Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami i siedmioma rzekami, w krainie pełnej blasku, magii i zachwycających tajemnic, żył młody rycerz o imieniu Maksymilian.
na rysunku: Kret
Był to chłopiec niebywałej odwagi, ale też dobrego serca i bystrego umysłu. Mieszkańcy królestwa często powtarzali, że Maksymilian urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, bo gdziekolwiek się pojawił, tam znikały kłopoty i zapanowywała radość. Miewał czasem nocki bezsenne, gdyż jego dusza pragnęła przygód — nie tych dla sławy, lecz by nikt na świecie nie czuł się samotny czy opuszczony.
na rysunku: Jastrząb
Lecz w tej samej czarodziejskiej krainie, na szczycie pokrytej wieczną mgłą Góry Szeptów, mieszkał olbrzym o imieniu Gargamel. Olbrzym był wielki jak trzy stodoły, skóra jego miała barwę żelaza, a spojrzenie mroziło powietrze. Był nie tyle zły, co bardzo, bardzo samotny i nieumiejący poradzić sobie z własną zazdrością wobec beztroskiego i uśmiechniętego Maksymiliana.
na rysunku: Oaza
Często przemierzał szczyty, szukając czegoś, co sprawiłoby, że ludzie zaczęliby mówić o nim z podziwem, a nie z lękiem.
Pewnego burzliwego wieczoru, gdy niebo poprzecinały srebrzyste błyskawice, Gargamel zakradł się do pałacu i ukradł królewską koronę. Była to korona niezwykła — wpleciona w nią była najprawdziwsza gwiazda, która świeciła jasno nawet w najciemniejszą noc i dawała królowi spokój i mądrość potrzebną do rządzenia.
na rysunku: Góra
Kiedy król odkrył, że korony nie ma, rozpętała się burza smutku — mieszkańcy chodzili przygnębieni, a zamek pogrążył się w cieniu. Legendy głosiły, że bez korony królestwu grozi upadek.
Maksymilian, widząc co się dzieje, postanowił działać.
na rysunku: Jeleń
Przywdział zbroję — pokrytą delikatnym, srebrzystym wzorem runicznym, zarzucił na plecy miecz odziedziczony po przodkach i ruszył na wyprawę ku Górze Szeptów. Nie bał się niebezpieczeństw, bo wiedział, że dobro rodzi się z odwagi i współczucia, nie zaś z siły mięśni.
Wędrując przez las o świcie, Maksymilian usłyszał cichutki szept i poczuł lekkie podmuchy wiatru.
na rysunku: Pies
To Jeleń o szmaragdowych oczach, łaniający się wśród paproci, wychylił pyszczek i zapytał: „Dokąd podążasz, młody rycerzu?”. Jeleń, nazywany przez miejscowych Zwinnonogim, był szybki jak wiatr i doskonale znał wszystkie leśne ścieżki. „Pomogę ci przedostać się przez zarośla i śliskie skały, prowadząc przez miejsca, o których ludzie już dawno zapomnieli”, obiecał puszystym, melodyjnym głosem.
na rysunku: Olbrzym
Maksymilian w wyrazie wdzięczności pogłaskał go po aksamitnym karku.
Gdy dotarli do pierwszych szczytów, powietrze przeszył cień, a wysokie na niebie pióra połyskiwały turkusem. Nadleciał Sokół — skrzydła miał rozwarte niby złote wachlarze, a jego wzrok przeszywał najgłębsze chmury . „Patrz, młodzieńcze”, rzekł, „z góry widać wszystko jak na dłoni. Będę twoimi oczami nad światem — ostrzegę przed niebezpieczeństwem i wskażę bezpieczną drogę”. Sokół wykręcał piruety nad głową Maksymiliana, śledząc wrogie cienie i zapadłe w lawinie ścieżki .
Przy leśnej polanie, wśród szemrzących strumieni, Maksymilian usłyszał szczekanie. To Burek — pies o sierści barwy orzeszków laskowych i oczach, w których skrzyły się iskierki odwagi i mądrości. Burek pracował kiedyś u królewskich myśliwych, lecz zawsze wracał do dzikiego lasu, gdzie tropił zapachy i rozmawiał ze zwierzętami . Postanowił dołączyć do wyprawy — jego nos był jak mapa pełna znaków i tropów, a serce większe niż niejednej bestii.
Na zboczach góry o poranku, gdy rosa srebrzyła się na trawach, Maksymilian spotkał jeszcze jednego pomocnika — Kreta. Krecik miał aksamitne łapki i ślepki niczym dwa węgielki . Ze śmiechem powiedział: „Olbrzym zastawił przed wejściem pułapki i głębokie jamy. Ale znam podziemne tunele jak własne futro — poprowadzę cię na sam skraj przepaści!”
Tak oto rycerz z wiernymi towarzyszami krok po kroku wspinał się po stromych ścieżkach, przekraczał rwące potoki na zwalonych pniach i przedzierał się przez kłębowisko cierni, które magicznie rozstępowało się przed nimi pod opieką Zwinnonogiego. Sokół szybował nad nimi, wyklinając gromowładne chmury, które próbowały przeszkodzić drużynie . Burek, wytężając nos, wykrywał zapach magicznych przeszkód — w jednym miejscu krąg pajęczyny-pułapki, w innym ślady Gargamela czające się za głazem.
Wreszcie, ukryci w tunelu wykopanym przez Kreta pod samą jaskinią olbrzyma, Maksymilian i drużyna spojrzeli na siebie z zapałem. Nieco nerwowy, lecz pełen męstwa, rycerz wszedł do obszernej pieczary . Jaskinia mieniła się światłem odbitym od magicznej korony, a jej ściany lśniły jakby zamrożone gwiazdy trzymały tu wartę.
Gargamel zrywał się z potężnym grzmotem, trzaskając palcami i wzbudzając podmuch usypiający pył. Ale Jeleń zwinnie wyminął go niczym leśny duch, Burek ujadał dzielnie, odwracając uwagę olbrzyma, a Sokół ostrzegał przed podstępami — „Na lewo! Tam się czai pułapka!” Kret, tymczasem, już podgryzał sznurki do zamykającej się za Maksymilianem klatki .
W całym zamieszaniu Maksymilian wykrzyczał donośnie słowa: „Gargamelu! Nie musisz być zły, by być wielkim! Twoja siła mogłaby chronić wszystkich!” Zaskoczony olbrzym zatrzymał dłoń nad koroną. Zobaczył, jak wokół Maksymiliana zebrały się dzikie zwierzęta, gotowe stawić mu czoła — nie z nienawiści, lecz z oddania przyjacielowi.
Wzruszenie ogarnęło serce olbrzyma, jakby ktoś polał je ciepłym miodem . Gargamel w końcu oddał koronę, łagodnie i bez oporów, a sam obiecał, że od tej pory będzie pomagać mieszkańcom krainy. Jego dłonie, wcześniej groźne, stały się pomocą przy odbudowie mostów i karmieniu ptactwa.
Maksymilian wrócił w blasku słońca, witany przez wiwatujących ludzi i zwierzęta . Król przyjął koronę z łzami wzruszenia i prosił, by Maksymilian i jego przyjaciele zostali bohaterami królestwa. Pamiątkowe posągi zwierząt i rycerza stanęły na wzgórzu, by nikt nie zapomniał, że najważniejsza jest przyjaźń, odwaga, serce i mądrość.
A gdy wieczorem Maksymilian układał się do snu, obok niego leżeli jego leśni towarzysze i nawet Gargamel, już uśmiechnięty, opowiadał historie o zamierzchłych czasach . Królestwo znów tonęło w szczęściu, a wszyscy wierzyli, że nawet najbardziej uparty cień można pokonać światłem przyjaźni.
I tak kończy się nasza bajka o Rycerzu, Złym Olbrzymie i Zwierzętach Magicznej Góry. Kolorowych snów, maleństwo ... niech i tobie przyśnią się mądre jelenie, odważne psy i olbrzymy, które stają się przyjaciółmi!