Dawno, dawno temu, w niezwykłej krainie, gdzie złote pustynie spotykały się z zarośniętymi ruinami pradawnego miasta, mieszkał rolnik o imieniu Janek.
na rysunku: Czarownik
Ale nie był to zwykły rolnik! Janek miał serce większe niż największa dynia w jego ogrodzie, a w oczach jaśniał mu blask niezwykłej mądrości i dobroci.
Rolnicze gospodarstwo Janka leżało u samotnych wzgórz, gdzie wiatr szeptał historie przodków, a gwiazdy nocą tańczyły na czarnym niebie. W domu Janka nie mieszkały tylko warzywa i zboża – każdego ranka u jego boku podskakiwała wesoła wiewiórka o imieniu Pimka, a ciekawski indyk, Lord Piórko, śmigał między grządkami, przekrzykując wszystkie ptaki.
na rysunku: Pustynia
Dostojny lew, Lino, czasem przysiadał pod figowcem i pilnował, by żadna szkoda nie spotkała gospodarstwa, a papuga Rozalia, z piórami barwnymi jak kwiatowy ogród, opowiadała wszystkim plotki i mądre rady z całej krainy.
Pewnego dnia, gdy słońce leniwie wspinało się na niebo, Janek zauważył coś bardzo niepokojącego. Ziemia pod jego stopami była sucha niczym popękane szkło.
na rysunku: Ruiny
Brukselka sennie zwisała z łodygi, a nawet silna marchewka wyglądała na przygnębioną. Tymczasem w oddali, burzowe chmury ustąpiły miejsca gryzącemu wiatrowi, niosącemu z pustyni jedynie kurz i wspomnienie dawnych urodzajów.
Przyjaciele zaradili się przy ognisku przed chatą.
na rysunku: Wiewiórka
Pimka wbiegła na ramię Janka i szepnęła, że coś złego musiało się wydarzyć, bo nawet jeżyny przestały dojrzewać. Lord Piórko podniósł swój dziób wysoko i stanowczo stwierdził, że dowiedzą się prawdy razem. Lino tylko pokiwał z powagą głową jak prawdziwy król, a Rozalia skrzydłami rozgoniła muchy i dodała: „Zbadajmy, gdzie niknie życie tej krainy!”
Wyruszyli więc świtem, przemierzając piaskowe ścieżki i gęste zarośla.
na rysunku: Indyk
Po drodze spotkali wycieńczoną gazelę, przerażoną trzmielą rodzinę i stado sępów błąkających się w poszukiwaniu skrawka zieleni. Wszystkie zwierzęta mówiły o jednym: zły czarnoksiężnik o lodowatym spojrzeniu rzucił czar, odbierając wodę, siły i radość mieszkańcom. Z jego wieży wśród ruin sterował losem całej okolicy.
na rysunku: Lew
Janek i jego drużyna, wsparci słowami wdzięcznych zwierząt, dzielnie ruszyli na poszukiwanie czarnoksiężnika. Droga była pełna trudności – po drodze musieli przejść przez rozpadlinę, nad którą wił się zbutwiały most (tu Lino wszedł na czele i po cichu ryknął, odpędzając ukryte pod spodem duchy nocy), a po chwili przez zapomniany cmentarzyk maskotek, gdzie Rozalia zaśpiewała tak uspokajającą kołysankę, że lalki i misie same poprosiły ich o przejście dalej.
W końcu dotarli do ruin miasta.
na rysunku: Papuga
Kamienne posągi patrzyły ponuro spod nalotu mchów, a wiatr świstał przez wybite okna świątyń. W samym środku stała szara wieża skręcająca się w niebo niczym czarny wąż. Z jej szczytu grały błyskawice, a wokół unosiła się magia tak gęsta, że powietrze aż drgało .
Janek odważnie zapukał do bramy wieży, drżąc tylko odrobinę w środku. Drzwi otworzyły się z przeraźliwym skrzypnięciem, a przed nimi stanął czarnoksiężnik o przerażających oczach, w których tańczył lodowaty ogień. Był wysoki, przygarbiony, a szata oplatała go niczym dym . Na ramionach miał kruki, a jego palce świeciły czerwonym światłem.
„Po co tu przyszliście, śmiałkowie?” – zaśmiał się okrutnie.
Janek zebrał odwagę i odpowiedział: „Chcemy, byś oddał krainie to, co jej zabrałeś . Odbierz swoją klątwę, pozwól znów wzrastać roślinom i wzmocnij serca zwierząt!”
Czarnoksiężnik tylko uśmiechnął się szeroko, pokazując zęby niczym wilczy kły. „Nigdy! To miejsce będzie moją pustynią na wieki!”
Wtedy do akcji wkroczyli przyjaciele. Rozalia z wdziękiem stanęła na ramieniu czarnoksiężnika i zaczęła mówić płynnie, barwnym głosem o tym, jak w młodości marzył o przyjaźni i pięknie świata – odwołała się do jego dawnych, zapomnianych uczuć . Wzruszony na chwilę, czarnoksiężnik nie zauważył, jak Pimka, cichutka jak cień, przemyka się pod jego płaszczem i ściąga magiczny klucz do komnaty zaklęć.
Indyk, śmiejąc się swoim gulgoczącym śmiechem, rozsypał sto kolorowych piór, które uniosły się w powietrze i przesłoniły widok czarnoksiężnikowi, kradnąc mu chwilowo moc. Lino wykorzystał moment, skoczył z rykiem i roztrzaskał różdżkę, która spadła na ziemię . Czary zakołysały się w powietrzu, niczym senny dym w letni wieczór, aż opadły bezsilnie na kamienne posadzki.
Czarnoksiężnik, zdezorientowany, stanął wśród ruin swoich mocy. Przekonany sprytem, mądrością i siłą przyjaciół, poddał się . Westchnął głęboko i z niepokojem spojrzał w oczy Janka. „Być może świat nie jest stworzony do pustki i zniszczenia. Może warto na nowo zaznać przyjaźni i radości .”
Magicznym gestem cofnął klątwę. W jednej chwili niebo otworzyło się nad krainą, a ciepły deszcz spadł na ziemię. Rośliny wstały jak po długim śnie, trawy zazieleniły się, a kwiaty rozkwitły w mgnieniu oka . Zwierzęta wybiegły z ukrycia, radośnie wiwatując.
Cała kraina świętowała przez wiele dni zwycięstwo mądrości, odwagi i dobroci. Janek, Pimka, Lord Piórko, Lino i Rozalia stali się bohaterami . Ale najcenniejszą nagrodą była pewność, że razem można przezwyciężyć każdą klątwę – nawet jeśli rzuci ją najpotężniejszy czarnoksiężnik!
Tak kończy się opowieść o Janku Rolniku-Ratowniku i krainie, która dzięki przyjaźni na nowo rozkwitła. Kiedy więc następnym razem spojrzysz przez okno i zobaczysz kroplę rosy na listku, pomyśl, że zawsze warto być odważnym i mieć przyjaciół – bo wtedy świat rozświetla się tysiącem barw.
Dobranoc, kochana wnuczko . Niech śnią Ci się najpiękniejsze przygody!