Dawno, dawno temu, w krainie, którą mgły i tajemnicze echa dawnych pieśni wciąż oplecione trzymały, żył sobie krasnolud Karolek.
na rysunku: Żółw
Był niewielkiego wzrostu, lecz wielkiego serca i odwagi, a w jego czarnych jak węgiel oczach lśniły iskierki ciekawości świata. Karolek zamieszkiwał niewielki domek, wykuty w starym, omszałym dębie stojącym na skraju lasu o liściach tak gęstych, że nawet deszcz nie śmiał przedzierać się przez nie do ziemi. Ten dom, otulony bryłą mchu i porośnięty kolorowymi grzybami, był miejscem pełnym magii, śmiechów i ciepłych wspomnień.
na rysunku: Las
Każdy dzień był dla Karolka początkiem nowej przygody. Krasnolud planował swoje wędrówki po lesie z precyzją godną zegarmistrza, a jednak nigdy nie wracał z nich tylko z tym, czego się spodziewał. Pewnego ranka, gdy świat skąpany był w miękkim świetle porannego słońca, Karolek poczuł w sercu dziwne drżenie – jakby leśny szum wołał go ku nieznanemu.
na rysunku: Rozgwiazda
Podążając za tym ledwo słyszalnym głosem, krasnolud odkrył ukrytą pośród gęstwin oazę. Było to miejsce tak piękne, że dech zapierało w piersiach – krystalicznie czyste jezioro odbijało w tafli chmurki, brzuszki cytrynowe, a wokół krążyły drobniutkie ważki, błyszczące jak szafir. Palmy o szerokich liściach dawały cień licznym zwierzętom, które tu mieszkały.
na rysunku: Koza
Karma dla duszy, mówię ci, moje dziecko.
Pierwszą osobą, którą Karolek spotkał, była śmiała Koza Matylda o sierści białej jak śnieg i oczach bardziej bystrych niż górski strumień. Z nią tańczył podskoki po cichutkim piasku.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
Potem przyłączył się kangur Filip – energiczny, rozbrykany, nieco zapominalski, ale dusza towarzystwa. Każdy jego skok był jak powiew wiatru. Dalej, na brzegu oazy, leniwie rozciągała się Mądra Gwiazda Morska zwana Lili, która z miękkiego piasku snuła opowieści o dalekich oceanach i piratach.
na rysunku: Kangur
Na końcu zaś pojawił się stary żółw Leon – powolny, ale z mądrością starszą od wszystkich drzew otaczających oazę.
Razem tworzyli niezwykłą drużynę. Matylda uczyła Karolka, jak wspinać się na kamienne zbocza z dzielnością kozicy; Filip pokazywał mu, jak biegać wśród traw, by tylko wiatr był szybszy, a Lili zdradzała sekrety fal i podwodnych jaskiń.
na rysunku: Oaza
Leon opowiadał o sile cierpliwości, dzięki której nawet najtrudniejsze zadanie da się wykonać.
Pewnej nocy, gdy światło księżyca połyskiwało srebrem na tafli jeziora, coś dziwnego zaczęło się dziać. Woda zadrżała, a na jej powierzchni pojawiły się czarne smugi . Nagle z głębin wyłoniła się olbrzymia kałamarnica – nie była to zwykła morska istota! Jej ciało rozciągało się jak chmura na niebie, a długie macki owijały się wokół kamieni i palm. Oczy miała czerwone i pełne nieopisanej złośliwości, i każdy, kto spojrzał w nie, czuł lekki dreszcz na plecach.
Kałamarnica zaczęła szeptać złośliwe zaklęcia: drzewa wyginały się pod jej dotykiem, fale nabierały ciemnej barwy, a ptaki uciekły, jakby świat miał pożegnać się z radością . Matylda przerażona skryła się w cieniu palm, Filip drżał, a Lili zamilkła. Tylko Leon odważnie patrzył na stwora, ale i on był smutny – czuł, że oaza może już nigdy nie być taka jak wcześniej.
Karolek spojrzał na swoich przyjaciół i postanowił, że nie pozwoli olbrzymiej kałamarnicy przejąć władzy nad ich magicznym miejscem . Skromny krasnolud wiedział, że nie pokona jej siłą, lecz wiedzą i współpracą. Namówił przyjaciół do wspólnego działania. Ułożyli plan: Matylda miała odwracać uwagę, robiąc hałas i podskoki wokół macek, Filip rozpraszał stwora szybkim ruchem, a Lili subtelnie przesuwała kamienie na brzegu, tworząc labirynt, przez który kałamarnica traciła orientację .
Leon natomiast, stary i mądry, zauważył błyszczącą łuskę na szyi potwora – był to słaby punkt. Krasnolud wdrapał się na gałąź najwyższego drzewa, z dłonią trzymającą mały, gładki kamień, który otrzymał na szczęście podczas jednej z leśnych wędrówek. Gdy Matylda i Filip wywabiły kałamarnicę bliżej brzegu, a zaciekawiona zabawą Lili przygotowała pułapkę z sieci wodorostów, Karolek celował ... i rzucił kamień prosto w miejsce, które wskazał Leon .
Kałamarnica zawyła tak głośno, że ziemia zadrżała, a w wodzie pojawiły się bąble. Jej macki zaczęły wiotczeć, budząc straszliwy szmer, jakby dzwony pod wodą biły na alarm. Przerażona nową siłą przyjaźni i odwagą mieszkańców oazy, olbrzymia istota zawróciła do głębin, zostawiając po sobie tylko chłodne fale i kilka srebrzystych łusek połyskujących w świetle księżyca .
Radość wróciła do oazy. Kiedy ptaki znów zanuciły poranną pieśń, przyjaciele z dumą spojrzeli na swoje dzieło. Naprawili zniszczenia, sadzili nowe rośliny i czyścili brzegi jeziora . Każdy miał teraz nową umiejętność. Karolek był jeszcze odważniejszy, Matylda zaś wesoła jak nigdy przedtem, Filipowi skoki sprawiały więcej radości, a Lili była mistrzynią łamigłówek. Leon zaś, choć najstarszy, miał najbardziej błyskotliwe oczy w całej krainie .
Od tej przygody, oaza stała się miejscem legendarnym, do którego przybywali inni mieszkańcy lasu, by posłuchać opowieści o przyjaźni, wspólnych siłach i odwadze, która kryła się nawet w najmniejszym krasnoludzie. A Karolek? On już nigdy nie wątpił, że razem ze swoimi przyjaciółmi może pokonać wszystko – złośliwą kałamarnicę, burze, tęsknotę i samotność.
I tak, gdy wieczór koi świat, a świetlikom śnią się nowe przygody, czas zamknąć powieki i udać się do krainy snów . A może jutro wyruszymy do kolejnej bajki, gdzie czekają nowe, nieznane cuda? Dobranoc, maluszku. Niech przygody Karolka i jego przyjaciół śnią Ci się kolorowo. ..