Dawno, dawno temu, gdy srebrzyste mgły okrywały poranne polany, a wrzosy pachniały najpiękniej, w samym sercu zaczarowanej doliny mieszkał niezwykły czarodziej imieniem Leopold.
na rysunku: Troll
Jego domek był malutki, lecz wyglądał jak wyjęty z bajki – okna porastały niebieskie powoje, a na dachu wiły się zielone pnącza, z których błyszczały małe, magiczne kwiateczki, świecące jasnym światłem w nocy. Leopold nosił stary, aksamitny płaszcz obszyty granatowymi gwiazdami, brodę miał długą, białą jak śnieg, a oczy – ciepłe i pełne łagodności. Mieszkał sam, ale nigdy nie czuł się samotny, bo całymi dniami odwiedzały go ptaki, leśne zwierzęta i duchy drzew.
na rysunku: Tropikalna rybka
Codziennie czytał stare księgi, szeptał do mchów zaklęcia i wymyślał nowe czary, których używał, by pomagać wszystkim w potrzebie.
Pewnego szczególnego poranka, kiedy rosa lśniła na listkach jak tysiące drobnych diamencików, Leopold wybrał się na spacer po lesie. Szeleszczenie liści i śpiew ptaków prowadziły go coraz głębiej, aż dotarł do maleńkiej, ukrytej polany, gdzie spotkał bardzo nietypową gromadkę:
Najpierw podszedł do niego zmartwiony krab.
na rysunku: Góra
Jego skorupa mieniła się kolorami tęczy, ale szczypce opuścił bezradnie. Obok stała wysoka żyrafa, delikatna jak wiosenny wiatr, jej szyja z wdziękiem sięgała świerkowych gałęzi. Tuż za nimi drobił reniferek z miękkim futerkiem, a na grzbiecie – wyobraź sobie! – spoczywała maleńka, tropikalna rybka, której płetwy połyskiwały jak drogocenne kamienie, choć rybka powinna mieszkać w wodzie, nie tu, na lądzie.
na rysunku: Renifer
Cała czwórka była smutna.
Krab przemówił pierwszy: „Czarodzieju Leopoldzie! Pomóż nam! Nasze domy zburzył okrutny Troll z Gór Smoczych. Wyrzucił wodę z jeziora, połamał drzewa, powyrywał liście z dżungli i porozciągał mchy na łąkach.
na rysunku: Krab
”
„Nikt nie jest już bezpieczny,” dodała cicho żyrafa, patrząc w dal swoimi wielkimi, łagodnymi oczami.
Leopold ujął każdego z przyjaciół za łapkę, róg, szyję i płetewkę, i obiecał: „Nie pozwolę, by krzywda została bez odpowiedzi. Razem wyruszymy odzyskać wasze domy i pokazać Trollowi, że dobro ma wielką moc!”
Tak zaczęła się ich wielka podróż.
na rysunku: Statek
Wędrowali przez strzeliste iglaki, cieniste paprocie i przez rzekę szumiącą jak stado saren. Krab dzielnie przeprawiał wszystkich przez rwące potoki, żyrafa dźwigała przyjaciół, trzymając ich na swych plecach wysokich jak latarnia morska, renifer z dumą torował drogę przez śnieżne zaspy, a tropikalna rybka przewidywała różne niebezpieczeństwa, ostrzegając ich trzepotem płetw.
Po wielu przygodach dotarli pod strome skały, gdzie mieszkał zły Troll.
na rysunku: Żyrafa
Był olbrzymi – skóra szara, broda splątana, a spojrzenie groźne. Przed jaskinią wznosił się olbrzymi, zaczarowany statek, tak wielki, że mógłby pomieścić wszystkie drzewa z lasu i połowę chmur z nieba. Żagle miały złowrogi kolor burzowych chmur, a na maszcie Troll wywiesił flagę z wyrzeźbioną błyskawicą . Troll planował ruszyć tym statkiem na podbój całego świata, niszczyć, co mu stanie na drodze i zamienić piękno krainy w gruzowisko.
Leopold i przyjaciele ukryli się w cieniu wielkiego głazu. „Musimy połączyć siły . Troll jest silny, lecz nasza sprytna współpraca pokona każdą przeszkodę,” powiedział czarodziej.
Uknuli plan:
– Krab ukrył się w cieniu i pomału podnosił się na pokład, by swymi mocnymi szczypcami przecinać ważne liny.
– Żyrafa zakręciła się dookoła masztu i z wdziękiem, korzystając ze swych długich nóg, przewracała worki żaglowe i przesuwała ciężkie beczki .
– Renifer wbijał swoje rogi w żerdzie kotwiczne, usiłując wyrwać je z zaczepów.
– Tropikalna rybka, siedząc w kałuży magicznej wody, przewidywała każdy ruch Trolla, ostrzegając przyjaciół cichutkim bulgotem: „Uważaj, zbliża się, kryj się!”
Kiedy Troll wszedł na pokład i zobaczył zamieszanie, ryknął groźnie. Lecz Leopold stanął mu naprzeciw, wyciągnął różdżkę i wypowiedział stare, bardzo potężne zaklęcie: „Niechaj Twe serce rozbrzmi kolorem, Trollu, i niechaj zło na dobro przemienisz!” Nagle twarz Trolla złagodniała, a łzy pociekły mu po szorstkich policzkach .
„Byłem samotny i smutny.. . Dlatego niszczyłem domy. Nie wiedziałem, że krzywdzę innych aż tak bardzo,” wyszeptał Troll skruszonym głosem. Przyjaciele podeszli do niego i powiedzieli: „Każdy zasługuje na drugą szansę, ale musisz nam pomóc naprawić to, co zepsułeś .”
Wspólnie rozbili zły statek, a z jego resztek zbudowali mosty i domki dla zwierząt. Leopold odmienił pustynne ziemie na żyzne ogrody, krab odbudował groty dla ryb, żyrafa przywróciła listowie dżungli, a renifer odnalazł zagubione źródła wody. Nawet Troll pomógł, unosząc ciężary, naprawiając tamy i sadząc drzewa .
Wkrótce zniszczona kraina znów rozkwitła życiem. Wszyscy świętowali: nad łąkami latały motyle, żabki rechotały w czystych strumieniach, a nawet Troll znalazł przyjaciół i już nigdy więcej nie czuł się samotny.
Odtąd wszyscy żyli razem – czarodziej, zwierzęta i Troll – dzieląc radości, pomoc i bajkowe przygody . Każdy wiedział, że jeśli pojawi się kłopot, wystarczy, by połączyć swoje siły i serca, bo wtedy dobro zwycięży nawet największe zło.
Morale: Prawdziwa odwaga i dobroć tkwią w zgodzie i współpracy. Każdy – zarówno wielki, jak i malutki – ma coś cennego do dania światu . I pamiętajmy, moje dziecko: nikt nie jest tak samotny czy zły, by nie można było mu pomóc. Nawet twardy Troll ma miękkie serce – wystarczy je odnaleźć.