Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze legendy tańczyły na wietrze, istniała kraina, gdzie potężne szmaragdowe góry nachylały się ku błękitnej oazie, zielonej jak perła pośród złotych piasków.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
U stóp tych gór wyrosła tętniąca życiem łąka, pachnąca tymiankiem i rozbrzmiewająca śpiewem ptaków. Wśród tej sielanki mieszkał młody owczarz o imieniu Wojtek. Miał sprytne, błyszczące oczy i silne ręce, a jego serce było równie miękkie, jak sierść jego ulubionej owcy, Malinki.
na rysunku: Jeleń
Wojtek opiekował się stadkiem białych owiec, które znał z imienia. Mieli też swoich zwierzęcych przyjaciół: Dzięcioła Filipa, który znał wszystkie sekrety drzew, Jelenia Stasia, prawdziwego dżentelmena o dostojnych porożach oraz Borsuka Bartka, kuchmistrza i mistrza błotnych forteli. Każda ich przygoda była jak inny odcinek ich leśnej opowieści.
na rysunku: Dzięcioł
Pewnego ranka, gdy rosa jeszcze lśniła jak kryształy na liściach, a góry kryły się pod śnieżnobiałymi szarfach mgły, Wojtek zauważył coś niezwykłego. Na horyzoncie pojawiła się wielka, granatowa chmura, która nie przypominała żadnej innej. Sunęła przez niebo, gnana dziwnymi, poskręcanymi prądami wiatru, a jej cień rzucał się coraz bliżej na łąki i dolinę oazy.
na rysunku: Owca
Wojtek poczuł, że musi działać. Zawołał swoje owce, które pospiesznie zbiegały się wokół niego, a jego trzej przyjaciele — Filip, Staś i Bartek — natychmiast przybiegli, gotowi, by mu pomóc. Zwinny Jeleń przecwałował na przedzie, Borsuk Bartek wywąchiwał niebezpieczeństwo w powietrzu, a Dzięcioł Filip trzepotał skrzydłami, ostrzegając wszystkich.
na rysunku: Oaza
Gdy dotarli do podnóża gór, ciemna chmura opadła nisko, wirując i falując jakby żyła własnym życiem. Nagle z jej łona wystrzeliły olbrzymie, fioletowe macki, połyskujące jak mokre wodorosty pośród nocnych cieni. To nie była chmura — to była Złowroga Olbrzymia Kałamarnica! Legenda głosiła, że od wieków zamieszkuje ona ukryte wodospady między szczytami, a jej macki ciągną się jak gałęzie najstarszych drzew.
na rysunku: Góra
Kałamarnica miała oczy niczym czarne perły, a jej skóra lśniła, odbijając światło niczym zmarszczki wody o zmierzchu.
Owce zaczęły beczeć z przerażenia i zbliżały się ciasno do Wojtka. Ten wiedział, że nie może pozwolić, by przerażenie odebrało im nadzieję.
na rysunku: Borsuk
Jeleń z rozmachem ruszył na pomoc swoimi potężnymi porożami, wycinając śmiało drogę przez wijące się macki. Borsuk Bartek, szybki jak błyskawica, zgarnął sporą kulę błota i z chirurgiczną precyzją cisnął nią w gapiące się oko potwora. Tymczasem Dzięcioł Filip podleciał jak strzała i celnym uderzeniem dzioba trafił czułek kałamarnicy . Olbrzym syknął, potrząsając macek, a jego oczy rozbłysły złością.
Wojtek wiedział, że to jeszcze nie koniec. Sięgnął pod swój płaszcz i wyjął swoją największą tajemnicę — magiczną piszczałkę, wystruganą przez dziadka z drewna starej topoli . Kiedy tylko przyłożył ją do ust i zanucił melodię, świat zatrzymał się na moment. Dźwięki piszczałki były jak wiatr biegnący przez kwiatowe łany — miękkie, kojące, a zarazem pełne mocy. Owce zaczęły podskakiwać w rytm melodii, tworząc roztańczony krąg, a ich runo — poruszane muzyką — emitowało oszałamiający, złoty blask . Światło to było tak jasne, że nawet góry wydawały się tańczyć w odbiciu.
Olbrzymia Kałamarnica zawyła, oślepiona światłem i zmieszana nieoczekiwanym oporem. Macki plątały się, szukając ucieczki . Każdy przyjaciel Wojtka dorzucił swój talent: Jeleń wirował pośród macek, Dzięcioł śmigał wokół głowy potwora, Borsuk sypał błotem i piaskiem, a Wojtek wraz z owieczkami śpiewał i tańczył.
W końcu, Kałamarnica nie wytrzymała — z sykiem i pluskiem odwróciła się, uciekając przez powietrze ku wodospadom, skąd pochodziła. Jej ciemna sylwetka rozpłynęła się w porannej mgle, a słońce znów rozświeciło niebo i oazę .
Kiedy zagrożenie minęło, wszyscy wrócili do oazy, która już witała ich bukietami polnych kwiatów i zapachami ciepłego, świeżo wypieczonego chleba. Mieszkańcy krainy zorganizowali wielką ucztę z tańcami i pieśniami. Pod niebem pełnym gwiazd opowiadano legendę o pierwszym owczarzu, który z przyjaciółmi pokonał najbardziej niebezpiecznego potwora i ochronił to, co kochał .
Wojtek zrozumiał tego dnia, że odwaga nie polega na sile ciała, ale na sile serca, a prawdziwa przyjaźń potrafi rozproszyć nawet najczarniejszą chmurę. Danki i śmiechy maleńkich jagniątek długo jeszcze niosły się echem przez dolinę, a oaza wraz z górami żyły długo i szczęśliwie, otulone historią Wojtka oraz jego dzielnych, niezwykłych przyjaciół.