Dawno, dawno temu, znacznie dalej niż sięga pamięć nawet najstarszych drzew w lesie, istniała kraina zalana cichym, srebrzystym światłem księżyca.
na rysunku: Kangur
Była to ziemia pełna magii, czułych szeptów liści i nieodkrytych tajemnic, o których ludzie tylko śnili w najpiękniejszych snach. Na samym skraju tego tętniącego czarami świata, tuż przy cienistym borze, w maleńkim domku porośniętym bluszczem, mieszkał Karolek – krasnolud nad wyraz odważny, z bujną brodą, wesołymi oczami i sercem ogromnym niczym górskie doliny.
Wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że Karolek nie boi się przygód.
na rysunku: Koza
Codziennie spacerował po mrocznych zakamarkach lasu, wspinał się po omszałych skałach i zaglądał do mrocznych jaskiń, gdzie echo powtarzało jego imię. Pewnego dnia, gdy słońce ledwie przebijało się przez chmury, nasił piętrowe kalosze i wybrał się na najdłuższą wędrówkę w swoim życiu. Wędrując przez gęstwinę, gdzieniegdzie ocierając się o kapryśne, wiotkie gałęzie, dotarł wreszcie do zakamuflowanej przez naturę oazy.
na rysunku: Las
Ta oaza była miejscem co najmniej niezwykłym. Woda lśniła jak szafiry, a każdy jej plusk wydawał się śpiewać cudowną pieśń. Palmy splecione w czuły wianek ochraniały stojących w cieniu podróżnych i zwierzęta, które tam mieszkały.
na rysunku: Oaza
Pierwszą, która wybiegła na powitanie Karolka, była koza śnieżnobiała, z zawadiackim wąsikiem i rogatym, lekko przekrzywionym kapeluszem. Zaraz za nią podskakiwał rozbrykany kangur z Australii, szczerząc zęby w figlarnym uśmiechu, a wśród koralowych skał prężyła się mądra, złotawa gwiazda morska i powolny, acz niezwykle bystry żółw z muszlą w kształcie kolorowej mozaiki.
Zwierzęta, zaskoczone, a zarazem zachwycone obecnością krasnoluda, szybko opowiedziały Karolkowi o codziennych przygodach i magicznych sekretach oazy.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
Koza nauczyła go wesoło skakać przez kamienie i strumienie – pod okiem kangura przebiegł cały las szybciej niż wiatr. Nocami słuchał gwiazdy morskiej, która snuła opowieści o święcących głębinach mórz oraz o rybach, które potrafią śpiewać melodie księżycowe. A żółw, powolny, lecz mądry, pokazał mu, że czasem warto się zatrzymać, pomyśleć i poczekać na właściwy moment.
na rysunku: Żółw
I tak mijały dni pełne serdecznych uścisków, piosenek przy ognisku i surykatek podkutych klejnotami, które nocą tańczyły wśród księżycowych promieni. Aż pewnego wieczora, gdy niebo było ciężkie i granatowe, na horyzoncie pojawiło się niebezpieczeństwo..
na rysunku: Rozgwiazda
.
Z głębin oceanu, daleko za granicą oazy, wyłoniła się ona – olbrzymia, złowroga kałamarnica. Jej ciało czarne było niczym noc bez gwiazd, a macki, zakończone miejscami białymi przyssawkami, sunęły groźnie nad wodą . Jej oczy, złowieszcze i mądre, lśniły tak, iż nawet księżyc wydawał się przy niej bladym cieniem. Kałamarnica chwytała korzenie drzew, mąciła wodę i straszyła mieszkańców oazy złym śmiechem, co burzył spokój wszystkich stworzeń. Co noc, gdy wszyscy próbowali zasnąć, słychać było pluski, trzaski i niepokojące dźwięki, które zabierały ze snów miękką pościel bezpieczeństwa .
Mieszkańcy oazy byli przerażeni. Ale Karolek, choć był tylko małym krasnoludem, poczuł, jak budzi się w nim odwaga. Wiedział, że nie wolno pozwolić, by złośliwa kałamarnica ograbiła ich z radości . Zwołał przyjaciół – kozę, kangura, gwiazdę morską i żółwia – i razem obmyślili plan. Zwierzęta zgodziły się działać razem, bo wiedziały, że tylko siła przyjaźni i mądrość może pokonać mroczne moce.
W nocy, cicho jak cień, cała drużyna ruszyła na brzegi oazy . Koza z fikołkami i podskokami zwabiała kałamarnicę, kangur wykonywał odważne wybryki, myląc jej przeklęte łapska. Gwiazda morska zanurzyła się głęboko w wodzie, podglądając kałamarnicę od spodu, analizując jej zachowanie. Tymczasem żółw skupił się na poszukiwaniu ukrytego, czułego miejsca na tułowiu potwora – tego, które mogło być kluczem do zwycięstwa .
Karolek, sprytny i bystry, wspiął się na najwyższą palmę. Stamtąd przez liście obserwował całą scenę. Gdy zwierzęta odwróciły uwagę potwora, krasnolud szybko przeciągnął linę, na której rodzina pająków utkała lepki kokon . W ruchach kałamarnicy spostrzegł pewien wzór: zawsze, gdy atakowała, opuszczała głowę tuż nad cienkim mostkiem rzecznym.
Wtedy Karolek, korzystając ze swego młotka – rodzinnej pamiątki, przeskoczył zręcznie z drzewa na mostek i zdecydowanym ruchem uderzył w miękką strunę na karku stwora. Kakofonia dźwięków rozeszła się po całej oazie – kałamarnica aż zabulgotała z bólu i ze zdumienia! Na ten znak do ataku ruszyła cała drużyna: koza i kangur zaczęli precyzyjnie podskakiwać na mackach, żółw wyczekał odpowiednią chwilę i oślizgłą, twardą skorupą przycisnął przyssawki kałamarnicy do ziemi, a gwiazda morska rozproszyła potwora blaskiem świecących ramion .
Kałamarnica, zupełnie zaskoczona, nagle zrobiła się bardzo mała i niepozorna. Jej oczy przestały lśnić złowrogo, a z długich macek zaczęły spadać krople żalu. Widząc, że przegrała, cichym szeptem obiecała, że już nigdy nie wróci, i powoli, bardzo powoli zniknęła w oceanie, zostawiając po sobie tylko kilka smutnych bąbelków powietrza .
Wkrótce wszystko wróciło do normy. Karolek razem z przyjaciółmi odbudowali oazę. Każdy kąt rozświetlił się nadzieją i radością – dzieci skakały przez wodę, ptaki śpiewały nowe pieśni, a niedaleko od brzegu znów żółw i gwiazda morska rozmawiały o wielkich podróżach . Oaza stała się jeszcze piękniejsza – rosły tam kwiaty, jakie nigdzie indziej nie istniały, a woda stała się magicznym lustrem pokazującym spełnione marzenia.
Karolek został bohaterem. Ale zawsze powtarzał, że największa siła płynie nie z mięśni, ale z przyjaźni, zaufania i wiary w dobro .
Tak kończy się nasza bajka o krasnoludzie Karolku i złośliwej olbrzymiej kałamarnicy. Gdy zamkniesz oczy, możesz poczuć echo ich śmiechu i szept przyjaznego wiatru, który niesie opowieści w nowe, nieodkryte miejsca. Dobranoc, moje kochane dziecko – niech każda Twoja noc pełna będzie odważnych przygód i ciepłych przyjaźni, jak w tej oazie .