Dawno, dawno temu, na skraju świata, gdzie szumiały wysokie sosny i trawy tundry srebrzyły się w blasku zorzy polarnej, leżała cudowna kraina.
na rysunku: Czarnoksiężnik
W tym magicznym miejscu, gdzie nad ranem morska bryza pląsała między pagórkami a wieczorami powietrze pachniało mchem i solą, mieszkała dobroczynna czarownica o imieniu Wanda.
Wanda była drobną, kruchą kobietą, zawsze otuloną peleryną utkanej z przenikliwego światła księżyca. Miała bystre, ciepłe oczy, długie siwe włosy oraz serdeczny śmiech, którym zarażała wszystkich dokoła niczym wiosenna burza przeganiająca zimową chmurę.
na rysunku: Kangur
Czarownica znała mowę szeptów drzew, potrafiła kłaść dłoń na gorączkowym czole i ściągać ciężar trosk z czyjegoś serca. Pomagała chorym, rozplątywała pajęczyny kłótni, naprawiała zerwane nici przyjaźni i spełniała drobne marzenia – zwłaszcza tych, którzy nie mieli odwagi prosić.
Ale nie wszyscy kochali Wandę… Pod wilgotną ziemią, w jaskini, gdzie echo było mroczniejsze niż noc, gnieździł się zły czarodziej Warlock.
na rysunku: Krab
Ten brodaty mag był wielkim miłośnikiem czarnej magii i własnej chwały. Jego serce twardniało coraz bardziej z dnia na dzień, bo nie umiał wybaczyć ani znieść tego, że to Wanda była ulubienicą mieszkańców krainy.
Pewnej mglisto-słonecznej porze, gdy poranne krople rosy błyszczały niczym srebrne lustereczka, Wanda przechadzała się po tundrze.
na rysunku: Małpa
Wtem usłyszała cichy płacz. Ukryty w kępce barwionych traw siedział Karol – najmniejszy krab w całym królestwie. Jego oczka lśniły smutkiem jak ziarenka bursztynu.
na rysunku: Tundra
Okazało się, że zaginęła jego magiczna muszla, która pozwalała rozmawiać z każdym stworzeniem – od gadułowatych meduz po żwawe dzieciaki z mysich rodzin. Bez niej był samotny i cichy jak głaz.
Wanda nachyliła się do Karola i pogłaskała go delikatnie po pancerzyku.
na rysunku: Tropikalna rybka
Obiecała mu, że wspólnie odnajdą skarb. Wyruszyli więc w podróż, tuż przy lśniącej linii rozlewającego się morza. Po drodze, tuż pod starym, przechylonym świerkiem, natknęli się na Szymona – szympansa z brodą zmierzwioną od wiatru, ubranego w kamizelkę z futerka tundrowych lisów.
na rysunku: Jaskinia
Szymon wiedział wszystko o wszystkich, uwielbiał opowiadać legendy i anegdoty.
Gdy Szymon opowiedział im o ostatnich kradzieżach i psotach Warlocka, cała trójka zrozumiała, że to czarodziej jest sprawcą zniknięcia magicznej muszli Karola. Niewiele myśląc, ruszyli śladem tajemniczych błysków, które rozświetlały nocne niebo w okolicy góry Lodowego Serca .
Głębokie lasy i szerokie bagna nie były jednak pustką. Pośród wysokich traw trafiła do nich Kasia – młoda, energiczna kangurzyca, która z łatwością przeskakiwała przeszkody i torowała drużynie drogę przez pokrzywy i wirujące liście. W jej torbie grzechotały kamyki, szyszki i stare mapy .
Podróż wiodła przez gęste pajęczyny mgły, dźwięczne strumienie, a nawet błękitną zatokę pełną rozśpiewanych mew. Co wieczór wszyscy siadali przy ciepłym ognisku, gdzie Szymon opowiadał bajki o odległych krainach, Karol ponuro rozmyślał o muszli, Kasia skakała wokół żwawo, a Wanda cicho śpiewała, by napełnić wszystkich nadzieją.
W końcu dotarli do jaskini Warlocka . Wnętrze tej groty przypominało jamę starego smoka – pełno tam było skrzyni, skarbów, dziwacznych maskotek oraz ciemnolśniących luster, w których Wirujące odbicia tańczyły w mroku. Jaskinia pachniała zasuszoną lawendą i stęchłym kurzem tajemnic.
Zanim odważyli się wejść do komnaty czarodzieja, Wanda zerknęła do sakiewki i wyjąła maleńki talizman – serce z bursztynu . „Pamiętajcie, drodzy – dobro ma moc odbijać najczarniejsze klątwy” – wyszeptała.
Warlock był zaskoczony, kiedy zobaczył drużynę. Rozwścieczony, rzucił czar – mroczną smugę, która niczym lodowaty puder zaczęła opadać na Wandę i jej przyjaciół . Ale Wanda była sprytniejsza. Obróciła w dłoniach bursztynowe serce i z mocą wszystkich dobrych myśli posłała w stronę klątwy świetlisty promień. Klątwa nagle odbiła się, zawirowała, po czym jak hukający wiatr runęła z powrotem na Warlocka . Słysząc w głowie szmer dobroci, czarodziej z przerażeniem uciekł w najciemniejsze zakamarki jaskini, skąd już nigdy nie powrócił.
Dzielni przyjaciele znaleźli muszlę Karola, słoiczek z łzami szczęścia dla zagubionych dzieci, a także grzebień, którym Wanda niegdyś czesała warkocze małym jeżom. Były tam również dziesiątki innych zgub, które mieszkańcom krainy ukradł złowrogi czarodziej .
W dniu powrotu do wioski słońce wzeszło wcześniej niż zwykle, a wszystkim zdawało się, że nawet gwiazdy zniżyły się, by lepiej przyjrzeć się bohaterom. Karol znowu mógł gawędzić z rybami i delfinami, Szymon opowiadał niezwykłe historie na długie zimowe wieczory, a Kasia uczyła wszystkich, jak z odwagą i radością przełamywać przeszkody codzienności. Magia Wandy rozjaśniła nawet najbardziej zatwardziałe serca, a kraina stała się jeszcze szczęśliwsza .
A Wanda? Wanda wiedziała, że każdy dzień przyniesie nowe zadania i że nikt nie jest zbyt mały, by zmienić świat. Często powtarzała: „Wielka siła tkwi w dobroci i mądrości!”.
Pod jej opieką, a z pomocą wiernych przyjaciół, kraina rozkwitała spokojem i szczęściem, a wieczorami, gdy słońce zapadało się za ledwie widoczny horyzont, z każdego domku rozchodziły się bajki i szepty szczęścia . Tak kończy się ta opowieść, ale kto wie, może na Wandę i jej przyjaciół już jutro czekają kolejne niezwykłe przygody?
A teraz, kochanie, zamknij oczy, bo cicho, płynąc przez poduszki i miękkie sny, przychodzą do nas czary dobroci i spokoju. Dobranoc, śnij o cudownej krainie Wandy, gdzie dobro zawsze zwycięża, a serce jest największą magią.