Dawno, dawno temu, na dalekiej północy, gdzie lodowe równiny tundry spotykały się z nieprzeniknionym, szmaragdowym lasem, rozciągało się niezwykłe królestwo.
na rysunku: Wampir
Krainę tę spowijała zimowa mgła, pod którą kwitło życie: zające hasały po śniegu, sowy cicho czatowały na gałęziach, a zorza polarna malowała niebo. Wśród lodowych kryształków, pośród gałęzi omszałych drzew, mieszkał mały elf o imieniu Elfi. Był to elf szczególny – o rozczochranych, srebrzystych włosach i oczach błyszczących niczym krople rosy na pajęczynie.
na rysunku: Kangur
Elfi był wesoły i ciekawy świata. Pomagał ptakom znaleźć nasiona, gryzoniom budować nory, a nawet rozplątywał lodowe kokony na gałęziach, by młode pąki mogły zakwitnąć.
Jednak nad krainą zawisł cień.
na rysunku: Koza
W starej legendzie przekazywano, że pod powierzchnią zamarzniętego bagna śpi zły wampir, którego serce zostało skute lodem. Wampir raz na sto lat przebudzał się, by siać strach wśród mieszkańców tundry, wysysać radość i zamieniać noce w zimny cień. Gdy pewnego wieczoru zorza polarna zgasła niespodziewanie, wszyscy zrozumieli, że zły wampir znów się obudził.
na rysunku: Tundra
Elfi wiedział, że musi działać. Jednak jak pokonać taką potęgę? Wiedział, że sam nie da rady, ale odwaga i spryt nigdy go nie opuszczały. Wziął więc swój ulubiony futrzany płaszcz, kubraczek z brzozowych liści i ruszył przed siebie.
na rysunku: Dzięcioł
W głębi lasu Elfi spotkał Krecika – małego, czarnego jak noc przyjaciela, którego pyszczek zawsze był w ziemi, szukając pysznych korzonków. Krecik znał klaustrofobiczne podziemia i sekrety ukryte pod mchem. Gdy Elfi wyznał mu cel swojej misji, Krecik zamyślił się i polizał wąs –
„W mroku ziemi nawet cień wampira nie ma się gdzie ukryć! – rzekł wesoło i gotów był wesprzeć Elfi’ego w walce ze złem.
na rysunku: Kret
Podczas dalszej wędrówki natknęli się na Kozę, białą jak śnieg, z rogami spiralnymi niczym lodowe fale. Koza była znana z odwagi – jeszcze nigdy nie cofnęła się, nawet gdy śnieżyca próbowała zdmuchnąć ją z gór. Elfi opowiedział jej o złym wampirze:
„Elfi, przyjacielu!” – rzekła Koza, uderzając kopytem o zlodowaciałą ziemię.
na rysunku: Las
– „Moje rogi przebiją nawet najtwardszy lód, a serce mam gorętsze od letniego słońca!”
Wędrowali więc razem, aż las ustąpił miejsca szerokiej równinie – była to tajemnicza kraina kangurów. Zwierzęta o torbach pełnych niespodzianek skakały dostojnie, pozostawiając za sobą lotne pióropusze śniegu. Kangurko, najszybszy z nich, którego ogon przypominał zamarzniętą gałąź, był tak zwinny, że mógł przeskoczyć przepaść bez trudu . Widząc Elfi’ego i jego dzielną drużynę, dołączył do nich i obiecał, że swoją zwinnością i zręcznością pomoże przechytrzyć nawet najgroźniejsze pułapki.
Ostatniej nocy dotarli do lasu, gdzie wśród świerków brzmiał stukot dzięciołów. Ptaki te miały pióra w kolorach zorzy polarnej i ostre dzioby, którymi mogły wydrążyć tunele nawet w najtwardszym drewnie . Dzięciołek, najmłodszy i najruchliwszy, zauważył zbliżającą się gromadkę. Wysłuchał opowieści o wampirze i w mgnieniu oka dołączył do drużyny, gotów pomóc przeniknąć przez każde zamarznięte wrota.
Wreszcie, zmęczeni, lecz zjednoczeni, stanęli u podnóża schowanego przed światem zamku . Był to pałac z czarnego lodu, którego mury lśniły złowrogim światłem. Dookoła zamku znajdował się głęboki rów, pełen lodowych szczątków i zamarzniętych wspomnień.
Krecik, korzystając ze swojej wiedzy, odnalazł tajną norę pod murem zamku, przez którą cała piątka mogła przedostać się niezauważona . Koza, jednym potężnym uderzeniem, przebiła mur z czarnego lodu i utorowała ścieżkę do środka. Kangurko przeskakiwał z sali do sali, omijając szerokim łukiem pułapki z ostrych sopli. Dzięciołek przedziurkował zamknięte wrota, a subtelne podmuchy lodowego pyłu rozbrzmiały echem w zimnych korytarzach .
W samym sercu zamku Elfi stanął twarzą w twarz z wampirem: był wysoki, o skręconych, lodowych kłach, a płaszcz miał utkany z mroźnych mgieł. Wampir spróbował przestraszyć Elfi’ego, szepcząc słowa tak zimne, że igła świerka mogłaby się od nich rozsypać.
Ale Elfi podszedł do przeciwnika pewnie, a jego drużyna wsparła go wokół, gotowa działać . Elfi wiedział, że siła nie wystarczy. Zadał wampirowi zagadki, których odpowiedź znał tylko ktoś o dobrym sercu – wampir, zimny i egoistyczny, z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zdezorientowany. Wtedy Elfi, śmiało unosząc swoje srebrzyste dłonie, wypowiedział zaklęcie przyjaźni – słowa te rozświetliły mroczne komnaty ciepłym blaskiem, który zaczął topić lodowe serce upiora .
Wampir, pokonany mocą przyjaźni, odwagi i mądrości, rozpuścił się w srebrzystej mgle. Na zewnątrz zamek rozpłynął się niczym lodowy sen, a zorza polarna wróciła na niebo, tańcząc wesoło nad tundrą i lasem.
Elfi, Krecik, Koza, Kangurko i Dzięciołek powrócili do domu witani przez zwierzęta i ptaki z całego królestwa . Ich imiona stały się tematem opowieści snutych przez rodziców przy kominku. Nawet najstarsze lodowe sarny z zaciekawieniem słuchały o sile przyjaźni i odwadze kilku zwyczajnych, lecz niezwykłych przyjaciół.
Od tego czasu dzieci zasypiały, przytulone do poduszek, słuchając o Elfi’m i jego towarzyszach, którzy udowodnili, że największe zło można pokonać, jeśli ma się odwagę, mądrość i wspiera się innych całym sercem .