Dawno, dawno temu, za siedmioma kolorowymi wzgórzami i dziewięcioma szumiącymi lasami, gdzie rzeka wstęgiem srebrnym przecinała zieloną tundrę, istniała tajemnicza Kraina Zwierząt.
na rysunku: Indyk
Kolorowe motyle tańczyły tam wśród kwiatów, świetliki rozświetlały mrok nocy, a wiatry śpiewały opowieści o dawnych czasach. W tym niezwykłym świecie żyła sobie maleńka wróżka o imieniu Zuzia. Jej skrzydełka mieniły się tysiącem barw, jakby ktoś zamknął w nich fragment tęczy, a roztańczony śmiech rozpraszał najgęstsze chmury smutku.
na rysunku: Tundra
Zuzia była nie tylko niezwykle mądra, ale i czuła. Każdego dnia troszczyła się o wszystkich mieszkańców krainy: leczyła chore wiewiórki, pogodziła kłócące się sowy i pomagała jeżom odnaleźć zgubione jabłka. Jej największym marzeniem było, by wszyscy w krainie żyli razem – w czułej zgodzie i harmonii, jak jeden piękny chór.
na rysunku: Żyrafa
Pewnego poranka, gdy rosa jeszcze świeciła na pajęczynach, a świat dopiero budził się do życia, Zuzia postanowiła przemierzyć brzegi rzeki. Zamiast zwykłych kwiatków i pszczółek, spotkała tam coś niezwykłego: ogromnego Cyklopa. Miał tylko jedno, wielkie oko, porosłe chmurą czarnych brwi, dłonie wielkie jak pnie drzew i głos, który potrafił przestraszyć sarny w całym lesie.
na rysunku: Cyklop
Ale tego dnia ten straszliwy olbrzym zmierzał prosto do norki Bartka borsuka, zamierzając zamienić ją w gruzowisko!
Bartek, drobny borsuk o futerku jak z ciemnej czekolady, z przerażeniem patrzył, jak Cyklop rozgrzewa muskuły. Był gotów obronić swój dom, lecz w głębi serca wiedział, że nie da rady. Wreszcie Zuzia odważnie podleciała i stanęła Cyklopowi przed nosem.
na rysunku: Szop pracz
– Proszę, zostaw dom Bartka – odezwała się srebrzystym głosem. – Dla ciebie to tylko dziura w ziemi, ale dla niego to miejsce pełne ciepła i wspomnień.
Cyklop zmarszczył brwi.
na rysunku: Borsuk
– Dlaczego miałbym nie zniszczyć? Jestem silny, zły – mruknął, lecz w głosie zabrzmiało zwątpienie.
– Siła to nie wszystko – odrzekła Zuzia. – Niechęć i złość prowadzą tylko do samotności.
na rysunku: Rzeka
Może spróbowałbyś innego życia? Przez chwilę Cyklop milczał. W jego wielkim oku zatańczył cień zawahania.
– Zgoda ... Ale pod jednym warunkiem – burknął . – Naucz mnie czegoś ważnego. Pokaż, co daje wam radość.
Zuzia z radością przyjęła wyzwanie, a od tej pory Cyklop stał się stałym bywalcem w świecie zwierząt – nieco niezdarny, trochę nieokrzesany, ale gotów się uczyć . Ilekroć wchodził do lasu, ptaki milkły na chwilę, ale Zuzia zawsze go przedstawiała:
– To Cyklop, nasz nowy uczeń. Chce poznać nasz świat!
Najpierw zapoznał się z Rysiem – nie z rysiem, a z szopem praczem Rysiem, który wszystko wiedział i potrafił. Rysio pokazał Cyklopowi, jak delikatnie łuskać orzechy – a to sztuka dla kogoś z wielkimi łapskami! Mimo kilku rozgniecionych kasztanów, Cyklop nauczył się cierpliwości .
Potem dołączył do nich Turk – indyk o piórach niczym płaszcze królów. Turk uczył Cyklopa rozmowy: kiedy delikatnie gdakać, a kiedy wzywać przyjaciół na pomoc. Cyklop odkrył, że potrafi śpiewać niskim głosem tak, że aż echo odpowiadało mu w dolinie .
Kolejną nauczycielką była Żaneta – dostojna żyrafa o szyi sięgającej chmur. Żaneta oprowadzała Cyklopa po wysokich, wiekowych drzewach, pokazując, jak troszczyć się o zieleń – podlewać spragnione liście, zdejmować pasożyty, sadzić młode sadzonki w bogatej, czarnej ziemi.
Cyklop każdego dnia czuł się coraz mniej samotny . Wieczorami, pod rozgwieżdżonym niebem, siadał z przyjaciółmi przy ognisku, słuchał historii Bartka borsuka i opowiadał swoje własne o dalekich krainach za Zimową Górą. Zuzia patrzyła na niego z dumą – zły Cyklop powoli stawał się dobrym.
Pewnej nocy, gdy mgła przykryła tundrę jak mleczna kołdra, do krainy zakradły się tajemnicze cienie . Było ich wiele: brzęczące Stworzenia Bez Imienia, które chciały wyciąć drzewa, zburzyć nory, zniszczyć wszystko, co żywe.
Cyklop nietrudno ich zauważył – był przecież wyższy nad krzewy i czujny jak nigdy. Zamiast strachu, poczuł inną siłę – odpowiedzialność . Pędził do Zuzi.
– Musimy się bronić! – krzyknął. – Ale nie siłą, lecz mądrością! Zebrał całą drużynę: Bartek wykopał sieć zakręconych tuneli – tylko miejscowi wiedzieli, jak się w nich nie zgubić . Rysio zastawił delikatne pułapki na nieproszonych gości, splatając liany i gałęzie – zwierzęta przechodziły bezpiecznie, lecz intruzi wpadali w pajęczynę z liści. Turk ćwiczył chór zwierząt, którzy donośnie śpiewali i krzyczeli, wypędzając cienie tak, że aż rzeka zatrzymała na chwilę nurt. Żaneta z budzącą podziw zwinnością przewodziła ewakuacji przez rzekę na swoim karku, pomagając małym zwierzątkom z przejęciem przedostać się na drugi brzeg .
Rozgrywka była długa i pełna napięcia, ale dzięki współpracy, sprytowi i dobrym sercom, dobro zwyciężyło.
Nazajutrz słońce wyjrzało zza chmur, a wiatr rozgonił resztki mgły. Cała kraina świętowała zwycięstwo, a Zuzia przygotowała uroczystą ucztę w sercu leśnej polany . Stoły uginały się od leśnych smakołyków, kwiaty splatały się w kolorowe girlandy, motyle i świetliki zatańczyły magiczny bal. Zwierzęta śpiewały, radowały się, a Cyklop – niegdyś zły – tańczył z Bartkiem borsukiem i Rysiem wokół wielkiego ogniska, śmiejąc się serdecznie jak nigdy przedtem.
Gdy nastał zmierzch, Zuzia wzniosła skrzydełka do góry .
– Dziękuję ci, Cyklopie, że byłeś odważny i sercem większy niż większość! W naszej krainie możesz zawsze mieszkać – jesteś naszym przyjacielem!
A Cyklop cicho odpowiedział:
– Nauczyłem się, że najważniejsza jest przyjaźń i troska o innych. Już nigdy nikomu nie zrobię krzywdy!
Kraina Zwierząt rozkwitała, a jej magia z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza. Dzięki Zuzi, jej mądrej rady i wielkiej miłości do świata, w magicznym miejscu zwierzęta, wróżki i nawet dawni złoczyńcy żyli w pokoju, śmiechu i szczęściu – długo, długo, aż po horyzont tęczy .
I tak kończy się nasza opowieść, moja najmilsza wnuczko – pamiętaj, nawet największy olbrzym może mieć dobre serce, jeśli tylko spotka na swojej ścieżce kogoś, kto pokaże mu moc przyjaźni.. .
Koniec.