Dawno, dawno temu, za siedmioma pagórkami i ośmioma zakrętami rozproszonych przez wiatr ścieżek, istniała niezwykła kraina – miejsce, gdzie leniwe rzeki leniwie splatały się z zimnymi objęciami tundry, a roztańczone zorze polarne malowały na niebie kolorowe zasłony.
na rysunku: Rzeka
Mieszkała tam mała wróżka o imieniu Zuzia – istota o niezwykłym sercu, czułym na każdy szept traw i każde łkanie zagubionego listka. Miała włosy jak rozświetlone mgiełki o poranku, a jej skrzydełka lśniły jak źdźbła trawy w kroplach rosy.
Zuzia najbardziej na świecie marzyła o tym, by zjednoczyć mieszkańców swojej krainy w radosnej zgodzie.
na rysunku: Indyk
Każdego ranka budziła się wraz z pierwszym blaskiem zorzy i oblatywała las, zaglądając do domków ukrytych wśród mchów i korzeni, by sprawdzić, czy nikt nie potrzebuje pomocy.
Pewnego dnia, gdy zapach świeżych poziomek roznosił się w powietrzu, Zuzia usłyszała przerażone krzyki dobiegające z brzegu rzeki. Przyfrunęła szybko i zobaczyła wielkiego Cyklopa, o wielkim żółtym oku i skórze szarej jak burzowe niebo.
na rysunku: Tundra
Cyklop, znany z ciętego języka i burkliwego usposobienia, właśnie próbował wygrzebać norę borsuka Bartka, bo – jak mówił – szukał kamieni do budowy własnej chaty.
– Co ty wyrabiasz! – zawołała Zuzia, odważnie unosząc się przed wielkim nosem Cyklopa. – To dom mojego przyjaciela.
na rysunku: Cyklop
Każdy, czy duży, czy mały, powinien mieć bezpieczne miejsce do życia.
Cyklop chrząknął, jego brwi zbiegły się groźnie, a ziemia zatrzęsła się pod jego wielkimi stopami. – Mały stworek, nie podsuwaj mi się pod nogi! – warczał, lecz nieoczekiwanie zatrzymał się.
na rysunku: Żyrafa
W oczach Zuzi dostrzegł odwagę i ciepło. Poczuł w sercu nieznane dotąd mrowienie.
– Hm.
na rysunku: Szop pracz
.. Może by tak.
na rysunku: Borsuk
.. zawrzeć układ? – wymamrotał, drapiąc się po skroni . – Jeśli pokażesz mi, jakie cuda kryje ta kraina, a twoi przyjaciele nauczą mnie czegoś nowego, przysięgam, że nie tknę Bartkowego domu!
Zuzia uśmiechnęła się radośnie i zacisnęła w dłoniach kwiatowego sznureczka, którym często splatała wianki. Od tej pory Cyklop został zaproszony do codziennych przygód zwierząt z tundry. Każdego dnia ktoś pokazywał mu coś nowego . Bartek borsuk oprowadził Cyklopa po swoim labiryncie podziemnych tuneli i nauczył, jak odróżniać zdrowe korzonki od tych trujących. Następnego dnia Rysio szop pracz, słynący z figlarności, tańczył dla Cyklopa pod gwiazdami i zdradził sekrety zbierania najsłodszych orzechów.
Turk indyk, zawsze pierwszy do rozmowy, nauczył Cyklopa, jak śpiewać w zespole, tak by nie zagłuszać, lecz wzmacniać głos przyjaciela . Żaneta żyrafa, spokojna i dostojna, pokazała Cyklopowi, jak dbać o delikatne liście brzóz i gładzić czubki drzew, by nie łamały się podczas wichrów.
Z każdym dniem Cyklop stawał się inny. Jego spojrzenie łagodniało, a burkliwe mruknięcia coraz częściej zamieniały się w ciche "dziękuję" . Wkrótce zapragnął, by cały świat wiedział, jak piękna jest przyjaźń i harmonia.
Pewnego ranka, gdy rosa jeszcze srebrzyła liście, na skraju krainy pojawiła się banda złych trolli i podstępnych wilczurów, które postanowiły zdobyć krainę zwierząt. Cyklop stanął na czele zwierzęcej drużyny, bo teraz jego serce biło w rytm ich trosk i nadziei . Bartek wykopał zawiłe tunele, które pozwalały drużynie przemknąć się bezszelestnie wokół wroga. Rysio zastawił sprytne pułapki z szyszek i lepkich jagód. Turk indyk zebrał wszystkie ptaki i wspólnie stworzyli tak potężny chór, że złe wilczury uciekły z przerażeniem przed echem falujących głosów . Żaneta uniosła najmłodsze zwierzęta na swoim grzbiecie i zaniosła na bezpieczną wyspę na środku rzeki.
Bitwa trwała cały dzień i noc, a zorza jaśniała mocniej niż zwykle, jakby i ona kibicowała drużynie Zuzi. W końcu, zmęczone trolle i wilczury uciekły w popłochu, a kraina znów tonęła w spokoju .
Następnego poranka, gdy cała kraina rozbrzmiewała radosnymi pieśniami, Zuzia i Cyklop spojrzeli sobie w oczy. – Jesteś już naszym przyjacielem – powiedziała wróżka, oplatając mu palec wianuszkiem niezapominajek. – Bez ciebie nie obronilibyśmy naszego domu .
Cyklop na wspomnienie dawnych dni zachmurzył się na chwilę, lecz potem uśmiechnął się tak serdecznie, że nawet najsztywniejsze mrówki zaczęły tańczyć walca. Postanowiono urządzić wielką ucztę – jagody, leśne zioła, kokosze jajka oraz orzechy w koszach czekały na gości. Zwierzęta śpiewały, tańczyły wokół ogniska, a nawet skrzat Kasper popisał się pokazem iluzji .
Od tego czasu Cyklop nigdy już nie chciał być zły. Przypominał wszystkim, że każdy może się zmienić, jeśli spotka na swojej drodze życzliwych przyjaciół. Kraina zwierząt rozkwitała jeszcze bardziej niż przedtem, a pod zorzą polarną każdego dnia można było zobaczyć tańczące wróżki, borsuki, szopy, żyrafy ... a nawet jednego, całkiem już dobrego Cyklopa .
I tak kończy się ta opowieść, moja droga wnuczko, ale pamiętaj, że czasem największa magia to ciepło małego serca, które potrafi przemienić nawet największego łobuza w najlepszego przyjaciela.
Koniec.