Dawno, dawno temu, za siedmioma pagórkami, za gęstym lasem i srebrzystą rzeką leżała mała, pogodna wioska o nazwie Zielona Łąka.
na rysunku: Koza
Mieszkańcy byli tu sobie jak rodzina – razem piekli chleb, wspólnie uprawiali ogródki i opiekowali się zwierzętami. Spośród wszystkich dzieci, jedno wyróżniało się wyjątkową bystrością i niekończącą się ciekawością świata. Nazywał się Jasio – chudy chłopiec o kasztanowych włosach, zawsze z roziskrzonymi oczami i czapeczką z piórkiem.
na rysunku: Dzięcioł
Jasio miał niezwykłych przyjaciół, choć nie byli to chłopcy ni dziewczęta, lecz zwierzęta: przemądrzały, złocisty Kogut Ambroży, ciekawska Koza Sisi z zadartym ogonkiem, pracowity Dzięcioł Stefan z czerwonym berecikiem i… najprawdziwsza Rybka Tropikalna o kolorowych, tęczowych łuskach, która mieszkała w kryształowym akwarium, ale w upalne dni lubiła kopać małe dołki w rzece.
Pewnego słonecznego ranka Jasio wraz z przyjaciółmi bawił się nad rzeką. Skakali przez kamienie, a Rybka Tropikalna pląsała w wodzie, śmiejąc się perliście.
na rysunku: Rzeka
Nagle? Rybka odskoczyła przestraszona – nurt zaczął słabnąć! Woda cofała się, odsłaniając mokre, dymiące dno. Kwiaty na brzegu pochyliły się smutno. Nigdy wcześniej rzeka tak się nie zachowywała!
Jasio od razu zrozumiał, że musieli zbadać sprawę.
na rysunku: Jaskinia
„To pewnie jakiś kłopot!” westchnął Dzięcioł Stefan, poprawiając swój berecik, który zsuwał mu się z głowy. „Może zły duch schował rzekę do słoika?”, żartowała Koza Sisi, choć śmieszkiem była tylko trochę. „Nie czas na żarty, przyjaciele” – zakrakał Kogut Ambroży – „w drogę!”.
na rysunku: Kurczak
Zwierzęta i Jasio ruszyli śladami cofającej się wody, głębiej w las, gdzie drzewa stawały się coraz wyższe, mroczniejsze, a powietrze gęstniało od zapachu mchu i wilgoci. Coraz trudniej było stawiać kroki – pnie drzew splatały się nad ich głowami jak ramiona olbrzyma, a cieniste paprocie szumiały ostrzegawczo. Gdzieniegdzie pojawiały się ślady wielkich stóp zostawione w błocie.
na rysunku: Cyklop
Chłopiec domyślił się: muszą prowadzić do sprawcy ich nieszczęścia.
Wreszcie, za gęstymi zaroślami, ukazała się im gigantyczna jaskinia otoczona głazami. Z jej wnętrza dochodził ochrypły, niepokojący pomruk, mieszający się z odgłosami kapania wody.
na rysunku: Tropikalna rybka
Przed wejściem leżała przeogromna tama zbudowana z głazów, pni i gałęzi, które zablokowały rzekę! Przy niej spał Cyklop. Był olbrzymi jak stodoła, cały owłosiony i z jednym, obwisłym okiem pośrodku ogromnej, sinej twarzy. Jego małpie ręce oplatały brzuch, a co chwilę jeden paluch trzaskał muchy latające nad nosem . Zły był to Cyklop, znany w okolicy z tego, że lubił dokuczać ludziom, by potem spać bez zmartwień w swojej jaskini.
Jasio poczuł lęk, ale jeszcze większą determinację. Muszą odzyskać wodę dla wioski! Wtedy do akcji wkroczył mądry Kogut Ambroży: – Słuchajcie, jeśli obudzimy go moim pianiem, na pewno się zdenerwuje! Tylko trzeba działać szybko, zanim zacznie rzucać kamieniami . Koza Sisi aż zatarła raciczki z przejęcia: – Ja rzucę się na tamę z moimi rogami! To solidny mur, ale jeśli mnie podniesiecie, mogę wyłamać kilka belek! Dzięcioł Stefan od razu wyznaczył sobie zadanie: – Będę wypatrywał, czy Cyklop nie próbuje was zaskoczyć od tyłu, a jak się zbliży, stuknę go w łysą czaszkę.
Wszystko było gotowe. Kogut nabrał powietrza w pierś i zapiał – jak nigdy! Echo niosło się po lesie, drzewa aż drżały od dźwięku . Cyklop podskoczył na nogi, oczy otworzył szeroko, aż głośno zatrzeszczało mu w karku. – Kto śmie mnie budzić?! – zaryczał, potrząsając lasem od swego głosu.
Wtedy Jasio, najodważniej jak potrafił, wystąpił zza drzewa i rzekł: – Wypuść wodę dla mojej wioski, Cyklopie! Jeśli nie, nigdy nie zaznasz spokojnego snu – mój Kogut będzie piać codziennie, a Koza strąci twoją tamę!
Cyklop, który nie znosił hałasu i miał wrażliwe ucho, rozgniewał się, ale gdy Koza Sisi zaryczała bojowo i roztrąciła kawał bali, tama zagrzechotała . Dzięcioł Stefan leciał jak wicher, bijąc dziobem do taktu. Rybka Tropikalna, zawsze chytra i szybka, śmignęła obok nóg olbrzyma i plusnęła w kałuży tak, że Cyklop aż podskoczył z wrażenia!
Cyklop, nie mogąc znieść wrzawy, złości i trzepotu, zakrył głowę wielką dłonią i wrzasnął: – Dobrze, dobrze! Tylko nie róbcie więcej tego hałasu!
Jednym zamachem rozniósł całą tamę. Woda uderzyła z hukiem, aż rozbryzgała się na wszystkie strony, a nurt popłynął, strącając liście i kamyki, czule łaskocząc czekające na niego kwiaty . Cała rzeka rozświetliła się jakby od nowa urodzona! Rybka Tropikalna zatańczyła radośnie, Koza przytuliła się do Jasia, a Kogut Ambroży zapiał nieco ciszej, tyle tylko, by okoliczne wróble wiedziały, że wygrał.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, wrócili do Zielonej Łąki. Wioska powitała ich wiwatem i pieczonymi jabłkami z miodem . Starszyzna urządziła ucztę, a dla każdego zwierzątka była złota kokardka i miska najlepszych przysmaków. Od tej pory wszyscy wiedzieli, że nawet największa przeciwność się nie ostoi, jeśli przyjaciele trzymają się razem.
Tego wieczoru Jasio zasypiał w miękkim łóżku pod ciepłym kocem . Przez okienko wpadał księżycowy promień, mrucząc cicho jak kot. Jasio uśmiechał się przez sen. Bo czyż nie jest najpiękniej, gdy dobro i przyjaźń zwyciężają, a nawet Cyklop, choćby raz, pozwoli rzece powrócić?
Tak kończy się nasza opowieść o Jasiu, jego niezwykłych przyjaciołach i cyklopie, którego pokonało nie tylko męstwo, ale i rozum oraz współpraca . Zapamiętaj, skarbie, że pracując razem i nie lękając się problemów, można pokonać nawet największe przeciwności. Dobranoc i kolorowych snów!