Dawno, dawno temu, jeszcze zanim pierwszy promień słońca zatańczył na powierzchni Morza Szafirowych Fal, w sercu dalekiej krainy rozpościerał się Niemilknący Ocean.
na rysunku: Klif
Tuż przy jego brzegach wyrastał stary las o nazwie Zielone Szeptuchy, w którym skrywały się najróżniejsze magiczne stworzenia. W oceanie, wśród fal tańczyła syrena o imieniu Mela. Miała włosy jasne jak świt i ogon lśniący zielenią, niczym liście wiosennego drzewa po deszczu.
na rysunku: Renifer
Jej wzrok był pełen dobroci i odrobiny tęsknoty za przygodą.
Każdego ranka wpatrywała się w klif, który pilnował brzegów od wieków, a za którym czaił się Magiczny Las. Z opowieści fal i wiatrów wiedziała, że właśnie tam, pod parasolem wysokich paproci, żyją mówiące zwierzęta: przebiegła sarna odwiedzana przez ciekawskiego lisa, pracowity Antek-mrówka, szczekliwy pies Burek oraz dostojny renifer Rudolf.
na rysunku: Pies
Ich rozmowy i śmiech często przemykały do samego brzegu, niosąc ze sobą zaproszenie do wspólnej zabawy.
Pewnego sentymentalnego wieczora, tuż po zachodzie słońca, Mela zatęskniła do towarzystwa swych lądowych przyjaciół. Wyjęła z morskiej szkatułki magiczny naszyjnik matki – zawieszony był na nim opalizujący kamień, z każdym ruchem mieniący się kolorami tęczy – i, przykładając go do serca, szepnęła pradawne zaklęcie.
na rysunku: Las
W tej samej chwili jej ogon powoli zaczął przemieniać się w zwinne nogi, a Mela, promieniejąc zachwytem, wskoczyła na klif, by pędem ruszyć w głąb lasu.
Przejście przez splątane zarośla wcale nie było łatwe. Pajęczyny srebrzyły się w księżycowym świetle, a ściółka cichutko skrzypiała pod jej bosymi stopami.
na rysunku: Zła Czarownica
Mela czuła zapach wilgotnej ziemi i słyszała trzepot skrzydeł ukrytych motyli. I wtedy właśnie, zza krzaka, wyskoczył Burek – brązowy pies z białą łatką na ogonie i oczami bardziej roziskrzonymi niż najjaśniejsze gwiazdy.
— Melu! — zawołał Burek, machając ogonem tak energicznie, że poruszył całą kichającą paproć.
na rysunku: Jeleń
— Przyszłaś na moją ulubioną porę żartów?
Mela uśmiechnęła się promiennie. Wędrowali więc razem, rozbawiając las swoimi śmiechami i opowieściami Burka o jego niezliczonych przygodach na tropie własnego cienia lub wyprawach za muchą, która okazała się listkiem.
Przy świetle księżyca ujrzeli małego bohatera – mrówkę Antka – który mozolnie toczył przed sobą ogromny liść klonu, cięższy niż stu krotny obiad dla mrówki! Burek kilkoma uderzeniami łapy utorował szlak wśród kamieni, a Mela, lekko dmuchając, sprawiła, że liść uniósł się lekko, jakby był motylem.
na rysunku: Mrówka
Antek odetchnął głęboko, z wdzięcznością salutując swoim czułkiem.
Chwilę później napotkali Rudolfa. Dostojny renifer miał poroże tak rozłożyste, że zamieszkała w nim rodzina sójek, a nogi mocne niczym dęby . Opowiadał, że od kilku tygodni las stał się smutniejszy: Zła Wiedźma, która miała serce twardsze niż lód północy, rzuciła klątwę na mieszkańców. Zwierzęta nie mogły przekroczyć magicznej granicy lasu, a każda porcja ich pożywienia znikała z dziupli, nor i gniazd prosto do chaty wiedźmy.
Przyjaciele postanowili stawić czoła nieszczęściu . Po naradzie w świetle świecących grzybów zaczaili się na dalszy plan. Ale las jest jak wielka rodzina – więc i sarna Sarenka, najbystrzejsza tropicielka gęstych paproci, ruszyła na pomoc. Znała ukrytą ścieżkę prowadzącą pod samą chatę wiedźmy, nikomu innemu nieznaną, bo prowadziła przez tunel pod starym dębem, a potem spiralnymi korzeniami aż do zaklętego wrzosowiska .
Gdy dotarli do domostwa wiedźmy, zapanował złowrogi półmrok. Dom był zbudowany z krzywych gałęzi i korzeni, a dach utkany z pajęczyn srebrzył się w świetle magicznego księżyca. Kiedy Zła Wiedźma wybiegła na ganek, jej oczy lśniły zielonym ogniem, a na ramieniu sadowił się kruk z jednym białym piórem .
— Cóż przygnało was tutaj, nieustraszeni? — zasyczała. — Chcecie podzielić mój los?
Mela, nie wahając się ani chwilki, zaczęła śpiewać. Jej głos – miękki i potężny jak morska fala – rozbrzmiał ponad drzewami, niosąc nuty nadziei i spokoju . Wiedźma, oczarowana tą melodią, zatrzymała się jak zahipnotyzowana. Burek i Sarenka zaczęli zwodzić ją opowieściami, by zajęła się wymyślaniem nowych zaklęć na śliczne ogony lisów.
W tym czasie Antek ze swoją niezawodną drużyną mrówek zbudowali z konarów, żywicznych kropli i pajęczych nitek pułapkę – ogromne skrzynie zacisnęły się wokół chaty wiedźmy . Rudolf, używając wiedzy zdobytej z pradawnej Księgi Lasu, odszukał runy ochronne i, szeptem powtarzając magiczne formuły, rozproszył klątwę niewidzialnych granic.
Zła Wiedźma została złapana i patrząc na przyjazne oczy zwierząt oraz Melę, poczuła, że dobroć, o której zapomniała, wciąż drzemie gdzieś głęboko w jej sercu. Gdy las rozjaśnił się światłem nowego świtu, wiedźma zamieniła się w miłą czarodziejkę . Jej uśmiech już nie budził strachu, a magia służyła teraz do przyspieszania wzrostu malin i leczenia złamanych skrzydeł motyli.
Od tego dnia Magiczny Las rozbrzmiewał szczęśliwym gwarem. Zwierzęta już nigdy nie musiały się martwić, a Mela, Sarenka, Burek, Antek i Rudolf zostali bohaterami dla każdego nowego pokolenia mieszkańców . Z czarodziejką wspólnie organizowali ogniska i zimowe bale, pokonując smutki swoim uśmiechem i mądrością.
I Ty, kochanie, gdy zamykasz oczy, pamiętaj: odwaga, dobroć i przyjaźń są najpotężniejszymi czarami na świecie. Dobrego, kolorowego snu!