Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami i szmaragdowymi lasami, leżała czarodziejska kraina, w której harmonia między ludźmi a magicznymi stworzeniami trwała od wieków.
na rysunku: Krab
Pod wielkim, rozgwieżdżonym niebem mieszkał tam mądry czarodziej Leopold. Jego chata, wiecznie pachnąca ziołami i kadzidłami, kryła się pod wielkim dębem tuż na skraju Wiecznego Lasu. Leopold był łagodny i dobroduszny, a zwierzęta z okolicznej puszczy traktowały go nieomal jak króla.
na rysunku: Statek
Często spotykano go, jak karmi nawet najmniejsze ptaszki, czy opatruje skrzydełko rannej ważce.
Pewnego ranka, gdy mgły snuły się leniwie nad mchem, a słońce nieśmiało zaglądało do lasu, Leopold usłyszał wśród paproci pełne smutku szepty. Ukryte w cieniach siedziały cztery niezwykłe zwierzęta: przebiegły krab z błyszczącym pancerzem, dumna żyrafa z rzęsistym spojrzeniem i lśniącą szyją, maleńki reniferek o miękkim nosie oraz tropikalna rybka mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy, której szklane oczka pełne były łez.
na rysunku: Tropikalna rybka
Ich domy zostały zniszczone przez złego Trolla, który trząsł okolicą swym tępym śmiechem i olbrzymimi stopami.
Leopold najpierw rozgrzał ognisko aromatycznym wywarem, nalał zwierzątkom magicznej herbatki z płatków srebrzystej koniczyny na otuchę, a później uważnie wysłuchał każdego z osobna. Ich historie były przepełnione strachem: Krab stracił swoją nadbrzeżną norę, żyrafa – wysoki domek uszyty z liści akacji, reniferek – leśne legowisko, a skrawek oceanu, który był domem rybki został zanieczyszczony przez trollową łakomą łapę.
na rysunku: Renifer
– Dość tego! – Westchnął Leopold, rozprostowując dłonie, w których nagromadziła się biała energia. – Razem ruszymy na pomoc waszym domom, a Troll nauczy się, czym jest współczucie!
Tak zaczęła się niezwykła podróż. Czarodziej, prowadząc pochód, wypowiedział szeptane zaklęcie.
na rysunku: Troll
W jego blasku zwierzątka poczuły się silniejsze, a las zaczął im sprzyjać. Trawy chętniej ustępowały ścieżki pod ich łapkami, a drzewa rozchylały konary, by mogli przejść.
Szli długo, omijając ciemne wykroty i brodząc przez szepczące trawy.
na rysunku: Żyrafa
Przedzierali się przez opuszczone mosty, gdzie krab używał szczypiec, by naprawić zawalone deski, a żyrafa sięgała szyją po liany, by przywiązać je mocno. Wśród gęstwiny, reniferek torował kopytkiem drogę, a wzmacniający zaklęcia głos Leopolda poganiał ich naprzód, gdy rybka ostrzegała przed niebezpieczeństwem, zwinnie omijając pułapki czyhające z wody.
Wkrótce dotarli u stóp czarnego jak noc wzgórza, gdzie – wedle legend – mieszkał zły Troll.
na rysunku: Góra
Ale tym razem wzgórze nie było puste. U jego stóp, w świetle księżyca, stał ogromny, magiczny statek o dziwacznych żaglach z pajęczyn i maszcie rzeźbionym w czaszki zwierząt. Troll pragnął rozsiać swój chaos po całym świecie, stając się postrachem mórz i lądów . Zanim jednak wyruszył, musiał zdobyć ostatni składnik czaru: kryształową łzę z oczu rybki.
Leopold, widząc, jak groźny jest Troll, postanowił szkolić drużynę w użyciu własnych talentów. Krab trenował niczym rycerz w sile szczypiec, żyrafa ćwiczyła zwinność i sięgała po przedmioty ukryte nawet w konarach drzew, renifer doskonalił uderzenia porożem, a rybka opanowała sztukę ostrzegania przed niebezpieczeństwem swymi magicznymi bąbelkami .
Pod osłoną nocy, Leopold rzucił zaklęcie niewidzialności, dzięki czemu zwierzęta niepostrzeżenie weszły na pokład statku Trolla. Krab cicho skradał się po linach i zaczął trawić ster, żyrafa zsunęła z masztu żagle, a reniferek dzielnie rozrywał liny kotwiczące łódź. Rybka, ukryta w kałuży na pokładzie, sygnalizowała swym tęczowym ogonkiem: „Cicho! Nadchodzi Troll!”
Nagle rozległo się tępe dudnienie . Troll z groźnymi okrzykami wbiegł na pokład, ale jego gniew był już bezużyteczny: statek był kompletnie rozbrojony. Nim zły olbrzym zdążył cokolwiek zrobić, Leopold wystąpił naprzód, owinął dłoń różdżką, a z jego ust popłynęły starożytne słowa: "Serce kamienia niech się rozmrozi, niech troll łzy prawdy złoży.”
I stało się – Troll runął na kolana, a z jego oczu popłynęły wielkie, gorzkie łzy . Zaczął żałować swoich uczynków, wspominając czasy, kiedy sam był bezdomny, dlatego nieświadomie mścił się na innych. Ciężko westchnął:
– Wybaczcie mi, proszę. Chciałem tylko mieć przyjaciół . Byłem samotny.
Leopold położył mu rękę na ramieniu i cicho przemówił:
– Dobroć jest silniejsza od nienawiści. Pomóż nam teraz naprawić szkody .
I tak też się stało. Troll, czarodziej i wszystkie zwierzęta, przy pomocy mieszkańców krainy, odbudowali nory, domki w koronach i czyste wody. Troll okazał się doskonałym budowniczym i z czasem stał się przyjacielem całej okolicy .
Od tego dnia każdy w magicznej krainie mógł liczyć na pomoc sąsiadów. Leopold często opowiadał pod wielkim dębem historie o przyjaźni, przebaczeniu i współpracy. A zwierzęta już nigdy nie bały się nowości czy inności, bo wiedziały, że razem mogą pokonać każdą przeszkodę .
I pamiętaj, moje dziecko, nawet największy troll może zmienić swoje serce, jeśli tylko okażemy mu odrobinę współczucia. Współpraca i dobroć czynią cuda tam, gdzie wydaje się to niemożliwe.