Dawno, dawno temu, w dalekiej krainie, gdzie skały jaśniały różem o poranku, a złote piaski szeleściły cicho pod stopami, istniała osobliwa oaza, opasana szmaragdowym welonem palm i krystalicznymi jeziorami, w których niebo kołysało się cicho jak małe dziecko na rękach matki.
na rysunku: Szop pracz
Tam też mieszkała mądra i sprawiedliwa królowa Safira, znana w całym świecie ze swojego łagodnego serca i mądrzejszych od diamentów decyzji.
Królowa Safira każdego poranka przechadzała się pośród fruwających kolibrów i cieni gęstych paproci, a jej długa suknia spływała po piasku jak wartki strumień. Z uśmiechem doglądała swoich poddanych – ludzi i zwierząt, które żyły tu w zgodzie i harmonii.
na rysunku: Panda
Pośród nich mieszkała czwórka niezwykłych przyjaciół: Pszczoła Bazylia, Panda Lolo, Szop Makary i Pies zwany Szlachetnym. Każde z nich miało własny domek pod rozłożystą palmą lub w cieniu starego akacjowego drzewa.
Pszczoła Bazylia była żółta jak letnia cytryna, pracowita i sprytna.
na rysunku: Pszczoła
Panda Lolo, okrąglutka i mięciutka, lubiła wspinać się na drzewa i rozśmieszać zwierzęta swoją niezdarnością. Szop Makary miał futerko w prążki i wielkie, sprytne oczka – nie było rzeczy ukrytej, którą by nie znalazł. Pies Szlachetny miał lśniącą, brązową sierść i lojalność, którą znał każdy mieszkaniec oazy.
na rysunku: Olbrzym
Pewnego dnia, nad oazą zawisł cień. Po zmierzchu, gdy niebo zapłonęło tysiącem gwiazd, wieść rozniosła się po królestwie – gdzieś w oddali pojawił się Zły Olbrzym Gromir. Była to istota groźna i ogromna.
na rysunku: Oaza
Szedł przez pustynię, zostawiając za sobą popękany piach, a tężejące powietrze wibrowało pod ciężarem jego kroków. Jego oczy płonęły czerwienią, a na szyi wisiał wielki, błękitny kamień – magiczny amulet, z którego czerpał całą swą moc.
Królowa Safira, pełna troski o swój lud, zebrała naradę.
na rysunku: Klif
Wiedziała, że siła na niewiele się zda przeciwko mocy magii. Zebrała więc zwierzęta i poprosiła je o radę i pomoc. Cała czwórka przyjaciół podskoczyła z przejęcia, niosąc w sobie gotowość do działania.
na rysunku: Pies
Po długiej, świecącej świecami naradzie, zapadła decyzja.
Plan był sprytny jak ogon Szopa i delikatny jak skrzydła Bazylki. Bazylia, ze swoim tęczowym skrzydełkiem, poleci nad pustynią, by wypatrywać Olbrzyma . Miała ostrzegać resztę przyjaciół każdorazowo, gdy zauważy podejrzany ruch lub ślad. Dzięki jej odwadze, nikt nie zostałby zaskoczony przez potwora.
Panda Lolo, silna i zwinna mimo swojego pulchnego ciałka, miała zbudować pułapkę z grubych, elastycznych bambusów, przypominających zielone smoki wijące się po piasku . Snuł te bambusy i splatał w matę tak wielką, że i smok by się w niej zaplątał. Wiedząc, że Olbrzym był niepohamowanym łakomczuchem na bambusowe pędy, dodała do pułapki najdorodniejsze gałązki, by nęciły go z daleka.
Na Szopa Makarę czekało najtrudniejsze zadanie – zdobycie magicznego kamienia . Musiał on wspiąć się na stromą skałę, tak ostrą, że nawet orły jej unikały. W gnieździe kamieni, gdzie chował się amulet, Szop musiał wykraść klejnot, nie zdradzając swojej obecności. Przyjaciele wiedzieli, że jedynie Makary ze swoją cichą łapką i bystrym okiem zdoła podjąć się tej misji .
Pies Szlachetny, ze swoimi wiernymi towarzyszami, miał chronić królową i wszystkich mieszkańców. Każdego dnia przechadzał się wokół oazy, nasłuchując najmniejszego szelestu i wypatrując sylwetki Olbrzyma na horyzoncie. W sercu Szlachetnego tliła się odwaga większa niż u niejednego lwa .
Nadszedł wreszcie ten dzień. Bazylia, szybując wysoko, dostrzegła w oddali pył – był to Gromir, który sunął przez pustynię, a jego cień przesłaniał całe pasmo wydm. Bazylia błyskawicznie wróciła i usiadła na uszach Psa .
– Gromir idzie! – zaszemrała.
Wszyscy ruszyli na pozycje. Lolo uginał gałęzie, wciskał bambusowe pałki coraz głębiej w piasek, aż powstała pułapka jak olbrzymia zielona sieć . Tymczasem Szop wślizgnął się wśród cieni i wspiął mozolnie na skałę. W jaskini Gromira znalazł magiczny klejnot, przez chwilę wahania, ale widząc, jak oaza drży w strachu, jednym ruchem wrzucił go do worka i sfrunął w dół, cichutko jak jesienny liść.
Kiedy Gromir dotarł do oazy, pułapka już czekała . Wystarczyła jedna chwila – gdy Olbrzym nachylił się, by pochwycić chrupiące bambusy, rozległ się trzask i ogromne łapy zaplątały się w pajęczynę Lolo. Moc magicznego kamienia opuszczała Gromira, bo Szop już umknął z nim na szczyt klifu. Zamaszystym ruchem cisnął amulet w czeluść – błękitna błyskawica przemknęła niebem i moc Olbrzyma prysnęła niczym bańka mydlana .
Gromir, choć potężny, stał się nagle słaby i mały. Padł na kolana i zapłakał, bo taki był samotny i smutny, że aż zwierzęta się wzruszyły. Królowa Safira, łaskawa i dobra, podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu .
– Każdy może się zmienić, jeśli tylko tego zapragnie – powiedziała z ciepłym uśmiechem. – Masz w sobie siłę. Użyj jej nie do niszczenia, lecz do budowania . Zostań ogrodnikiem naszej oazy, a stworzysz tu piękno, jakiego świat nie widział.
Gromir wytarł łzy i spojrzał w dziwnie piękne oczy królowej. Odtąd użył swej potężnej postury do sadzenia drzew, kopania stawów i budowania domów . Zwierzęta tańczyły radośnie wokół, a ludzie śpiewali pieśni o pokoju i zgodzie.
Przyjaźń, mądrość i wspólna praca połączyły wszystkich mieszkańców oazy. Odtąd miejsce to stało się najpiękniejszą, najspokojniejszą wyspą wśród pustynnych burz . A Gromir? Stał się największym ogrodnikiem, jakiego kiedykolwiek widział świat.
I pamiętaj, kochane dziecko, że nawet najgorsze serce może się zmienić, jeśli tylko znajdzie drogę do dobra. Zasypiaj spokojnie, śniąc o magii przyjaźni – bo razem można zrobić cuda, nawet tam, gdzie kiedyś rządził strach .