Dawno, dawno temu, daleko za siedmioma gęstymi lasami i jeszcze głębiej wśród białych, wiecznie zaśnieżonych pól, kryła się niezwykła kraina.
na rysunku: Rzeka
Tam, gdzie szeroka, skrząca się w słońcu rzeka spotykała się z miękką, poduszkowatą tundrą, mieściło się magiczne miejsce zamieszkane przez zwierzęta wszelkiego rodzaju i rozmiarów.
W samym sercu tej krainy mieszkała mała wróżka o imieniu Zuzia. Była tak lekka, że potrafiła tańczyć na płatkach kwiatów, a jej czarodziejskie skrzydełka mieniły się wszystkimi barwami tęczy.
na rysunku: Tundra
Zuzia słynęła nie tylko ze swej urody, lecz także z mądrości i ogromnej dobroci. Największym pragnieniem wróżki było, by wszystkie zwierzęta żyły w zgodzie, czując się kochanymi i bezpiecznymi.
Pewnego wilgotnego poranka, kiedy mgła wciąż ścieliła się nisko nad trawami, a ptaki leniwie przeciągały się w swoich gniazdach, Zuzia spacerowała brzegiem rzeki.
na rysunku: Szop pracz
Kryształowe krople rosy lśniły na jej stopach, szeleszcząc cichutko jak sekrety szeptane przez rozkołysane źdźbła. Nagle z gęstwin krzewów dobiegł ją hałas – łamanie gałęzi, tupot ciężkich stóp i przerażony pisk.
Wśród wielkich, splątanych korzeni starej wierzby Zuzia zobaczyła scenę, która zatrzymała jej serce – potężny, jednooki Cyklop z zakręconym rogiem na głowie próbował zepchnąć na ziemię domek Bartka borsuka.
na rysunku: Żyrafa
Bartek skulił się w przerażeniu przed wejściem, trzęsąc wąskim ogonkiem, a jego czarne oczka łzawiły ze strachu.
– Proszę, nie niszcz Bartkowego domku! – zawołała Zuzia, odważnie unosząc się ponad zwalistą sylwetką Cyklopa. Jej głos był delikatny, lecz stanowczy niczym wiosenny wietrzyk.
na rysunku: Borsuk
– Każde stworzenie zasługuje na miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie i szczęśliwie.
Cyklop zmrużył swoje gigantyczne oko i zatrzęsły się jego kudłate brwi. Przez chwilę wydawało się, że zignoruje wróżkę, lecz magiczna łuna dobrych życzeń, jaką roztaczała, otuliła go miękkim światłem.
na rysunku: Indyk
– Dobrze – warknął niechętnie. – Oszczędzę domek, ale chcę się czegoś nauczyć, by być mniej..
na rysunku: Cyklop
. samotny. Wy, zwierzęta i wróżki, umiecie żyć razem, ja zaś jestem sam .
Zuzia skinęła głową z uśmiechem. Tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń – i niezapomniane przygody.
Pierwszą lekcję Cyklop odebrał od sprytnego Rysia, szopa pracza, ukrytego wśród kamieni pod wodospadem . Ryś oprowadził go po lesie, pokazując, jak zbierać słodkie, spadające z drzew owoce i jak polować na chrupiące orzechy. Przy każdym znalezisku Ryś zachęcał Cyklopa, by dzielił się smakołykami z innymi mieszkańcami.
Następnego dnia Cyklop natknął się na Turka, indyka o pięknym kolorowym upierzeniu, który znany był ze swej wesołości i rozmowności . Turk nauczył Cyklopa, jak różne dźwięki i świergoty potrafią przekazać radość, ostrzeżenie lub powitanie – całą harmonię leśnego języka.
Wreszcie, na samym skraju tundrowej polany poznali Żanetę, majestatyczną żyrafę z długą szyją, sięgającą aż po najwyższe liście olbrzymich drzew. Żaneta pokazała Cyklopowi, jak dbać o rośliny, podlewać je świeżą wodą z rzeki i sadzić nowe nasionka, by cała kraina była piękna i zielona .
Z każdym dniem Cyklop miękł, nie tylko jego serce, ale i spojrzenie. Zamiast chmurnego grymasu coraz częściej rozświetlał go szeroki uśmiech. Zuzia była z niego dumna, lecz wiedziała, że największa próba dopiero nadejdzie .
Pewnego dnia po krainie poniosły się złowrogie wieści – z północnych, zimnych mgieł nadchodziły złe stworzenia: banda dzikich, lodowych goblinów z ostrymi jak igły zębami i ponurymi łbami. Ich celem było wygnanie zwierząt i zagarnięcie wszystkich skarbów magicznej tundry.
Cyklop, już teraz zaprzyjaźniony ze zwierzętami, nie wahał się ani chwili . Zwołał naradę przy największym głazie, skąpanym w świetle zachodzącego słońca:
– Musimy działać razem! Każdy z nas ma wyjątkowy talent i siłę – razem pokonamy zagrożenie!
Bartek borsuk zaczął wygrzebywać głębokie, rozgałęzione tunele pod tundrą, by cała społeczność mogła się tam schronić. Ryś rozstawiał misterne pułapki, w których gobliny gubiły się i zaczynały tańczyć w kółko, nie mogąc znaleźć drogi wyjścia. Turk wraz z innymi ptakami wzbił się wysoko i śpiewał tak donośnie, że aż zrywały się kwiaty, a gobliny zatykając uszy uciekały gdzie pieprz rośnie .
Żaneta zaś, dzięki swemu długiemu karkowi, przenosiła najmłodsze zwierzęta bezpiecznie ponad rwącą rzeką na drugi brzeg, gdzie czekały już przyjazne norce i gniazda.
Po dniach wspólnej walki, złe stworzenia w końcu wycofały się, zdezorientowane gościnnością i sprytem mieszkańców. Cała tundra grzmiała od radosnych śpiewów i stukotu tupiących łap oraz kopyt . Cyklop, choć zmęczony, był szczęśliwy jak nigdy wcześniej – bo oto i on był częścią wielkiej, kolorowej rodziny.
Zuzia uznała, że trzeba uczcić wielki triumf. Zorganizowała ucztę, jakiej dotąd nikt tu nie widział: wianki z kwiatów ozdobiły łebki i ogonki, jabłka, orzeszki i słodkie korzenie piętrzyły się wśród śmiechu . Zwierzęta i wróżki tańczyły na polanie, a nad nimi lśniły kolorowe lampiony świetlików, niczym gwiazdy.
Cyklop wzruszony spojrzał na swoich przyjaciół – już nie był samotny, nie był zły. Stał się kimś potrzebnym, kochanym i zawsze gotowym do pomocy .
Tak oto dzięki mądrości i dobroci wróżki Zuzi oraz współpracy wszystkich zwierząt, Kraina Zwierząt rozbłysła nowym światłem przyjaźni i harmonii, po dziś dzień promieniując radością. Bo razem – nieważne, jak różni – zawsze można zbudować coś pięknego.
Koniec .