Dawno, dawno temu, w sercu bajecznego, szmaragdowego lasu, istniało królestwo, o którym szeptano z czcią w najdalszych zakątkach świata.
na rysunku: Kocię
Krainę tę zamieszkiwały przeróżne stworzenia, a jej największym skarbem była niezmącona harmonia pomiędzy magią natury a światem elfów. Wśród mieszkańców wyróżniał się Elf Ratownik – szczupły, o bystrych oczach w kolorze leśnego mchu i długich, srebrzystych włosach, zawsze noszący pelerynę utkane z pajęczych nici, mieniącą się wszystkimi barwami porannej rosy.
Ratownik słynął z wielkiego serca i odważnych czynów.
na rysunku: Las
Pewnego cichego ranka, gdy mgła leniwie snuła się pomiędzy drzewami, do uszu Elfa dotarły przerażone szepty ptaków. We mgle krążyła złowroga plotka – w głębi lasu pojawiła się zła wróżka, Mara, której dotyk zamieniał liście w popiół, a rzeka płynąca przez krainę stawała się czarna jak smoła. Mara zrodziła się z najgłębszych cieni lasu i nikt dotąd nie miał odwagi stawić jej czoła.
na rysunku: Foka
Elf Ratownik nie zwlekał ani chwili. Wiedział, że stawka jest wysoka – losy lasu zależały od jego odwagi. Zarzucił na plecy swój mądry, niewidzialny płaszcz oraz pas z zaklętym mieczem, który mógł przeciąć nawet najgęstszą ciemność.
na rysunku: Zła Wróżka
Lecz wiedział, że nawet największy bohater potrzebuje przyjaciół. Tak rozpoczęła się niezwykła wędrówka, pełna niebezpieczeństw i czarów.
Pierwszą na swej drodze spotkał Świnkę Purpurkę.
na rysunku: Las
Była mądra jak sama Matka Natura, jej sierść przypominała delikatny puch, a oczy miała tajemnicze, błyszczące jak małe diamenty. Purpurka znała sekrety podziemnych ścieżek i umiała rozmawiać z ziemią. "Ratowniku," odezwała się dyskretnym głosem, "pomogę ci, ale pragnę jednego – domu na polanie, gdzie nigdy mnie nikt nie skrzywdzi.
na rysunku: Świnia
" Elf ścisnął jej kopytko, składając uroczystą obietnicę.
Zaledwie minęli stary dąb, na brzegu szemrzącego strumienia pojawiła się Wydra Malwinka. Jej futerko iskrzyło się jak czarne złoto, a gdy poruszała się, stawała się ledwie widocznym błyskiem światła tuż nad wodą.
na rysunku: Lew
Spryt, szybkość i umiejętność poruszania się pomiędzy światami rzeki i lądu czyniły ją nieocenioną sojuszniczką. "Ratowniku, przyłączę się, jeśli nad rzeką zbudujesz mi dom, w którym śpiew gwiazd będzie kołysanką."
Na porośniętej mchem polanie, której nie dotknęła jeszcze Mara, pojawił się przed nimi Lew – Król Starego Lasu . Jego grzywa była lśniąca jak bursztyn, a jego ryk potrafił zatrząść konarami najpotężniejszych drzew. "Ratowniku, jeśli sprawisz, że las będzie znów wolny, uczyń mnie jego strażnikiem, a przysięgam bronić wszystkich dobrych istot."
Ostatnim, kto dołączył do wyprawy, było maleńkie, białe Kociątko o futerku miękkim jak chmurka w słoneczny dzień . Potrafiło skakać wyżej niż jakiekolwiek stworzenie, a jego pazurki były ostre jak księżycowe ostrza. Mała kotka chciała tylko pełen miseczek dom i najwygodniejsze miejsce do snu każdego wieczoru.
Drużyna ruszyła przez las, omijając zastawione przez Marę pułapki . Niekiedy czekały na nich ciemności, przez które nic nie można było dojrzeć, czasem zaś mgła przybierała kształty straszliwe, szepcząc o stracie i samotności. W tych chwilach mądrość Purpurki pozwalała im znaleźć drogę, Malwinka przeprowadzała przez rwące rzeki, a ryk Lwa odpędzał złe sny i cienie.
W końcu stanęli naprzeciw legowiska wróżki . Mara była piękna i przerażająca zarazem – jej włosy przypominały płomienie, oczy żarzyły się czerwonym ogniem, a długie pazury lśniły lodowatą bielą. Gdy drużyna weszła do jej mrocznego kręgu, Mara zawyła gniewnie, a powietrze rozedrgało się od czarów.
Rozpoczęła się walka . Purpurka szeptała prastare zaklęcia chroniące przyjaciół przed zgubnym dotykiem wróżki. Wydra Malwinka nagłym ślizgiem odwróciła uwagę wroga, wirowała wokół, odbijając się sprytnie od pni drzew, podczas gdy Kociątko z gracją i zwinnością sięgało coraz bliżej groźnej wróżki, drapiąc jej pelerynę z pajęczej nici. Lew użył swego ryku, wywołując lawinę liści, która opadła jak kurtyna tuż przed twarzą Mary . Gdy wróżka oślepiona na moment, Elf Ratownik, korzystając z niewidzialnego płaszcza, podkradł się blisko, uniósł zaklęty miecz i wypowiedział najstarszą, zapomnianą przez śmiertelników formułę: "Niechaj światło lasu zwycięży mrok!"
Miecz zaświecił się jasnym, czystym blaskiem, Mara jęknęła przeraźliwie i rozpłynęła się w kaskadzie iskier, które powolutku, powolutku zamieniły się w barwne motyle. Każdy z nich uniósł w sobie kawałek złego czaru, zamieniając go w ciepło i nadzieję.
Od tej chwili w lasie życie odżyło z mocą, jakiej nikt wcześniej nie widział – kwiaty rozkwitały tysiącem barw, rzeka lśniła srebrzystą wstęgą, a na polanie zbudowano dom – i dla Świnki, i dla Wydry . Kotka miała podgrzewany żwirek i sto różnych smaków w swojej miseczce, a Lew objął wartę nad rozświetlonym słońcem królestwem. Elf Ratownik dotrzymał każdej z obietnic, a mieszkańcy lasu uczcili drużynę wielkim świętem, pełnym śpiewów i tańców pod księżycem.
Od tej pory, w każdą rocznicę zwycięstwa, dzieci siadają wokół ogniska i słuchają opowieści o tajemniczym Elfach Ratowniku, odważnych przyjaciołach i tym, jak największe nawet zło można pokonać, gdy działa się razem, pełnym sercem i ufnością do siebie nawzajem .
I tak kończy się nasza bajka, kochanie. Pamiętaj zawsze, że dobroć, przyjaźń i odwaga mogą rozjaśnić nawet najciemniejszy las. Dobranoc, słodkich snów!