Za siedmioma górami i siedmioma lasami, w krainie mieniącej się odcieniami szmaragdowej zieleni i złotego słońca, stała leciwa, omszała chatka na skraju najcichszego boru.
na rysunku: Renifer
Mieszkał tu czarodziej Leopold, znany w całym kraju nie tylko ze swych potężnych zaklęć, ale przede wszystkim ze swego dobrego serca. Jego twarz zawsze rozpromieniała łagodny uśmiech, a długa srebrzysta broda połyskiwała w blasku poranka, gdy odwiedzał leśne zwierzęta, niosąc im świeże zioła i drobne smakołyki.
Pewnego chłodnego, leśnego poranka, gdy rosa srebrzyła każde źdźbło trawy i ptaki śpiewały pierwszą pieśń dnia, Leopold wybrał się na spacer, by poszukać szyszek do eliksiru szczęścia.
na rysunku: Góra
W gęstwinie, pod wielkim rozłożystym dębem, natknął się na nietypowy zgromadzenie: przyciśnięty przez zwisający konar krab płakał rozczulając swymi paciorkowatymi oczkami, obok niego smutno zwieszała głowę pręgowana żyrafa – nadzwyczaj rzadka w tych stronach. Reniferek o połyskującym porożu spoglądał lękliwie w dal, a maleńka tropikalna rybka pluskała się bezradnie w kałuży. Ich spojrzenia były pełne smutku i łez.
na rysunku: Statek
Zwierzęta drżącymi głosikami opowiedziały mędrcowi o niedawnym nieszczęściu. Zły, wielki Troll, którego skóra miała barwę głazu, a oczy iskrzyły się chciwością, opuścił swe skaliste legowisko. Zazdroszcząc wszystkim szczęśliwego życia, postanowił zniszczyć ich domy – krabowi rozerwał muszlę, żyrafie złamał domek-palmę, reniferowi rozpędził stadko, a tropikalną rybkę pozbawił przezroczystego jeziora.
na rysunku: Tropikalna rybka
Leopold poczuł ból w sercu i natychmiast przyrzekł, że z pomocą zwierzęcych przyjaciół odnajdzie Trolla i naprawi krzywdy.
Wyruszyli więc leśnymi ścieżkami – przez słoneczną polanę, mglisty bór i szeleszczący gąszcz. Leopold dzielił się z kompanami magicznym chlebem, który dawał siłę na długie wędrówki.
na rysunku: Żyrafa
Po drodze stawiali czoła różnorodnym wyzwaniom: przekraczali rwący strumień na grzbiecie żyrafy, omijali sprytne sidła zastawione przez Trolla, i nocami schronieni pod rozgwieżdżonym niebem, słuchali czarodziejskich opowieści. Tropikalna rybka, chlupocząc w zaczarowanym dzbanuszku, przewidywała niebezpieczeństwa i ostrzegała przyjaciół, kiedy wokół było zbyt cicho.
Dotarli wreszcie do stóp ogromnej, granitowej Góry Mrocznych Pajęczyn, której szczyt rzadko który ptak śmiał przeciąć.
na rysunku: Krab
Na jej szczycie, ponad chmurami, rósł stary, czarny las, a wśród martwych pni pyszniła się dziwna budowla – statek Trolla, zrobiony z odłamków skał, masztów sosnowych i kawałków porwanych żagli. W dolnych ładowniach słychać było jęki uwięzionych zwierząt, a dym z kominów śmierdział paloną magią.
Leopold i jego drużyna obeszli wzgórze, wymyślając chytry plan.
na rysunku: Troll
Krab ostrzył szczypce, by rozdzielić klucz od drzwi sterowni, żyrafa obmyśliła sposób, by sięgnąć do najwyższego reje, na której Troll przechowywał swój złowrogi kompas. Reniferek rozgrzewał kopyta, by przewrócić beczki z zaklętymi linami, a rybka, korzystając ze swej niezwykłej mocy, rozpoznała moment, kiedy Troll zamierzał zejść pod pokład.
W półmroku, o poranku, Leopold przy pomocy magicznej laski wyszeptał zaklęcie niewidzialności . Cała gromadka wślizgnęła się na pokład statku. Krab podczołgał się do steru i szczypcami przeciął gruby, mosiężny łańcuch. Żyrafa, z wdziękiem baletnicy, zdjęła wszystkie żagle, przez co statek stracił prędkość i dryfował w miejscu . Reniferek siłą swoich malinowych poroży przewrócił maszty i zablokował wyjścia, a tropikalna rybka czujnie wskazywała kryjówki, w których Troll ukrył magiczne pułapki.
Wreszcie zły Troll, rozgniewany hałasem i stratą kontroli nad statkiem, wybiegł z kajuty. Był ogromny, jego stopy dudniły jak gromy, włosy sterczały niczym czarne druty, a w oczach przemykał cień samotności . Leopold stanął przed nim i przemówił spokojnym, ale stanowczym głosem:
– Czemu siejesz zniszczenie i rozpacz? Zobacz, ile łez przelały niewinne zwierzęta! Czy nie lepiej tworzyć, niż niszczyć?
Troll zatrzymał się zaskoczony. Jego wzrok powędrował ku płaczącym zwierzętom, potem na zrujnowany statek. Wtedy czarodziej wypowiedział potężne zaklęcie – szeptał słowa, które brzmiały jak szum młodego lasu i śpiew źródlanej wody . Troll poczuł nagle w sercu coś dziwnego – żal i wstyd. Nad jego głową pojawił się świetlisty promień, a twarda skóra zaczęła mięknąć, zmieniając się w normalną, choć wciąż nieco ziemistą, skórę.
Pokonany nie siłą, lecz dobrocią, Troll ukląkł i łkając, przeprosił wszystkich za swoje czyny . Obiecał pomóc w odbudowie domów i już nigdy nikogo nie skrzywdzić. Zwierzęta, choć początkowo nieufne, wkrótce zobaczyły prawdziwą przemianę Trolla: pomagał krabowi zbudować nową, piękniejszą muszlę, żyrafie wypleść domek z liści palmowych, reniferowi odnaleźć zgubione stado, a tropikalnej rybce oczarował jezioro, większe i czystsze niż dawniej.
Leopold był szczęśliwy widząc radość swych przyjaciół i harmonijną krainę, w której każde stworzenie czuło się bezpieczne . Chatka na skraju boru rozbrzmiewała wspólnymi śmiechami i opowieściami, a sam Troll stał się obrońcą słabych i strażnikiem zgody.
I od tej pory, gdy tylko w świat próbowała wkradać się niezgoda, mieszkańcy krainy przypominali sobie o sile przyjaźni, mądrości i wzajemnej pomocy. Bo razem można pokonać największe zło – nawet to, które kryje się w czyimś smutnym sercu .
Końcowa myśl: Bajka ta uczy nas, że dobroć i współpraca potrafią rozświetlić nawet najciemniejsze chwile. W świecie, gdzie każdy ma swoje unikalne talenty i zalety – krab potężne szczypce, żyrafa długą szyję, renifer silne poroże, a rybka intuicję – wspólne działanie czyni cuda. Nie oceniajmy nikogo po wyglądzie ani dawnych błędach, lecz wspierajmy się nawzajem, bo razem możemy osiągnąć więcej niż w pojedynkę .