Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami i siedmioma rzekami, mieściła się zaczarowana Dolina Zwierząt – miejsce tak piękne, że aż dech zapierało.
na rysunku: Zamek
Gdy promienie słońca wędrowały po rozległych łąkach, kwiaty rozkwitały feerią barw, a strumyki zamieniały krople rosy w drobne, tańczące diamenty. Wśród wysokich traw i kolorowych motyli mieszkały najróżniejsze zwierzęta: dumny kogut z ogonem mieniącym się jak pawie pióra, puszysty, ciekawski kotek ze śmiesznymi białymi skarpetkami na łapkach, elegancka żyrafa o długiej szyi, na której czasem przysiadały ptaki by odpocząć, oraz silny, lecz łagodny niedźwiedź zwany Brunem, który codziennie pomagł mniejszym zwierzętom budować szałasy.
W samym sercu doliny, na niewielkim wzgórzu stał bajkowy zamek z wieżami sięgającymi niemal do chmur.
na rysunku: Żyrafa
Mieszkała tu Dobra Wiedźma, zwana Babcią Meluzyną. Babcia Meluzyna miała miękkie, siwe włosy spięte w koczek i ciepłe oczy, którymi zawsze patrzyła z troską na zwierzęta. Znała mnóstwo magicznych zaklęć, ale najważniejsza była dla niej odrobina czułości i poświęconego innym czasu.
na rysunku: Kocię
Jej dom był zawsze otwarty dla wszystkich – pachniało w nim cynamonowymi bułeczkami i kakao.
Lecz któregoś cichego popołudnia w Dolinie Zwierząt pojawił się niespodziewany gość. Zły Goblin – chudy, zielonoskóry stwór z haczykowatym nosem, zębatym uśmiechem i oczami jak dwa lśniące szmaragdy.
na rysunku: Kogut
Goblin, nazywany przez mieszkańców doliny Przechytrusem, nigdy nie miał własnej krainy, więc zbierał to, co potrafił – cudze sekrety i cudze radości. Przechytrus był mistrzem podstępu. Zazdrościł Babci Meluzynie nie tylko jej czarów, lecz przede wszystkim przyjaźni, która łączyła wszystkich mieszkańców doliny.
na rysunku: Dolina
Pewnego ranka, gdy kogut Gżegżółka donośnie zagdakał, budząc wszystkich nowych i starych mieszkańców doliny, Przechytrus rozpoczął swoje niecne intrygi. Przemieniał się w kształty zwierząt, rozsiewał plotki i kłócił tych, którzy dotąd nie znali sporów: „Żyrafa podgląda Twoje sekrety!”, szeptał do kotka, „Kotek podjada Twoje przysmaki!”, podburzał żyrafę, „Niedźwiedź zabiera słodki miód z wszystkich uli!” krzyczał do pszczół, wzniecając gorące dyskusje.
Niebawem panowała już wszechobecna nieufność i kłótnie.
na rysunku: Niedźwiedź
Dolina straciła swoje kolory, ptaki przestały śpiewać, a nawet słonko chowało się za chmurami, smutne rozgardiaszem. Babci Meluzyne zabolało serce: „Ach, nie chowajcie w sercu urazy, moje kochane stworzonka! Zguba czyha tam, gdzie nie ma zgody.” Zwołała więc wszystkich do wielkiej, starej lipy porośniętej wielobarwną koniczyną.
na rysunku: Goblin
Pod rozłożystą koroną drzewa, przy szumie liści, zebrały się zwierzęta, osowiałe i zasmucone. Babcia Meluzyna spokojnie opowiedziała im o podstępach Goblina. Słuchały uważnie, a ich oczy robiły się coraz okrąglejsze ze zdziwienia . „Wiedźmo droga,” rzekł Niedźwiedź Bruno, „jeśli ten Przechytrus tak z nami pogrywa, razem go przekabacimy!”
I wtedy Droga Wiedźma opracowała plan sprytniejszy niż Goblinowe figle. „Gżegżółka, koguciku, ty obudźcie nas o brzasku, zanim poranne mgły się podniosą. Kotek Mizia, ty zakradnij się cichutko niczym cień i podejrzyj, gdzie Goblin trzyma swoją różdżkę . Żyrafo Lenko, twoje bystre oczy niech czuwają, a kiedy dasz znak, Niedźwiedź Bruno gotów będzie do działania.”
Noc była cicha jak nigdy wcześniej. Księżyc rozświetlał dolinę srebrnym blaskiem, a wszystkie zwierzęta szeptały do siebie dobre słowa na zgodę . O świcie, gdy pierwsze promienie słońca zbudziły pąki kwiatów, Gżegżółka zakrzyknął tak donośnie, że echo zatańczyło w koronach drzew. Kotek Mizia, zwinny jak wiatr, przekradł się pośród snujących się wokół mgiełek do jaskini Przechytrusa. Tam, pośród skrzynek pełnych starych lalek, pajęczyn i pustych flakoników, wypatrzył leżącą na poduszce różdżkę – czarną, lśniącą, o rączce wysadzanej srebrnymi gwiazdkami .
Gdy w tej samej chwili Goblin próbował zamieszać miksturę kłamstwa, poczuł się nagle osłabiony. Spojrzał i z przerażeniem odkrył, że jego różdżka zniknęła! „Kto śmiał mnie okraść!? Kto śmiał…” syczał, rozglądając się dziko. Wtedy Żyrafa Lenka wynurzyła szyję ponad drzewa i dała znak Niedźwiedziowi, że czas działać .
Bruno stanął przed Przechytrusem – ogromny, silny, z łagodnym błyskiem w oczach. „Cóż, Przechytrusie, czas opuścić naszą dolinę. Tu nie ma miejsca na niezgodę .” Goblin próbował protestować, lecz bez mocy różdżki był tylko małym zielonym stworkiem. Kotek Mizia wręczył różdżkę Babci Meluzynie, a ta schowała ją do przepastnego kuferka wraz z innymi niebezpiecznymi artefaktami, które kiedyś zabłąkały się do doliny.
Wobec takiej jedności i odwagi, Przechytrus musiał odejść . Ostatni raz obejrzał się za siebie, a jego oczy były trochę mniej złośliwe. Może nawet odrobinę zapłakał – kto wie?
Zwierzęta przytuliły się do siebie i zaczęły znów śmiać. Babcia Meluzyna upiekła ogromny placek z konfiturą poziomkową i ciepłym mlekiem poczęstowała wszystkich przyjaciół . Wkrótce śpiew ptaków, radosne kukuryku i beztroski śmiech odbiły się echem pośród wzgórz.
Od tej pory żadne stworzenie nie wierzyło już w plotki, a zwierzątka uczyły się słuchać siebie nawzajem, dzielić się radościami i smutkami. Babcia Meluzyna czuwała nad nimi z zamkowej wieży, a nocą opowiadała im bajki o odwadze i sercach pełnych miłości .
A teraz, kochane dzieci, połóżcie główki na poduszce i pomyślcie o Dolinie Zwierząt. Niech każdemu przyśni się własna przygoda z Babcią Meluzyną, Niedźwiedziem Brunem, żyrafą Lenką, kotkiem Mizią i Gżegżółką. Pamiętajcie, że świat jest piękny, gdy dbamy o przyjaciół i mówimy prawdę .
Dobranoc, śpijcie słodko pod skrzydłami dobrej opowieści!