Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze młody, a na niebie co noc tańczyły kolorowe zorze, pośród zielonych łąk i pachnących ziół istniała niezwykła kraina zwana Zielonym Zakątkiem.
na rysunku: Koza
Kraina ta była tak piękna, że z daleka wyglądała jak rozsypane klejnoty na aksamitnej poduszce. Rosły tam stare, rozłożyste dęby i śpiewały ptaki o piórach mieniących się wszystkimi barwami tęczy. W tej krainie, na wielkiej skarpie z widokiem na malowniczą dolinę, mieszkał rolnik Jacek.
na rysunku: Bagno
Jacek był człowiekiem łagodnego serca i mądrego spojrzenia, a jego dłonie, choć spracowane, potrafiły czynić cuda. Każdy skrawek ziemi traktował z szacunkiem, śpiewał roślinom i opowiadał im historie, wedle starych tradycji wierząc, że wtedy rosną zdrowiej. Jego dom towarzyszyło mu czworo niezwykłych zwierząt.
na rysunku: Szczeniak
Była tam koza Zosia o ciekawskich, zielonych oczach i białej sierści miękkiej jak obłoczek. Jacek przygarnął również pszczółkę Bąbel – najpracowitszą pszczółkę w całym ulu, która potrafiła opowiadać historie mruczeniem tak słodkim, że słuchały jej nawet kwiaty. Był też nieustraszony szczeniak Azor, którego kudłaty ogon zawsze wywijał się z radości, oraz zagubiony przed laty renifer Rudolf, przyjaciel wędrówek pośród śnieżnych pól i strażnik zimowych cudów.
na rysunku: Renifer
Niestety nie wszyscy mieszkańcy Zielonego Zakątka podzielali miłość Jacka do przyrody. Z pobliskiego bagna, gdzie na zawsze zalegała mgła i skrzeczały żaby o czerwonych oczach, pewnej nocy zaczęło tlić się złowieszcze światło. To była Morgana – zła wróżka o włosach splątanych z sitowia i spojrzeniu tak ostrym, że potrafiło zahamować wzrost najtwardszego dębu.
na rysunku: Trzmiel
Morgana, nienawidząca radości i harmonii, zazdrościła Jackowi szczęścia i dobrobytu. Pewnego ranka, gdy pierwsza rosa błysnęła na liściach, wychynęła znad zarośli, cicho jak cień. Złowieszczo wymachiwała swoją gałęzistą różdżką i szeptała zaklęcia, aż ziemia pokryła się cieniem, a Jackowe uprawy poczęły więdnąć, zwierzęta zaś – smutnieć z dnia na dzień.
na rysunku: Klif
Jacek, przeczuwając zagrożenie, postanowił udać się po radę do najstarszej i najmądrzejszej osoby w okolicy – babci Malwiny. Malwina mieszkała przy strumyku, a jej chatka była opleciona bluszczem gęstym jak broda staruszka. Magia i mądrość były jej chlebem powszednim.
na rysunku: Zła Wróżka
Kobieta pokiwała głową, gdy usłyszała, co się wydarzyło.
– Przyjdzie ci wyruszyć w podróż do serca bagien, gdzie najgłębiej śpi magiczny kamień. Kamień ten strzeże światłości i dobroci . Siła przyjaźni cię poprowadzi, Jacek. A strach. .. strach zostaw w sieni.
Rolnik nie zawahał się ani chwili . Przygotował worek z chlebem, słoiczek miodu od Bąbel, kocyk od Zosi i gwizdek, którego dźwięk kojąco działał na Azora i Rudolfa. Zwierzęta też były gotowe, by ruszyć na ratunek swojemu domowi.
Przed nimi rozciągało się bagno – kraina błota, krzewów i szemrzących głosów splecionych w wieczny półmrok . W cieniu wierzbowych gałęzi przemykały duchy, a wśród trzcin czyhały ślepia nocnych stworów. Pierwszą próbą był most zrobiony z mokrych gałęzi. Zosia, zwinna jak góralska kozica, stanęła na czele, omijając zdradliwe dziury i wspinając się na wyższe kępy trawy . Dzięki niej wszyscy bezpiecznie przeszli przez nieprzyjazny brzeg.
Dalej czekały pajęcze tunele, gdzie baśniowe pająki wyplatały sieci w kształcie koronek. Tylko Bąbel, maleńka pszczółka, potrafiła przecisnąć się przez najmniejsze przejścia i znaleźć bezpieczne wyjście dla całej drużyny . W gęstej mgle to Azor, kierując się niezwykłym zmysłem węchu, wyczuł trop prowadzący prosto do magicznego kamienia. Gdy raz, a drugi zboczyli z drogi, Azor zawsze znalazł właściwy szlak. Najtrudniejsza przeszkoda czekała pod koniec – wielka, omszała kłoda spadła im pod łapy i kopyta . Rudolf zaryczał donośnie, wziął zamach ponoć równy tylko największym reniferom Laponii i przesunął kłodę, otwierając przejście ku sercu bagna.
Na samym dnie, pośród lodowatych sadzawek, świecił magiczny kamień – lśnił całą paletą barw, jakby zawierał w sobie światło słońca i blask księżyca. Nim jednak Jacek go dosięgnął, pojawiła się Morgana, wyłaniając się z falujących mgieł . Wróżka wykrzykiwała straszliwe zaklęcia, ale zwierzęta i Jacek stanęli razem ramię w ramię. Kochające serca biły tak mocno, że niezwykłe światło rozproszyło mrok wokół nich. Morgana, nie mogąc znieść ciepła dobroci, zniknęła, pryskając jak kropla wody w płomieniu .
Gdy Jacek dotknął kamienia, biały promień przeszył niebo. Bagno oczyściło się, trawy pojaśniały, a zły czar prysł raz na zawsze. W drodze powrotnej zwierzęta czuły się silniejsze, a ich przyjaźń była teraz niezłomna .
Od tej pory Zielony Zakątek rozkwitł bardziej niż kiedykolwiek. Zosia tańczyła po łące, Bąbel zbierała miód słodszy niż wcześniej, Azor spał spokojnie w cieniu gruszy, a Rudolf świętował pod rozgwieżdżonym niebem. Jacek opowiadał dzieciom historie o odwadze, sile współpracy i nadziei . Maluchy wiedziały już, że tam, gdzie jest prawdziwa przyjaźń i serce bijące miłością, nawet największa ciemność ustąpi światłu.
A gdy zasypiasz, mój skarbie, pamiętaj, że w snach możesz zawsze powrócić do Zielonego Zakątka i wzorem Jacka i jego zwierząt przeżywać własne przygody. Dobranoc, słodkich snów ...