Dawno, dawno temu, wśród malowniczych zielonych wzgórz pachnących kwiatami i nad błękitnym morzem rozciągała się mała, kolorowa wioska.
na rysunku: Szczeniak
W drewnianym domku z czerwonym dachem mieszkała dziewczynka o jasnych jak promienie słońca włosach i pogodnych oczach – na imię miała Zosia. Zosia była nie tylko mądra, ale też odważna, a jej serce zawsze pełne było dobroci. Uwielbiała opowiadać innym dzieciom śmieszne historie i wymyślać nowe przygody, a uśmiech nie schodził jej z twarzy nawet w pochmurne dni.
na rysunku: Szop pracz
Pewnego wieczoru, kiedy niebo zdobił już księżyc, a od morza wiał lekki, słony wiatr, Zosia usłyszała od starego rybaka opowieść o złym Czarowniku mieszkającym samotnie na tajemniczej wyspie za mgłą. Nawet najdzielniejsi marynarze omijali tamto miejsce z daleka, bo czarnoksiężnik potrafił zmieniać ludzi w zwierzęta. Legenda głosiła, że kto raz postawi stopę na wyspie, może już nigdy nie wrócić do domu jako człowiek.
na rysunku: Plaża
Sercu Zosi trudno było zaakceptować tę niesprawiedliwość. Zastanawiała się całą noc, wpatrując się w mrugające gwiazdy, aż nad ranem postanowiła: musi spróbować, choćby nikt inny nie odważył się ruszyć na ratunek zaczarowanym ludziom.
Najpierw więc udała się na złocistą plażę, gdzie piasek był miękki jak aksamit.
na rysunku: Koza
Tam, pod rozłożystym drzewem, spotkała swoją przyjaciółkę Kozę. Koza miała białe futerko i srebrny dzwoneczek na szyi, a oczy bystre i wesołe. Była znana z tego, że rozumiała wszystkie mapy na świecie – potrafiła znaleźć drogę, nawet gdy słońce kryło się za chmurami.
na rysunku: Jeleń
Zosia opowiedziała jej o swoim pomyśle. Koza wciągnęła powietrze nozdrzami, przytaknęła rogatą głową i oznajmiła, że wyruszy z przyjaciółką na nieznane wody.
Chwilę później, spod zarośli wybiegł Jelonek – zwinniejszy niż cienie przemykające po trawie w księżycową noc.
na rysunku: Czarownik
Był nieduży, ale jego nogi były szybkie jak wiatr. Jelonek oblizał różowy nosek i z wielką chęcią przyłączył się do wyprawy – jego spryt i refleks miały się okazać nieocenione.
Nieopodal wiatrem poruszonego sitowia Zosia spotkała Szopa – czarodzieja wśród zwierząt, jeśli chodziło o otwieranie zamków, kłódek i wszelkich zamykań.
na rysunku: Statek
Miał on prążkowany ogon i bystre oczka, w których często błąkał się figlarny błysk. Bez wahania zgodził się wyruszyć z kompanami.
Na końcu, gdy słońce zaczęło wspinać się po niebie, do Zosi podbiegł Szczeniak – niepozorny psiak, zawsze pierwszy do zabawy i zawsze gotów bronić przyjaciół . Jego energiczny ogonek merdał radośnie, a oczy błyszczały odwagą. Dołączył do drużyny, gotów bronić przyjaciół przed każdą przygodą.
Cała piątka odnalazła na plaży stary, z lekka porośnięty mchem, lecz wciąż sprawny żaglowiec o żółtym żaglu . Koza szybkim ruchem rozwinęła mapę, rozkładając ją na samym środku pokładu. Gdy tylko wiatr zadął we właściwą stronę, wyruszyli wyspę, skrajem mgły sunąc przez lazurową taflę morza.
Na morzu łowili ryby, śpiewali wesołe piosenki i uczyli się nawzajem swoich umiejętności . Koza uczyła czytać gwiazdy i odnajdywać północ, Jelonek pokazywał, jak zmykać sprytnie przed niebezpieczeństwem, a Szop z zapałem prezentował, jak rozpracować nawet najbardziej skomplikowany zamek z muszelek i wodorostów. Szczeniak opowiadał straszne historie o morskich potworach, które rozśmieszały wszystkich do rozpuku.
Nagle horyzont pokryła gęsta, śnieżnobiała mgła, a z jej głębi zaczęły dobiegać dziwne dźwięki – śpiew ptaków, których nikt nigdy nie słyszał, szczekanie psów, muczenie krów, ryczenie lwów . Ale Zosia z przyjaciółmi znali już wiele rodzajów dźwięków dzięki swoim lekcjom na pokładzie i nie dali się zmylić.
Wreszcie dotarli do wyspy Czarownika. Wyspa była mroczna – pełna pokręconych drzew, cienistych ścieżek i pnączy wijących się jak węże . Kamienie pokrywał szary mech, z drzew zwisały długie brody rozdymki, a w powietrzu unosiła się woń magicznych ziół. Tu i ówdzie po wyspie snuły się dziwnie znajome zwierzęta – łabędzie, owce, zające – wszystko to były zaklęte dusze mieszkańców znad morza.
Drużyna parła przed siebie, rozwiązywała zagadki, które zastawił Czarownik: musieli znaleźć złoty klucz ukryty w gnieździe starego kruka, unikać strumienia, w którym woda płynęła nie w tę stronę co trzeba, i przejść przez most z pajęczyny .
Przyjaciele dotarli w końcu do czarnej wieży pośrodku wyspy – domu Czarownika. Drzwi były zamknięte na trzy spusty i jedną zagadkę, z której treści wynikało, że tylko ten, kto potrafi połączyć wszystkie swoje talenty, zdoła dostać się do środka. Koza zrozumiała wskazówkę i przekalkulowała trasę na mapie, Jelonek wbiegł na samą górę, by podpatrzeć, czy nie ma niebezpieczeństw, Szop rozszyfrował zamek z pajęczyny i liści, Szczeniak szczeknął radośnie, dodając otuchy Zosi . Zosia odczytała zagadkę i powiedziała: „tylko razem możemy pokonać największe zło”. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
W środku natomiast siedział Czarownik – był stary, miał długą, czarną brodę, pazury jak orzeł i żółte oczy lśniące jak kocie oczy w nocy . W dłoni trzymał wielką różdżkę. Na widok Zosi i jej przyjaciół zaśmiał się i uniósł różdżkę, by zamienić ich w żuki.
Ale nasi bohaterowie byli gotowi . Jelonek uskoczył w bok, Koza zamotała mapą Czarownikowi przed twarzą, Szop sprytem wytrącił mu różdżkę, a Szczeniak zaszczekał donośnie, wystraszając złego czarownika. Wtedy Zosia podeszła bliżej i spokojnym, ale stanowczym głosem poprosiła o zwrócenie ludziom ich dawnych postaci.
Czarownik, widząc ich odwagę i współpracę, zrozumiał, że nie pokona ich żadna samotna moc . Westchnął głębokim głosem i odczarował wszystkich mieszkańców, którzy z wdzięcznością tłoczyli się dookoła Zosi i jej drużyny, dziękując za nowe życie.
Następnego dnia cała wioska świętowała bohaterów – przygotowano wielką ucztę na plaży, zbudowano kolorową huśtawkę, a dzieci śpiewały piosenki o odwadze i przyjaźni. Zosia i jej zwierzęcy przyjaciele stali się wzorem – dzięki nim już nikt nie bał się złego czarownika, a wioska jeszcze długo rozbrzmiewała śmiechem, radością i pięknymi opowieściami .
A Zosia, Koza, Jelonek, Szop i Szczeniak? Zamieszkali razem w dużym domku tuż przy brzegu morza, pomagali każdemu, kto potrzebował rady, i jeszcze nie raz wybrali się w nowe, niesamowite przygody… Ale to już opowieść na inny wieczór…