Dawno, dawno temu, w odległym i nieco zapomnianym przez ludzi zakątku świata, rozciągało się królestwo, o którym opowiadały tylko stare, mądre sowy.
na rysunku: Klif
Królestwo to nie miało zamku ani bogatych kupców – istniało gdzieś pomiędzy słońcem i cieniem, pośród plątaniny wielowiekowych drzew, szeleszczących liści i woni leśnych kwiatów pachnących jak marzenia. Tam to właśnie, na małej polanie otulonej paprociami i srebrzystym mchem, żyła dobra wiedźma Wanda – najłagodniejsza czarownica, jaką można było spotkać. Miała włosy długie i białe niczym pajęczyna pierwszego jesiennego poranka i uśmiech, który sprawiał, że nawet zwykła gałązka jarzębiny zaczynała błyszczeć czerwienią.
na rysunku: Las
W domku, utkanym z gałęzi dębu i mchu, Wanda spędzała dnie pomagając leśnym zwierzętom – tu uleczała bolące łapki, tam naprawiała gniazda, a czasem po prostu słuchała opowieści, które przynosił wiatr. Jednak nad tym cudownym leśnym światem ciążył cień. W najgłębszych, bagiennych odmętach rozległego boru, skrywał się wielki Ośmiornica Gigant, Oskar zwany.
na rysunku: Królik
Niegdyś był zwykłym mieszkańcem dalekiego oceanu, lecz pewnego dnia, gniew i zazdrość napęczniały w jego sercu i przemieniły go, a wichry przywiały go do tego lasu. Złe psoty Oskara nie miały końca – plątał ścieżki, straszył mieszkańców, zabierał jedzenie i siał zamęt, przez co nawet najodważniejsze z leśnych stworzeń drżały na dźwięk jego imienia.
Pewnego mglisto-różowego poranka, gdy słońce prześwitywało przez korony drzew jak złote nici na tkaninie, Wanda postanowiła pójść na spacer po lesie.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
Słuchała śpiewu ptaków, delikatnie muskała palcami paprocie, aż tu nagle usłyszała ciche rżenie. Na skraju polany, trwożnie spoglądając na drzewa, stał młody, srebrzysty koń. Ocierał łzą mokre lico o pień i drżał z przerażenia.
na rysunku: Koń
— Co się stało, drogi koniku? — zapytała łagodnie Wanda, przykucając przy nim.
— Oskar..
na rysunku: Jeleń
. on znowu grasował w nocy. Zabrał mi ulubione siano i nastraszył wszystkich.
na rysunku: Lew
Nikt już nie chce wychodzić z ukrycia — odpowiedział zwierzak, spoglądając żałośnie spod grzywy.
Wanda westchnęła i pogładziła konika po pysku. — Nie możemy pozwolić, by zły Oskar dalej rządził w naszym lesie . — Jej głos wybrzmiał spokojnie, lecz z siłą, której nawet wiatr nie potrafił uciszyć.
Wróciwszy do swojego domku, wiedźma postanowiła zebrać śmiałków do drużyny. Najpierw odnalazła dumnego lwa Leosia – złotowłosego strażnika polany, który nawet w nocy pilnował swoich przyjaciół . Dołączył do nich jeleń Długoróg, najszybszy biegacz w całym borze, a tuż za nimi przyczłapał króliczek Pik, znany z przebiegłości i zadziwiających pomysłów.
— Każdy z nas ma w sobie coś wyjątkowego — powiedziała Wanda. — Razem spróbujemy nie tylko pokonać zło, ale może nawet zmienić czyjeś serce .
Drużyna ruszyła śmiało przez las – koń prowadził przez trzęsawiska i podmokłe polany, uczył przeskakiwać przez kłody i przemykać cicho, nie budząc śpiących sów. Leoś swoim groźnym rykiem odstraszał nocne mary, jeleń uczył, jak wręcz tańczyć między cieniami drzew, a Pik zawsze znajdował bezpieczny skrót czy schronienie przed nagłym deszczem.
Lasy stopniowo stawały się coraz ciemniejsze i mroczniejsze, aż przed drużyną wyrosła monumentalna skała – klif, którego czubek ginął w nisko sunących chmurach . Tam, na wilgotnym głazie, rozciągał się Oskar. Był ogromny jak stara góra, jego fioletowe macki owijały się leniwie wokół kamieni. Chrapał głośno, śniąc chyba o nowych psotach .
— To nasza szansa — szepnęła Wanda, unosząc w dłoni maleńką różdżkę splecioną z jarzębiny i wrzosu. Wypowiedziała kilka dziwnych, magicznych słów – most z mglistego światła pojawił się nagle, wijąc się cicho nad przepaścią. Drużyna przeszła bezszelestnie i zajęła pozycje .
Koń galopował wokół olbrzyma, tnąc powietrze tętentem kopyt i rozpraszając jego sen. Leoś zaprezentował ryki, od których aż wiatr się cofał i spadały żołędzie. Długoróg skakał zwinnie, uderzając porożem w kamienie wokół Oskara, a Pik plątał między mackami, szczypiąc je i odwracając uwagę . Tymczasem Wanda splatała czary – czystą moc nadziei i odwagi, która spowiła serce ośmiornicy niczym ciepły koc.
Oskar zbudził się gwałtownie. Przerażony, widząc wokół siebie odważne zwierzęta i błękitną poświatę czarów Wandy, zawołał:
— Proszę, nie czyńcie mi krzywdy! Ja ... ja nie chciałem być taki zły, tylko czułem się bardzo samotny . Przepraszam, obiecuję, że spróbuję się zmienić!
Wanda spojrzała mu głęboko w oczy – widziała tam nieco strachu, ale też prawdziwy żal. — Każdy zasługuje na drugą szansę, nawet ty, Oskarze. Pozostań tu, wśród nas i spróbuj być dobrym . Jeśli jednak wrócisz do starych nawyków, nie zawaham się użyć magii, by cię powstrzymać.
Od tego dnia Oskar naprawdę starał się zmienić. Pomagał konikowi dźwigać siano, sadził drzewka z jeleniem, polerował lwie pazury, a z Pikiem urządzał podchody i zawody w chowaniu orzechów . Okazało się, że ma nawet talent do opowiadania wesołych historii przy ognisku, a jego długie macki były świetne do bujania się na gałęziach!
Wanda, zwierzęta i Oskar wspólnie dbali o las, a każdy, kto odwiedzał ich królestwo szeptał, iż to miejsce najszczęśliwsze na świecie. Przy wspólnych zabawach i rozmowach zwierzęta uczyły się, że nie liczy się siła ani spryt w pojedynkę, lecz współpraca i zrozumienie nawet dla tych, którzy się zagubili.
Tak minęły długie lata, aż opowieść o dobrej wiedźmie, jej odważnych przyjaciołach i Oskarze, który ze złego olbrzyma stał się największym przyjacielem zwierząt, dotarła do samego słońca . Od tej pory każdy, kto zawitał do boru, mógł usłyszeć historie o odwadze, przebaczeniu i potędze prawdziwej przyjaźni — a Wanda, jej drużyna i nawet Oskar żyli długo, szczęśliwie i bardzo, bardzo kolorowo.