruk otrzymał magiczne pióro, którym mógł pisać na niebie najpiękniejsze opowieści i ostrzeżenia dla wszystkich przyjaciół krainy .
Od tego dnia wyprawy rzeczne były jeszcze pogodniejsze, a każdy z mieszkańców magicznej doliny wiedział, że przyjaźń, odwaga i mądre serce potrafią rozświetlić nawet najczarniejszą noc. Co się stało z Mirgordem – tego nikt nie wiedział. Mówią, że wciąż szuka przyjaźni, której nigdy tak naprawdę nie zaznał…
Tak kończy się opowieść o czarodzieju Ambrożym, jego oddanych przyjaciołach i rzecznej wyprawie, podczas której magia dobra wygrała z najmroczniejszym czarem . I pamiętaj, kochanie – zawsze warto wierzyć w moc przyjaźni i dobroć, nawet gdy świat wokół zdaje się pełen cieni. Baj baj!