Dawno, dawno temu, wysoko ponad szczytami gór, gdzie śnieg otulał wszystko cichutkim, puszystym kocem, mieszkał sobie mały, rubaszny Krasnoludek imieniem Gburcio.
na rysunku: Krowa
Domek Krasnoludka, spleciony z gałązek jodły i z kolorowego mchu, stał tuż pod tętniącą wodospadem skałą. Tam właśnie zaczyna się nasza historia, pełna tajemnic, odżywającej przyjaźni i bajecznych zwrotów akcji.
Krasnoludek Gburcio codziennie popijał herbatkę z igieł sosny, nucąc śmieszne przyśpiewki.
na rysunku: Renifer
Życie płynęło mu spokojnie, aż pewnego ranka poczuł w powietrzu coś niepokojącego — z górskiego powiewu wyczuł woń magii i zamętu. Zdziwił się bardzo, gdy spojrzał przez swoją błyszczącą lupkę i zobaczył na dole, przy plaży, sylwetkę Złego Czarodzieja Bronimyra. Z daleka widać było, jak Czarodziej zamaszyście wymachuje czarnym kijem, a piasek wiruje wokół niego niczym chmara komarów.
na rysunku: Pszczoła
Wśród tutejszych mieszkańców szeptano, że Bronimyr umiał siać tylko zamęt i kłopoty.
Gburcio zebrał odwagę do sakiewki i zszedł śliską ścieżką aż na plażę. Gdy stąpał po złotym, ciepłym piasku, dostrzegł swą starą przyjaciółkę — Mądrą Kozę Adelkę.
na rysunku: Plaża
Koza miała szlachetne, siwe brody i złote okulary. Przesiadywała właśnie przy starym pniaku i pisała listy wierszem do swoich dawnych znajomych.
— Adelko, pomóż mi, proszę! Zły Czarodziej Bronimyr znów psoci po naszej krainie — zawołał Gburcio z niepokojem.
na rysunku: Koza
Koza uciszyła swoje dzwoneczki na szyi i przemówiła powoli:
— Krasnoludku, sam nie dasz rady, lecz jeśli wykażesz się dobrym sercem i odwagą, zwierzęta z naszej krainy dołączą do ciebie. Każde z nich nosi w sercu jakiś kłopot, a ty możesz pomóc im go rozwiązać. Wtedy one pomogą tobie.
na rysunku: Góra
Gburcio podziękował pięknie i ruszył w świat pełen niezwykłych stworzeń. Najpierw trafił na Pracowitą Pszczółkę Melizę, która właśnie próbowała dostać się na szczyt wysokiego, starego dębu, by zebrać najpiękniejszy nektar dla swojej królowej.
— Melizo, potrzebuję pomocy! — zawołał krasnoludek.
na rysunku: Zły Czarownik
— Pomogę ci, lecz najpierw musisz pomóc mi zebrać ten nektar z najwyższych gałązek. To bardzo trudne i niebezpieczne — brzęknęła pszczółka skrzydełkami.
Krasnoludek nie wahał się ani chwili . Wspiął się, ślizgając się po śliskiej korze, wyciągnął do Melizy dłoń, a razem z nią zebrał piękny dzbanuszek pachnącego nektaru. Meliza, wdzięczna za pomoc, zgodziła się towarzyszyć Krasnoludkowi.
Ich kolejna wyprawa prowadziła przez tajemniczy, ciemnozielony las . Między mozaiką mchu i korzeni spotkali Przyjaznego Renifera Bolka, który kręcił się nerwowo.
— Ojej, zgubiłem swoje poroże! Bez niego czuję się słaby i nieporadny… — zaszlochał renifer.
Gburcio spojrzał na ślady odciśnięte w miękkim błotku leśnej polany . Blisko starej chatki zobaczył błyszczący róg. Pomógł Bolkowi nałożyć poroże na czoło, a Renifer aż zatańczył z radości i dołączył do drużyny, obiecując chronić Gburcia swoimi potężnymi rogami.
Podążyli w stronę tętniącej kolorami łąki, gdzie pastwiła się Radosna Krowa Celinka . Znana była z tego, że śpiewała jak skowronek, lecz tym razem wyglądała na smutną.
— Krasnoludku, od zawsze marzę, by nauczyć się tańca! Jeśli mi pokażesz, jak się kręcić w rytm wiatru, pomogę ci w każdej sprawie — rzekła Krowa, podskakując radośnie.
Gburcio poprowadził Celinkę na miękką trawę i nauczył ją obracać się zgrabnie na czterech kopytach, omijając nawet najmniejsze stokrotki . Krowa z radości podskoczyła aż do chmur i obiecała wsparcie w trudnej przygodzie.
Teraz, mając dzielną drużynę, wrócili na plażę, gdzie Zły Czarodziej Bronimyr już czekał z szemrzącą peleryną i wirującą magiczną laską. Na jego twarzy malował się złośliwy uśmieszek .
Walka była pełna świstu, huku i kolorowych czarów. Meliza oblepiła oczy Bronimyra lepkim miodem, przez co czarodziej nic nie widział. Renifer Bolek zręcznie oplótł go swoimi odnowionymi rogami i unieruchomił . Krowa Celinka, podskakując i tańcząc, rozlała kubły mleka, zamykając czarodzieja w mlecznej bańce. Wtedy, Mądra Koza Adelka, która przez cały czas czuwała w oddali, rzuciła delikatne, szeptane zaklęcie:
— Złoczyńco, który sianie zamętu poznałeś, w skórze żółwia naucz się łagodności!
Zły Czarodziej zaczął maleć, maleć, aż skurczył się do małego, zadziwionego żółwika. Wolno wyciągnął głowę ze skorupki i spojrzał ufnie na przyjaciół .
Wielka radość zapanowała w krainie — słońce rozgrzało piasek, ptaki zaćwierkały triumfalnie, a Krasnoludek z przyjaciółmi zatańczył wśród muszelek i fal. Mieszkańcy krainy przynieśli kosze pełne jagód, kolorowych kwiatów i leśnych prezentów dla bohaterskiej drużyny. Celinka nauczyła wszystkich tańca, śmiech rozbrzmiewał jeszcze wiele dni .
Mały żółwik, czyli dawny Zły Czarodziej, odkrył radość w pomaganiu innym — z czasem został opiekunem najmłodszych żółwików na plaży i nigdy już nie wrócił do dawnych złości.
Tak zakończyła się historia Gburcia i jego dzielnych przyjaciół. Pokazali sobie i całej krainie, że współpraca, dobroć i troska o innych potrafią rozjaśnić nawet najciemniejszy dzień .
A jeśli kiedyś odwiedzisz tę magiczną krainę, zobaczysz Gburcia i zwierzęta, jak ćwiczą nowy taniec pod rozgwieżdżonym niebem — i usłyszysz opowieść o tym, jak razem pokonali zło i zyskali prawdziwą przyjaźń.