Dawno, dawno temu, gdy słońce było wielkie jak rozżarzona dynia, a wiatr śpiewał pieśni wśród wydm, rozciągała się kraina niezwykła — pustynia, której złoto spotykało się z cieniami ruin pradawnego miasta.
na rysunku: Pustynia
W tej krainie mieszkał Janek, rolnik o wielkim sercu, z oczami błyszczącymi ciekawością i dłoniach zawsze gotowych do pomocy. Ale Janek nie był zwyczajnym gospodarzem: wieczorami opowiadał historie gwiazdom i znał sekretną mowę wszystkich zwierząt.
Jego dom otaczał sad, co latem pachniał słodyczą moreli, a pole ożywiało się barwami ognistych maków i kołyszącą się pszenicą.
na rysunku: Indyk
Mieszkała z nim wesoła gromadka — indyk Henryk o piórach mieniących się jak tęcza w porannej rosie, wiewiórka Mania, w której oczach tańczyły iskierki figlarności, lew Łatek z grzywą niczym promienie słońca oraz papuga Kleofas, mistrz wymowy i żartów.
Pewnego ranka Janek zauważył coś niepokojącego: ziemia pod jego stopami była twarda i spękana, a rośliny marniały, mimo że troszczył się o nie jak o własnych przyjaciół. Nawet jabłka na drzewie straciły swój rumieniec.
na rysunku: Czarownik
Zwierzęta również były smutne — Henryk już nie tańczył wśród kwiatów, Mania nie chrupała orzechów, Łatek oklapł z sił, a Kleofas milczał, jakby zamknął w sobie cały świat słów.
Janek zwołał naradę pod rozłożystą gruszą. "Musimy znaleźć przyczynę tej biedy," rzekł, patrząc w oczy przyjaciół.
na rysunku: Ruiny
"Ziemia i zwierzęta wzywają nas na pomoc."
Tak ruszyli — przez szeleszczące trawy, pod palącym słońcem, gdzie nawet cienie szukały schronienia. Przemierzali pustynię, od oazy do oazy, gdzie garstka zwierząt błagała ich o ratunek: żółwie opowiadały o wyschniętych strumieniach, jaszczurki żaliły się na głód, a ptaki na niebo pozbawione deszczu.
na rysunku: Wiewiórka
Wśród płaczących zwierząt spotkali starego jeża, który przechadzał się z malutkim plecakiem. Jeż westchnął ciężko: "To sprawka złego czarnoksiężnika! Pewnej nocy przybył do ruin miasta położonego niedaleko waszej doliny. Tam zbudował swą kryjówkę i rzucił klątwę, żeby wszyscy mieli powód do smutku, a on panował niepodzielnie nad pustynią.
na rysunku: Papuga
"
Janek wyprostował się dumnie. "Pójdziemy do ruin! Odbierzemy czarnoksiężnikowi władzę nad naszą krainą!" Zwierzęta poparły go radosnym okrzykiem. Indyk Henryk poprawił pióropusz, Mania zatrzepotała ogonem, Łatek ryknął odważnie, a Kleofas zakrzyknął: "Na pohybel złym czarom!"
Długa była ich wędrówka.
na rysunku: Lew
Kroczyli przez zarośla, w których czaiły się zaschnięte ech dinozaurów, wspinali się na wydmy wysokie jak wieże, przekradali się przez jaskinie pełne tajemniczych echa. Nocą tulili się razem, patrząc, jak gwiazdy rozplątują kosmate sny.
Wreszcie dotarli do rozległych ruin . Kamienne łuki były jak zęby olbrzyma, a ściany porastały krwistoczerwone róże o cierniach ostrych jak igły. W samym sercu ruin, w zrujnowanej wieży, mieszkał czarnoksiężnik. Był wysoki, przygarbiony, z oczami zimnymi jak tafla lodu . Twarz miał ukrytą za maską, a w dłoni ściskał laskę, która mieniła się mglistym światłem.
Gdy Janek z przyjaciółmi wszedł do jego kryjówki, czarnoksiężnik zaśmiał się głosem przypominającym łopot nietoperzowych skrzydeł. "Ha! Przybyliście mnie przepędzić, marni śmiałkowie? Mnie, pana burz i pyłów?"
Jednak sprytne zwierzęta miały swój plan . Indyk Henryk zasłonił czarnoksiężnika wachlarzem swoich brokatowych piór tak, że zupełnie oślepił go na świat. Mania obiegła ruiny trzema szybkimi susami, myląc czarnoksiężnika — jego głowa zakręciła się jak bąk, aż musiał się oprzeć o posadzkę. Łatek w samą porę wskoczył do środka i zaryczał, że kamienie aż się zatrzęsły, po czym pacnął łapą w magiczną różdżkę, rozpraszając ją w obłok pyłu . Papuga Kleofas, widząc, że czarnoksiężnik nie ma już siły, zaczęła śpiewać tak czule, że w twardym sercu maga pojawiło się nieznane mu dotąd uczucie — współczucie dla innych.
Czarnoksiężnik zadrżał. "Wybaczcie mi, nie wiedziałem, jak bardzo cierpiał świat przez moje czary . Obiecuję, już nigdy nie sięgnę po ciemną magię." Skulił się i dotknął ziemi laską. Ziemia zatrzęsła się, a głębokie pęknięcia zasklepiły się, z ich szczelin wyrosły w okamgnieniu zielone pędy, zaczęły śpiewać ptaki, a niebo zasnuło się deszczowymi chmurami, które po chwili spadły strugami życiodajnej wody .
Cała kraina wybuchła radością. Zwierzęta urządziły wielką ucztę pod rozkwitłą gruszą Janka. Stare lisy tańczyły z mieszkankami mrowiska, żuki zaprosiły motyle do wirującego walca, a papuga, już nie tylko papuga, ale Sława Skrzydlatego Pogodzenia, uczyła wszystkich śmiesznych piosenek .
Janek i jego wierni przyjaciele wrócili do chaty, gdzie czekała na nich ogromna misa malin i migdałów. Siadali potem co wieczór na ganku, zaplatając nowe plany i śniąc o przyszłych przygodach.
Tak kończy się opowieść o Janku Rolniku-Ratowniku, złym czarnoksiężniku, który stał się dobry, i o czwórce zwierzęcych przyjaciół, co sercem i mądrością uratowali krainę . A ty, skarbeńku, gdy zamkniesz oczy, być może przyśni ci się wyprawa przez pustkowia — bo każde serce, nawet najmniejsze, jest odważne, gdy idzie w parze z przyjaźnią.
Dobranoc!