Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze najstarsze drzewa miały świeżo zielone listki, a nad rzeką tańczyły nieznane dziś ptaki, istniała kraina niezwykła, gdzie tundra spotykała się z błękitną wstęgą rzeki, pachniało mchem, a słońce zaglądało przez liście do najgłębszych norek.
na rysunku: Cyklop
W tej bajkowej krainie mieszkała wróżka Zuzia, drobna niczym płatek kwiatka, o skrzydłach lśniących wszystkimi barwami tęczy. Najmniejszy nawet podmuch wiatru podrywał ją do lotu, a jej gwiazdkowa różdżka, którą dostała od babci-wróżki, sprawiała, że padał na nią blask księżyca nawet w pochmurne dni.
Zuzia, mimo niewielkiego wzrostu, miała serce większe od niejednego jeża.
na rysunku: Tundra
Kochała wszystkie zwierzęta mieszkające w krainie. Każdemu potrafiła doradzić, każdego wysłuchać i zawsze znalazła czas na drobne uczynki – zebrać poziomki dla zajączków, naprawić dziuplę sikorce czy ukoić łzy jelonka.
Pewnego ranka, gdy słonko dopiero zaczynało się przeciągać na niebie, Zuzia wybrała się ścieżką wzdłuż rzeki.
na rysunku: Rzeka
Wiatr pogwizdywał przyjaźnie, a kępy mgły tańczyły nad wodą. Nagle usłyszała cichy płacz. Zatrzymała się i schyliła za gęsty krzew, skąd dobiegał szloch.
na rysunku: Szop pracz
Tam, wtulony w wilgotną ziemię, siedział borsuk Bartek. Jego dom – piękna norka pod rozłożystą olchą – był zrujnowany, a wokół chodził ogromny stwór z jednym okiem na środku twarzy, burczący pod nosem.
To był Cyklop – ogromny, pokryty szaro-brunatną sierścią olbrzym, który powstał z cienia, błota i.
na rysunku: Borsuk
.. smutku, bo od dawna nikt go nie zapraszał do zabaw.
na rysunku: Żyrafa
Jego wzrok był surowy, a głos, gdy mówił, rozbrzmiewał jak burza za górskimi szczytami.
– Proszę, nie niszcz domu Bartka – powiedziała odważnie Zuzia, rozświetlając się tysiącem złotych iskier. – Jesteś silny, ale prawdziwa siła leży w tym, by chronić słabszych, a nie ich przerażać.
na rysunku: Indyk
Cyklop spojrzał na wróżkę z niechęcią. Jego wielkie oko zwęziło się ze złości, ale coś w cichym płaczu Bartka i spokojnej, pewnej siebie postawie Zuzi obudziło w nim dawno zapomniane uczucie. Przypomniał sobie czasy, gdy sam marzył o przyjaźni i domu .
– Zgoda – burknął, opuszczając ogromną pięść. – Ale jeśli zostanę tu, musisz pokazać mi, czemu tyle dla was znaczy przyjaźń i współpraca.
Od tej pory Cyklop przestał być tylko postrachem okolicy . Zgodził się uczyć od zwierząt tego, co dla nich ważne. Bartek zbudował dla niego z gałęzi i liści wielką chatę, w której Cyklop mógł odpoczywać. Rysio Szop, mistrz w wykradaniu orzechów i gromadzeniu zapasów, pokazał Cyklopowi, jak podzielić się każdym znaleziskiem, a nawet jak zrobić wyśmienite ciasto z żołędzi . Rysio miał też wiele forteli – uczył Cyklopa, jak pomagać, nie wyrządzając szkód swą siłą.
Turk indyk, z piórami błyszczącymi w słońcu niczym korale, nauczył Cyklopa, jak ważne są rozmowy i wspólne śpiewy. Każdego wieczoru, gdy słońce chowało się za wzgórzami, zwierzęta siadały nad rzeką i słuchały indyczego śpiewu, przeplatanego opowieściami o dawnych czasach .
Największe wrażenie na Cyklopie wywarła Żaneta Żyrafa, której długa szyja widziała świat dalej niż ktokolwiek w okolicy. To ona nauczyła go, jak dbać o delikatne liście, jak sadzić nowe drzewa i szanować każdy listek i kwiat – wszak cała kraina była ich wspólnym domem.
Dzięki wspólnym przygodom Cyklopowi miękło serce . Przestał burzyć i złościć się, zamienił grzmotliwy śmiech na głośne oklaski, gdy zające skakały przez strumyk. Zuzia, obserwując zmianę w ich dawnym przeciwniku, poczuła dumę i radość. Coraz częściej gościł u niej na herbatkach, a nocami opowiadał dzieciom wspaniałe historie, których sam był bohaterem .
Ale pewnego dnia nad tundrą zawisły czarne chmury. Z odległych moczarów przybyło stado Ponurków – szkaradnych, ciemnych bestii z oczami jak błyszczące węgle, pełnych zawiści i gniewu. Zawodziły wysoko, przekrzykując nawet wiatr i zbliżały się, by zburzyć harmonię krainy .
Cyklop poczuł dawny strach, ale także wielką chęć obrony przyjaciół. – Nie pozwolę, by ktokolwiek was skrzywdził! – zawołał, a jego głos rozległ się po całej tundrze.
Zebrał całą zwierzęcą kompanię i razem z Zuzią obmyślili plan . Bartek Borsuk wykopał sieć tajnych tuneli pod norkami, by zwierzęta mogły się schronić i przemknąć niezauważone. Rysio Szop przygotował sprytne pułapki z orzechów i jagód – Ponurki nie mogły się im oprzeć; kiedy spróbowały prychnęły głośno i utknęły po uszy w lepkiej masie. Turk głośno gruchał i śpiewał, wołając resztę zwierząt, a kiedy Ponurki zbliżały się do rzeki, Żaneta Żyrafa przewracała długą szyją kawałki drewna, by stworzyć most tylko dla przyjaciół .
Współdziałając jak nigdy dotąd, zwierzęta przechytrzyły Ponurków, którzy zawstydzeni musieli wracać do swoich moczarów. Cała kraina odetchnęła z ulgą.
Po wielkiej bitwie Zuzia postanowiła przygotować święto dziękczynne . Szeroki stół z soczystych liści, korzeni i kwiatów otoczył całą polanę. Były tańce, śpiewy i opowieści pod gwiazdami. Po raz pierwszy Cyklop poczuł się kochany i potrzebny – już nie był samotnym olbrzymem, lecz częścią zwierzęcej rodziny .
Na koniec wieczoru Zuzia wzniosła swój kielich nektaru i powiedziała: – Kochani! Bo najważniejsze w naszym świecie to przyjaźń, zaufanie i troska o siebie nawzajem. Nawet jeśli ktoś z początku wydaje się groźny, warto dać mu szansę nauczyć się miłości i dobroci.
Od tamtej pory Cyklop codziennie uczył się czegoś nowego, a dzieci słuchały jego opowieści z otwartymi ustami . A szczęśliwa kraina Zwierząt rozbrzmiewała śmiechem i śpiewem przez wiele, wiele lat – w pokoju, zgodzie i miłości.
I to już koniec tej opowieści, kochana wnuczko, lecz pamiętaj: każdy zasługuje na drugą szansę, a najpiękniejsze rzeczy rodzą się ze współpracy i przyjaźni.
Koniec .