Dawno, dawno temu, w krainie rozciągającej się po horyzonty pełne barwnych lasów, szemrzących rzek i gór, które jak strażnicy spoglądały w dal, mieszkał Czarodziej-dobroczyńca.
na rysunku: Wilk
Miał on długą, srebrzystą brodę, oczy błyszczące jak gwiazdy i szeroki płaszcz, utkany z promieni księżyca. Mieszkańcy wszystkich wiosek powtarzali, że jeśli tylko ktoś poprosi go o pomoc, Czarodziej-dobroczyńca przybędzie, choćby miał przebyć siedem lasów i przekroczyć siedem rzek.
Ale w tej niezwykłej krainie, gdzie szept wiatru mógł być melodią, a podziemne strumyki – instrukcjami starych bogów, mieszkał też zły Czarodziej o imieniu Morgryn.
na rysunku: Kocię
Morgryn zamieszkiwał wysoką, czarną wieżę, która wznosiła się wysoko ponad mroczny las. Wokół niej wiatr nigdy nie śpiewał, a ptaki omijały ją szerokim łukiem. Morgryn pragnął władzy, chciał wcisnąć strach w serca wszystkich istot, często wysyłał swe cienie, by siały niezgodę i niszczyły spokój krainy.
na rysunku: Tundra
Pewnego świtu, gdy rosa błyszczała jak drobne diamenty na źdźbłach trawy, Czarodziej-dobroczyńca usłyszał od chmur wieści o nieszczęściach w dalekiej tundrze. Postanowił wyruszyć na północ. Przemierzał rozległe równiny, gdzie wiatr śmigał jak młody wilk, a śnieżne gwiazdy, czyli płatki śniegu, lśniły w słabym słońcu.
na rysunku: Ryba
Nad brzegiem skutej lodem rzeki napotkał mądrą, srebrzystą Rybę, która miała smutne, duże oczy.
— O, dobry Czarodzieju! — zawołała. — Morgryn zatruł nasze wody.
na rysunku: Kret
Ryby giną, a wodne ptaki odlatywać muszą daleko, by nie pić zatrutych strug.
Czarodziej-dobroczyńca zaczął szeptać stare zaklęcia, aż powietrze nad rzeką roziskrzyło się i zaczęło pachnieć dębem i brzozą. Woda powoli jaśniała, aż z każdą chwilą znów stawała się klarowna jak kryształ.
na rysunku: Zły Czarownik
Stare, podwodne kamienie zaczęły jaśnieć, a rośliny prostowały liście ku słońcu. Oj, jakaż była ulga wśród mieszkańców rzeki! Srebrna Ryba nauczyła się od czarodzieja nowych sposobów dbania o swoje domostwo, a wdzięczna odmówiła podziękowanie pod postacią perłowego naszyjnika, który miał chronić czarodzieja przed wodną magią Morgryna.
Pożegnawszy Rybę, Czarodziej-dobroczyńca ruszył przez lasy o wysokich, splątanych koronach.
na rysunku: Jaskinia
Wśród korzeni drzew, pod miękkim dywanem mchu, natrafił na Kreta – małego, ale niezwykle odważnego podróżnika podziemnych tuneli. Kret, w brązowym surducie spowitym kurzem z setek kopców, skarżył się na złego Morgryna:
— Zmusza wielu z nas do kopania w ciemności. Chce mieć coraz więcej błyszczących kryształów do swoich czarów… Wszystkie zwierzęta są wyczerpane!
Czarodziej-dobroczyńca spojrzał w dół, dostrzegając maleńkie łzy na wibrujących wąsikach kreta . Kierowany odwagą i współczuciem, udał się do najgłębszego tunelu, gdzie spotkał Wilka. Wilk był siwy, z oczami jak dwa księżyce, ale w nich błyszczał niepokój. Pilnując wejścia do jaskini, Wilk nagle wyznał:
— Morgryn rzucił na mnie urok, nie mogę się sprzeciwić…
Wtedy Czarodziej-dobroczyńca rozłożył ramiona, a z jego palców poczęły lecieć błyszczące iskry dobra . Urok pękł jak bańka, a Wilk podskoczył, pełen ulgi i nowej siły!
W trójkę wyruszyli, by uwolnić wszystkich z kopalni. W sercu jaskini Czarodziej rozświetlił mrok potężną kulą światła, tak czystą, że cienie Morgryna skurczyły się do rozmiarów mrówek i uciekły pod skały. Tym razem to jego dobroć pozwoliła zwierzętom znów poczuć się wolnymi, a gdy jaskinia zawaliła się za nimi, cała kraina poczuła dziwną, lekką ulgę .
Gdy dotarli do mrocznego pałacu Morgryna, wokół panowała chłodna cisza – a na parapecie w oknie siedziała drobna kotka Kicia, szara jak świt w styczniu. Jej oczy były rozszerzone ze strachu. Zginęłaby w niewoli, gdyby nie dobroć i magia czarodzieja, który jednym gestem otworzył jej klatkę, a potem ostrożnie wziął ją na ręce .
Kotka drżała, lecz kiedy usłyszała przyjazny głos czarodzieja, zlizała mu z dłoni maleńką łzę wdzięczności:
— Panie Czarodzieju, Morgryn jest w samym sercu wieży. Jest potężny i zły…
Wtedy Czarodziej-dobroczyńca rozejrzał się dokoła. Pamiętał wszystko, czego nauczyli go przyjaciele: spryt Ryby, wytrwałość Kreta, odwagę Wilka, delikatność Kotki . Przygotował tajemniczy eliksir z kropli czystej wody, ułamka kryształu i sierści Wilka, a potem wraz z przyjaciółmi ruszył do sali tronowej.
Morgryn czekał tam, otoczony czarną mgłą, z oczami jak dwa węgle. Grzmot uderzył, gdy próbował ich odstraszyć, lecz eliksir rozbłysnął światłem – złym czarom zabrakło mocy . Czarodziej-dobroczyńca powiedział spokojnie:
— Twoje moce nie mogą ranić dobrej krainy.
Wypowiedział starożytne zaklęcie. Morgryn zwinął się w kłąb, a jego postać malała i malała, aż wreszcie na podłodze pełznął już tylko bezbronny, nieco zaskoczony żółw .
Wesoły orszak wrócił do wiosek. Wesela i święta trwały przez siedem dni i nocy, a pieśni i tańce wypełniły powietrze, aż sowy zamknęły oczy ze zmęczenia, a zające zatańczyły koziołka. Mieszkańcy zrozumieli, jak ważna jest współpraca i troska o siebie nawzajem . Od tego czasu wszyscy – ludzie, zwierzęta i nawet drzewa – żyli w pokoju i szczęściu.
Czarodziej-dobroczyńca został bohaterem, a opowieść o jego mądrości, dobroci i magii rozbrzmiewała we wszystkich chatach. Każdy, kto zasłuchiwał się w słowa tej bajki przed snem, czuł, jak w jego sercu rośnie cicha, ciepła nadzieja: że wystarczy odrobina magii dobroci, by zmienić świat .
A gdy księżyc świeci wysoko, a gwiazdy migocą, dzieci śnią o przygodach Czarodzieja-dobroczyńcy. I choć to tylko bajka, pamiętają, że dobroć zawsze zwycięży, a prawdziwie cudowna magia tkwi w przyjaźni, współpracy i otwartym sercu.