Dawno, dawno temu, na styku szepczącej tundry i tajemniczo szumiącego, ciemnego lasu, istniało królestwo piękniejsze niż najpiękniejszy sen.
na rysunku: Kret
Zimą lśniło milionami kryształków lodu, a latem zamieniało się w zielony dywan kwiatów i mchów. W jego sercu, pod rozłożystą jodłą, w maleńkim domku z kory i porostów mieszkał elf o imieniu Elfi. Elfi miał rude loczki, śmiejące się, szmaragdowe oczy i kapelusz, na którym rosła własna stokrotka.
na rysunku: Kangur
Był maleńki, zwinny jak wiewiórka i miał serce złote, otwarte dla wszystkich potrzebujących.
Elfi wiedział, że gdzieś na krańcach tundry czai się zły wampir, który siał postrach wśród mieszkańców okolicznych krain. Wampir, zwany Krwawym Cieniem, był postacią owianą złą sławą – jego oczy jarzyły się czerwienią, a czarna peleryna zdawała się połykać światło księżyca.
na rysunku: Wampir
Jednak Elfi miał odwagę większą niż niejeden rycerz – wiedział, że kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, będzie gotów stanąć z nim do walki.
Pewnego ranka, gdy słońce przesączało się przez igły sosen i rozlewało plamy światła na mchu, Elfi usłyszał cieniutkie, pełne troski popiskiwanie. Pod mchem siedział kret, który niemal całkiem zniknął w swoim tunelu.
na rysunku: Las
Był to Krecik – zawsze trochę zakłopotany, lecz niezwykle bystry. Jego futerko było miękkie jak aksamit, a oczka jak dwa czarne guziczki.
– Ach, Elfi, martwi mnie, że nikt nie zna wszystkich tajemnic lasu, a ja tylko podsłuchuję szmery ziemi – westchnął Krecik.
na rysunku: Koza
– Wiesz, co, Kreciku? – uśmiechnął się Elfi. – Przyda mi się ktoś, kto słyszy najcichszy szelest i zna sekrety podziemi. Wybieram się w wielką przygodę.
na rysunku: Tundra
Dołączysz?
Krecik skinął główką i już wkrótce obaj maszerowali przez knieje, mijając kaskady paproci i zapach mokrej ziemi.
Na polanie, gdzie promienie słoneczne grały na rogach, spotkali Kozę. Była wysoka i dumna, miała potężne, spiralne rogi oraz wesoły ogonek.
na rysunku: Dzięcioł
Skakała z kamienia na kamień jak tancerka.
– Kozo, potrafisz rozgonić wilki, nikt ci nie staje na drodze. Pomóż nam w naszej misji, by pokonać złego wampira – poprosił Elfi .
Koza zarżała wesoło, przyklękła na jedno kolano (a raczej na przednią nogę) i już byli we trójkę.
Wędrując dalej, przeszli przez chłodną, rozległą tundrę. Nagle, z wysokiej trawy, wyskoczył na nich Kangurko . Skakał tak, że zostawiał duże kółka na śniegu, a ogonem mógł wybić się aż nad brzózki. Kangurko miał ciepłe serce i czuł, że czeka go ważna rola.
– Kangurko, będziesz naszym przewodnikiem przez krajobrazy, gdzie tylko ty dasz radę przeskoczyć nad przepaściami i głębokim śniegiem . – poprosił Elfi.
Kangurko zamachał łapkami i już był gotowy ruszyć w drogę.
Dotarli do krainy Dzięciołów, gdzie pomiędzy pniami drzew słychać było rytmiczne bębnienie . Najdzielniejszy z ptaków, Dzięciołek, potrafił wydłubać dziuplę w najtwardszym buku. Był szybki i zawsze wiedział, gdzie ukryte są przejścia, których nie widzi nikt inny.
– Razem możemy stawić czoła nawet najstraszliwszemu złu – powiedział Dzięciołek, dołączając do przyjaciół .
Drużyna była gotowa. Tworzyli niezwykłe połączenie – mądrość Krecika, siła Kozy, spryt Kangurka, zwinność Dzięciołka i odwaga Elfiego.
Dotarli do zamku Krwawego Cienia, spowitego mgłą i oplecionego cierniami . Kamienne mury zdawały się szeptać ponure historie, a nad bramą wisiał czarny sztandar. Droga prowadziła przez zdradliwe pola kolczastych krzewów i ciemnych bagien.
Krecik cicho podsłuchiwał drgania ziemi pod łapkami, wyczuł ukryte przejście pod murem . Koza wspaniale wybiła się rogiem, przebijając szczelinę w ogrodzeniu. Kangurko skakał przez ruchome schody, które zły wampir ustawił, by zmylić intruzów. Dzięciołek zaś tak uderzał dziobem, że drzwi do wieży wypadały z zawiasów!
W wielkiej sali tronowej Krwawy Cień czekał, otoczony nietoperzami . Uniósł się majestatycznie i spojrzał swymi błyszczącymi oczami na drużynę:
– Nikt mnie nigdy nie pokonał! – huknął przeraźliwie.
Elfi, z sercem bijącym odwagą, spojrzał mu prosto w twarz i zapytał:
– Wiesz, czym jest prawdziwa przyjaźń, współczucie i odwaga?
Wampir zachwiał się – nie znał odpowiedzi na proste pytania, bo jego serce od dawna było zimne. Z każdym kolejnym pytaniem i opowieścią o sile przyjaciół, Krwawy Cień stawał się coraz słabszy . Wreszcie Elfi zaczął recytować zaklęcie:
"Siła serc i mądrości,
Przyjaźń w potrzebie i w radości,
Nie pokona nas mrok ani strach!
Odejdziesz stąd – nadszedł twój czas!"
Cień rozmył się jak mgła na wietrze, a zamczysko nagle rozświetliło się ciepłym światłem. Zły wampir przepadł raz na zawsze.
Królestwo świętowało przez siedem dni i siedem nocy: mieszkańcy tańczyli pod gwiazdami, śpiewali pieśni o Elfim, Kreciku, Kozi, Kangurku i Dzięciołku . Ich odwaga, przyjaźń i mądrość stały się legendą.
A dzieci, gdy przychodziła noc, słuchały tej opowieści, zasypiając spokojne i szczęśliwe, bo wiedziały, że zło można pokonać siłą przyjaźni, odwagi i dobroci serca.