Dawno, dawno temu, gdy słońce o wschodzie malowało liście na złoto, w sercu rozległego, szeptem legend owianego lasu, mieszkała dobra wiedźma imieniem Wanda.
na rysunku: Koń
Wanda nie była podobna do żadnej innej czarownicy, jaką sobie wyobrażasz, moja kochana. Miała srebrne włosy zaplecione w długi warkocz, jaskrawe szaty utkane z promieni księżyca i ciepłe, matowe dłonie, na których często siadały ptaki, by odpocząć podczas swych podróży. Jej dom — niewielka chatka ukryta wśród mchów i paproci — pulsował magią, pogodą ducha i radosnym śmiechem wszystkich, którzy w nim gościli.
na rysunku: Las
Las, w którym mieszkała Wanda, był niezwykły. Bywały noce, gdy pośród drzew tańczyły świetliki, śpiewały sowy, a jelenie urządzały dzikie gonitwy pod światłem księżyca. Wszystko w lesie oddychało łagodnością i spokojem.
na rysunku: Lew
Ale w cieniu jednej z najstarszych, omszałych skał czaiło się niebezpieczeństwo — ogromny ośmiornica o imieniu Oskar. Nie był to zwyczajny mieszkaniec głębin, lecz magiczna istota, sprowadzona tu przed wiekami przez złowieszczą burzę. Zamiast cieszyć się towarzystwem innych stworzeń, Oskar wciąż psuł im zabawę: plątał korzenie ścieżek, mącił w strumieniu wodę i głośno śmiał się z przerażonych leśnych zwierząt.
na rysunku: Królik
Pewnego ranka, gdy niebo jeszcze drżało od porannej rosy, Wanda usłyszała w oddali stłumione parskanie. Pod starą lipą stał koń — czarny, dumny, o szerokich nozdrzach i smutnych oczach. Drżał ze strachu.
na rysunku: Klif
— Co cię tak przestraszyło, przyjacielu? — zapytała Wanda, głaszcząc go po szyi.
Koń westchnął ciężko i opowiedział o straszliwym Oskarze, który nocą przewracał kłody, mącił wodę w stadninie i polował na młode leśne zwierzęta.
Wanda postanowiła położyć kres tej niesprawiedliwości.
na rysunku: Jeleń
— Jeśli będziemy działać razem, znajdziemy sposób.
Rozesłała więc wieści po całym lesie. Wkrótce przed chatką Wandy zjawiła się dzielna drużyna: koń, bystry lew z aksamitną grzywą, zwinny jeleń o porożu błyszczącym niczym poranne słońce, i mały, sprytny królik — najmniejszy, lecz najbardziej pomysłowy z całej ekipy.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
Przy kubku z miętowego naparu i cieście z jagód, przyjaciele snuli plany. Lew ryczał: — Musimy być odważni jak nigdy!
Jeleń dodał: — Mknijmy przez las jak wiatr, Oskar nas nie dogoni!
Król lik, mrugając oczkami, podsunął pomysł: — A jeśli podejdziemy go nie siłą, lecz sprytem?
Ruszyli więc razem przez gęstwinę. Nauczyli się wzajemnie swoich sztuczek: koń prowadził przez ukryte ścieżki, lew strzegł towarzyszy przed niebezpieczeństwem, jeleń wskazywał bezpieczne kryjówki i rozpoznawał szlaki, a królik podsuwał najzmyślniejsze podstępy, by uniknąć pułapek Oskara .
Wędrówka była długa. Przemierzali rozświetlone słońcem polany i mgielne jarzyny, brodzili przez ciche strumienie, aż dotarli do klifu, wokół którego wiły się białe jak mleko mgły. Na jego szczycie, wśród głazów, drzemał Oskar . Wyglądał groźnie: opasłe macki rozwinięte na wiele metrów, zimne, zielonkawe oko świeciło złowrogo nawet przez sen.
Wanda cicho wyszeptała słowa zaklęcia i rozpostarła nad przepaścią iskrzący się most z pajęczej nici, delikatny, lecz mocny jak stal. Przyjaciele przeszli jeden za drugim, drżąc lekko ze strachu, lecz serca biły im równo .
Oskar poderwał się nagle, widząc niecodziennych gości. Zamachał mackami, grożąc wszystkim, którzy ośmielili się zakłócić jego drzemkę.
Ale drużyna była gotowa . Koń zawarczał i zaczął okrążać Oskara, wirując wokół jak wichura. Lew ryknął tak donośnie, że echo poniosło się po całej krainie, a nawet najodważniejsze sowy zamilkły na chwilę. Jeleń śmiało zawadził porożem o najdłuższą z macek, a królik, zwinny jak cień, przemykał pomiędzy nimi, podskubując jego przyssawki .
Wanda, stojąc nieco z tyłu, spleciona z naturą i jej magią, zaczęła śpiewać słowa starej, zapomnianej pieśni. Z głębokiej czeluści lasu zaczęła płynąć energia — delikatna, ciepła, rozpływająca się po skórze jak kojący deszcz. Oskar nagle poczuł, że moc opuszcza go, a zamiast złości w sercu pojawiło się zawstydzenie i żal .
Gdy walka ucichła, Oskar upadł na kamień i zapłakał wielkimi, perłowymi łzami. — Wybaczcie mi, proszę. Tak bardzo chciałem być zauważony, a nie wiedziałem, jak inaczej zwrócić na siebie uwagę . Obiecuję, że się zmienię.
Wanda ruszyła ku niemu i wyciągnęła dłoń.
— Każdy może się zmienić, jeśli tylko tego chce . Jeśli dotrzymasz słowa, będziesz mile widzianym mieszkańcem naszego lasu.
Oskar przyrzekł poprawę. Dotrzymał słowa — od tej pory pomagał osuszonym strumieniom napełniać się znów wodą, pilnował, by nikt nie łamał młodych drzewek, a podczas burz był schronieniem dla mniejszych zwierząt .
Przygoda sprawiła, że mieszkańcy lasu zrozumieli, jak wielka tkwi siła w zaufaniu i współpracy. Leśna polana zapełniła się śmiechem — odtąd Wanda i jej przyjaciele, koń, lew, jeleń oraz królik, spotykali się tam wieczorami przy ogniu, snując opowieści i ciesząc się przyjaźnią z Oskarem.
A jeśli kiedykolwiek zabłądzisz w tym lesie, moje dziecko, wypatruj na horyzoncie płynącej wśród drzew olbrzymiej cienia ośmiornicy — nie bój się wtedy, bo będzie to już tylko łagodny Oskar, nowy przyjaciel wszystkich zwierząt i ludzi .
Tak oto królestwo odzyskało pokój dzięki mądrości, odwadze i wytrwałości, a nad lasem unosiła się już tylko dobra magia Wandy — tej, która wierzyła, że nawet największe serce da się odmienić, jeśli tylko poda się mu dłoń.