Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami i trzema błękitnymi jeziorami, w pachnącej kwiatami i śpiewającej ptasim głosem krainie mieszkał dzielny rycerz Kazimierz.
na rysunku: Kurczak
Tak naprawdę, nikt nie wiedział, skąd przybył – jedni mówili, że urodził się pośród srebrzystych lasów, inni, że przyszedł na świat na malutkiej wyspie, gdzie fale szumiały kołysankę. Ale jedno było pewne – Kazimierz miał serce odważne jak lew, duszę czułą niczym powiew wiatru, a poczucie humoru tak niepospolite, że nawet stary borsuk Arnold musiał się śmiać, choć do śmiechu uparty był niezwykle rzadko.
W tej krainie nie brakowało małych i dużych przyjaciół.
na rysunku: Koala
Najbliżej Kazimierza była Kasia – koala o miękkim, popielatym futerku i oczkach jaśniejących jak poranne rosy. Kasia kochała drzewa, słodkie liście eukaliptusa – choć u nich ich nie było, ale za to zbierała liście klonowe i grała na bębenku, który dostała od swojego dziadka. Były też kaczki – mądre, plotkarskie i zawsze gotowe do pomocy, kurczaki – zwinne, ciekawskie i pełne pomysłów oraz najbardziej figlarna w całej krainie wydra Wanda, mistrzyni nurkowania i łowczyni błyszczących przedmiotów.
na rysunku: Klif
Pewnego skwarnie słonecznego dnia kraina wzburzyła się – wiadomości przelatywały z jednej zagrody na drugą, od spiżarni przez zagajniki. Potwór morski! – szeptano z trwogą. Wielki, łuskowaty, z syczącymi nozdrzami i ślepymi oczami, wyłania się spod piany morskiej o zachodzie słońca.
na rysunku: Kaczki
Potwór ten porywa ryby z sieci, przewraca łodzie, a raz to i całą beczkę marchewki z wioski zabrał! Mieszkańcy byli przerażeni, dzieci przestały biegać nad brzegiem, a kaczki zwoływały zebrania alarmowe, kwacząc zawzięcie od świtu do zmierzchu.
Kazimierz wiedział, że tylko on może pomóc. Usiadł więc rankiem na swojej ulubionej polanie pod dębem i zamyślił się – ale czegóż się tu bać, skoro ma się tyle wspaniałych przyjaciół? Postanowił udać się na klif, pod którym – jak głosiła wieść – potwór miał kryjówkę.
na rysunku: Potwór Morski
Klif był wysoki, poszarpany, porośnięty kępkami fioletowych wrzosów i omszonymi skałami, a pod nim fale syczały jak stado wężów.
Do Kazimierza od razu podreptała Kasia. „Kaziu, posłuchaj,” powiedziała koala, ściskając bębenek na klacie, „potwór pojawia się zawsze wtedy, gdy gra bęben.
na rysunku: Foka
Dziadek mówił, że dawno, dawno temu potwór był przyjacielem muzyki, aż pewnego dnia przestał słuchać melodii i okrył się smutkiem. Może trzeba będzie go rozbawić?”
Kazimierz zamyślił się na chwilę i wtedy rozległ się leciutki dźwięk – Kasia stukała rytmicznie pałeczką w bębenek. Nagle cisza! Z piany morskiej wyłoniła się ogromna sylwetka – powiedz, ukochana wnuczko, czy potrafisz sobie wyobrazić potwora z falującą grzywą alg na głowie, ciałem pokrytym zielonymi łuskami ze złotymi przebłyskami, oczami błyszczącymi jak dwa bursztyny w świetle księżyca?
Potwór wysunął się na skały, a dźwięki bębenka wibrowały nad wodą.
na rysunku: Ruiny
Nagle potwór wpadł w rytmiczny trans! Nogi zaczęły mu tańczyć, a cieknący ogon szczękał jak marakasy. Kaczki, widząc to zamieszanie wdzięcznie podfrunęły, a że były szybkie, zaczęły owijać szyjami i skrzydłami łuskowate nogi potwora. Kurczaki, ustawione w szyku, zaczęły biegać wokół niego w zgrabnych wirujących kołach, robiąc zamieszanie i dezorientując potwora jeszcze bardziej .
Wtem na wielkiej fali podpłynęła wydra Wanda. W pysku trzymała starą, wielką sieć rybacką, którą przyciągnęła aż z zatopionej, pradawnej łodzi. „Teraz!” zawołała czystym głosem Wanda . Rycerz, kaczki, koala i kurczaki – wszyscy razem chwycili za sieć i zarzucili ją na roztańczonego potwora. Potwór próbował się wywinąć, machając ogonem i łapami, ale wreszcie upadł wyczerpany.
Kazimierz zeskoczył z głazu i zbliżył się powoli . „Słuchaj, potworze morski!” – powiedział stanowczo, ale łagodnie. „Obiecaj nam tutaj, przed tymi zwierzętami i pod tym błękitnym niebem, że nigdy więcej nie skrzywdzisz nikogo.”
Potwór spojrzał w głąb siebie . Stał się cichy, jakby przez chwilę zamienił się znowu w dawnego siebie – morskiego przyjaciela. „Tak, obiecuję! Ale… grajcie mi, proszę, jeszcze czasem. Tęskniłem za muzyką i za śmiechem .”
Zwierzęta uzgodniły więc, że co tydzień zorganizują przyjęcie nad morzem, gdzie Kasia będzie grała na bębenku, kurczaki zatańczą, a kaczki zaśpiewają piosenkę. Potwór okazał się bardzo zabawnym tancerzem – szczególnie gdy robił obrót na własnym ogonie!
W nagrodę mieszkańcy zorganizowali wielką ucztę – były owoce i ciasta, soki, grała muzyka, aż gwiazdy zatańczyły na niebie. Kazimierz i jego drużyna stali się bohaterami . Od tej pory nikt się już nie bał, a dzieci wieczorem zasypiały szczęśliwe, że w ich krainie mieszkają nie tylko dzielny rycerz, sprytna koala, kaczki, kurczaki i wydra – ale i potwór morski, który lubi muzykę i już nikomu nie zagraża.
I pamiętaj, ukochana wnuczko: najstraszniejszy potwór może się okazać samotny i spragniony przyjaźni. A wspólna radość i odwaga potrafią przenosić góry i uspokoić nawet wzburzone morze .