Daleko stąd, w tak odległej i nieznanej krainie, że stare mapy pokrywa już warstwa srebrzystego pyłu, żył sobie czarodziej o imieniu Samuel.
na rysunku: Kret
Jego broda była biała jak poranny śnieg, a oczy błyszczały ciepłem, które rozpraszało nawet najgłębsze cienie w sercach ludzi i zwierząt. Mówiło się o nim: Dobroczyńca – bo gdziekolwiek się pojawił, tam rozkwitała radość i zgoda. W jego domku, ukrytym za kryształowym wodospadem, mieszkały z nim drobne skrzaty i ciekawskie ptaki, które śpiewały mu do snu.
na rysunku: Jaskinia
Ale oto po drugiej stronie tej samej krainy, gdzie rosły pokręcone drzewa zasnute mgłą, w czarnym pałacu zbudowanym z cienia i lodu, mieszkał drugi czarodziej, znany jako Morvolio. Jego serce było zimne, a oczy błyszczały czerwienią niczym rubiny. Pragnął posiąść całą krainę i podporządkować sobie wszystkich mieszkańców — zarówno ludzi, jak i zwierzęta.
na rysunku: Kocię
Każdej nocy szukał nowych zaklęć i mrocznych sztuczek, by zdobyć jeszcze większą władzę.
Pewnej wiosny, gdy wiatr śpiewał piosenkę o odwadze, Dobroczyńca Samuel usłyszał o nieszczęściach, które spadają na odległe ziemie. Postanowił wyruszyć w podróż, zabierając ze sobą swą magiczną laskę, torbę pełną eliksirów i płaszcz utkany z porannej rosy.
na rysunku: Tundra
Żegnały go skrzaty i ptaki, a wianuszek motyli wirował wokół niego niczym migocząca tęcza.
Najpierw wędrował przez wiecznie zamarzniętą tundrę, gdzie śnieg skrzył się pod promieniami północnego słońca. Tam właśnie, wśród plątaniny lodowych kryształków, spotkał pierwszego z przyjaciół – Rymbę, ogromną srebrzystą rybę o mądrych, melancholijnych oczach.
na rysunku: Wilk
Rymba zanurzała się głęboko w wodach jeziora Gwiazdkowego, coraz trudniej oddychając, bo wody były zatrute przez Morvolia. Wraz z Samuelem, Rymba popłynęła do podwodnego źródła. On zamieszał różdżką, a z jej końca spłynęło światło czyste jak dziecięcy śmiech.
na rysunku: Zły Czarownik
Woda przejaśniała się, a kolory zaczęły tańczyć na jej tafli jak w kalejdoskopie. Rymba wdzięcznie poprosiła mewy, by ostrzegały resztę mieszkańców jeziora, i przyrzekła, że odtąd razem zadbają, by woda już nigdy nie zatraciła swej życiodajnej mocy.
Następnie Samuel skierował kroki ku gęstemu, zaczarowanemu borowi.
na rysunku: Ryba
Drzewa szumiały, a między ich korzeniami migotały złote mrówki i cieniutkie węże. Tam spotkał Kreta: futrzastego, piegowatego, który co noc wygrzebywał się na powierzchnię, by spojrzeć w gwiazdy i pomyśleć życzenie o wolności. Kret opowiadał, jak Morvolio rozkazał zniewolonym zwierzętom drążyć korytarze głęboko pod ziemią, by wykopywały kryształy jasności i mroku .
Bohater nie bał się cienia – z własnej woli zstąpił do ciemnej kopalni, gdzie echo odbijało się złowrogim śmiechem. Przy wejściu spotkał Wilka, szarego i potężnego, którego oczy dolewały łez, bo serce miał skamieniałe zaklęciem. Samuel wyjął z torby kroplę odwagi: podarował ją Wilkowi, a ten przemienił się w przyjacielskiego towarzysza, gotowego pomóc reszcie . We trójkę – Dobroczyńca, Wilk i Kret – przedostali się do najgłębszego tunelu, ochrzcili ściany światłem, a kryształy rozbiły się na tysiąc promyków, uwalniając światło też z samych zwierząt. Wilk zagrał na wietrze swą pieśń wolności, a wszystkie zwierzęta szły za nim w długi, triumfalny pochód.
Gdy wędrówka zaprowadziła ich ku mrocznemu pałacowi, las ogarnął cień . Mimo to szli dalej, kierowani cichym światełkiem nadziei. Tam, na szczycie wieży, w kryształowej klatce, spotkali Kicię — białą kotkę z wielkimi zielonymi oczami, zamkniętą za złotą szybą i smutnie mruczącą. Samuel wypowiedział zaklęcie uwalniające, a kotka wskoczyła mu na ramię i zasnęła szczęśliwie, czując się wreszcie bezpieczna .
Nadszedł czas największej próby. Gdy Dobroczyńca stanął twarzą w twarz z Morvoliem, ciemność, która ich otaczała, wydawała się pochłaniać nawet światło świecącej nad głową gwiazdy. Morvolio miotał czarnawe iskry, ale Samuel pamiętał nauki przyjaciół: mądrość Rymby, odwagę Wilka, upór Kreta, czułość Kici . Z pomocą zwierząt, eliksirów i sztuki przekonywania, Dobroczyńca osłabił moc Morvolia. Wtedy z jego różdżki wystrzeliło światło tak intensywne, że zły czarodziej zamienił się w maleńkiego, nieporadnego żółwia. Od tej chwili żółwik zamieszkał w słoiku, który Kicia postawiła w oknie, aby pamiętać, że każdą złość można zamienić w coś nieszkodliwego .
Radosny powrót do wioski był ucztą śmiechu, piosenek i słów wdzięczności. Rymba śpiewała pieśni przy księżycu, Wilk i Kret uczyli dzieci tworzyć magiczne lampiony, a Kicia… no cóż, Kicia po prostu mruczała z zadowoleniem na kolanach Samuela.
Od tej pory nad całym krajem rozlał się pokój . Zwierzęta i ludzie razem dbali o rzeki, lasy i ziemię, sadząc nowe drzewa, czyszcząc jeziora i pomagając sobie w codziennych troskach. Wieczorami, gdy złote słońce zniżało się ku łąkom, dzieci siadały u stóp babć i dziadków, słuchając tej opowieści – bo historia o Czarodzieju Dobroczyńcy, który odważnie walczył i zwyciężył, dawała im nadzieję, że dobro, odwaga i przyjaźń potrafią przemienić nawet najciemniejszą noc w poranek pełny słońca.
I pamiętaj, kochanie: nawet jeśli nasz świat nie jest pełen czarodziejów, to każdy z nas nosi w sobie odrobinę magii – wystarczy użyć jej do czynienia dobra, a bajka stanie się rzeczywistością .