Dawno, dawno temu, w krainie o nazwie Tęczowe Polany, otulonej delikatnym słońcem i magiczną mgiełką, żyła sobie wesoła wróżka imieniem Lili.
na rysunku: Czarownik
Lili była filigranowa, o srebrzystych skrzydełkach mieniących się wszystkimi kolorami tęczy, a jej śmiech rozbrzmiewał pośród kwiecistych łąk niczym melodia dzwoneczków. Znała mnóstwo magicznych zaklęć, lecz najbardziej lubiła pomagać swoim przyjaciołom zwierzętom zamieszkującym tę niezwykłą krainę.
Każdego dnia o poranku Lili budziła się w swoim domku ukrytym w kielichu największego kwiatu polany.
na rysunku: Kojot
Tam światło poranka tańczyło na ścianach, a zapach świeżych fiołków zawsze koił jej zmysły. Jednego ranka, gdy rosa jeszcze lśniła na liściach, wróżka wybrała się na spacer po lesie i ni stąd, ni zowąd usłyszała cichy szloch. Przekradając się przez paprocie, zobaczyła różową, pulchną świnkę siedzącą pod omszałym dębem.
na rysunku: Świnia
Świnka nazywała się Róża, a z jej oczek spływały łzy wielkości pereł.
– Co się stało, Różo? – spytała Lili, klękając przy niej tak, że skrzydełka zadrgały od żalu.
– Zgubiłam moją rodzinę – wychlipała świnka.
na rysunku: Pustynia
– Szłyśmy razem przez las, aż nagle skręciłam w złe miejsce i już nie mogę ich znaleźć.
Serce Lili poruszyło się niczym liść na wietrze. Postanowiła, że nie spocznie, aż pomoże śwince odnaleźć rodzinę.
na rysunku: Żółw
Razem wyruszyły przez soczyste trawy, mijając kapelusze wielkich muchomorów i tajemnicze pnącza oplatające drzewa. Wędrówka nie była łatwa, bo las codziennie zmieniał swoje ścieżki.
Idąc przez zielony tunel leśnej gęstwiny, spotkały sprytnego kojota o imieniu Kuba.
na rysunku: Słoń
Futro miał koloru kawy z mlekiem, a oczy błyskały mądrością i figlarną ciekawością. Kuba znał się na wielu leśnych sztuczkach.
– Słyszałem o Róży – rzekł, drapiąc się za uchem – i wiem, jak przechytrzyć leśną magię.
na rysunku: Las
Las lubi psikusy, ale ja znam skróty!
W trójkę ruszyli przez leśne ostępy, korzystając ze ścieżek widocznych tylko dla cierpliwych oczu. Czasem śmiech Lili wywoływał tęczową mgiełkę na paprociach, czasem Kuba opowiadał fascynujące historie o nocnych przygodach.
Nieopodal, daleko za granicą lasu, znajdował się mroczny, wysoki zamek, gdzie żył ponury czarnoksiężnik Boruta . Jego cera była szara jak popiół, a oczy żółte niczym ogniki w ciemności. Od dawna dręczył go zły plan: chciał rzucić zaklęcie na całą krainę, zamieniając jej barwy na szarość pod groźbą posłuszeństwa. Wiedział, że wesoła wróżka oraz mieszkańcy lasu mogą go powstrzymać .
Pewnego popołudnia Boruta użył podstępnego czaru i stworzył iluzję migoczącego, złotego szlaku, który prowadził do serca gorącej pustyni. Lili, Róża i Kuba podążając za nim, znaleźli się pośród rozsypanych bursztynów piasku. Zaskoczenie ścisnęło ich serca, gdy piasek zaczął śpiewać, a gorący wiatr opowiadał zapomniane tajemnice krainy .
Wędrując przez pustynię, napotkali sędziwego słonia o imieniu Tadeusz. Jego uszy były jak dwa parasole, a oddech pachniał suszonymi ziołami. Tadeusz znał każdą wydmę i opowieści ukryte w złotym piachu . Ostrzegł przyjaciół przed podstępnym Borutą.
– Pustynia bywa zdradliwa, ale dobre serca znajdą drogę – powiedział, korzystając z trąby jak z busoli.
Nie minęło wiele czasu, a do drużyny dołączył żółw Stefan, którego skorupa przypominała starą, popękaną mapę . Był tak powolny i opanowany, że każdy, kto się spieszył przy nim, natychmiast uspokajał oddech. Stefan potrafił rozwiązać zagadki i łamać magiczne szyfry dzięki swojej niesamowitej pamięci.
Pięciu przyjaciół przemierzało pustynię nocą, pod niebem usianym gwiazdami jak rozsypanym diamentowym pyłem . Wspierani przez magię Lili i mądrość Stefana, spryt Kuby oraz odwagę Tadeusza, dotarli do ponurego zamku Boruty, którego mury pulsowały ciemną energią.
Zamek był pełen pułapek. Korytarze zmieniały kierunek, schody prowadziły wprost do ściany, a cień czarnoksiężnika śledził intruzów . Jednak Stefan z zimną krwią rozwikłał tajemniczy labirynt, a Kuba sprytnie rozbrajał lodowe kolce i przemieniał groźne pułapki w grę dla dzieci. Wreszcie weszli do najwyższej komnaty, gdzie Boruta już przygotowywał magiczny amulet do rzucenia złowrogiego czaru.
Boruta wybuchnął złośliwym śmiechem .
– Myślicie, że jesteście sprytniejsi od mojej magii?
Ale Lili, czując wsparcie przyjaciół, wzniosła się wysoko ponad jego głowę i rozwinęła skrzydła, z których spłynęła świetlista, ciepła energia. Róża zaintonowała kojącą piosenkę, Kuba zręcznie odciągał uwagę czarnoksiężnika, Tadeusz tupnął potężnie, trzęsąc komnatą, a Stefan, całkiem cicho, przegryzł zaklętą linkę, która wiązała moc Boruty.
Czar prysnął w migające, niegroźne iskierki . Boruta nagle stał się mały i bardzo smutny. Zamiast go karać, Lili podarowała mu buteleczkę wesołego światła i szepnęła na ucho:
– Każdy może się zmienić, jeśli naprawdę tego chce.
I tak nasza piątka zwyciężyła, kraina zajaśniała pełnym blaskiem, a barwy stały się jeszcze żywsze niż przedtem . Róża znowu spotkała się z rodziną, wzruszona i szczęśliwa. Wszyscy mieszkańcy Tęczowych Polan świętowali odwagę i przyjaźń liderów tej niezwykłej wyprawy.
Od tego dnia Lili, Róża, Kuba, Tadeusz i Stefan przeżyli jeszcze wiele fascynujących przygód, ale nigdy nie zapominali o sobie nawzajem i o tym, jak ważna jest życzliwość, mądrość oraz przyjaźń . A gdy nadchodziła noc, siadali przy roziskrzonym ognisku, patrząc w niebo pełne gwiazd, i opowiadali sobie historie, których nie powstydziłby się żaden kronikarz.
Gdy więc przyłożysz głowę do poduszki, pamiętaj – dzięki odwadze i miłości świat zawsze może być piękniejszy, z magią blisko serca. A może pewnego ranka i ty spotkasz na leśnej ścieżce srebrzystą wróżkę, która zabierze cię na niezapomnianą przygodę…
Koniec