Dawno, dawno temu, w rozległej, obsypanej rosą krainie zwanej Zielonym Cieniem, rozpościerały się lasy pachnące sosną, srebrzyste jeziora ukryte wśród pagórków i łąki pełne kolorowych kwiatów.
na rysunku: Wiewiórka
Tam właśnie żył Walenty – dzielny rycerz, znany nie tylko z odwagi, lecz także z dobroci i przenikliwej mądrości. Walenty nosił błyszczącą zbroję, wykuwaną przez najlepszych kowali, a na piersi miał herb przedstawiający odważnego lwa – symbol siły i opiekuńczości.
W Zielonym Cieniu powstał jednak cień nowy – cień strachu.
na rysunku: Krowa
Od pewnego czasu okoliczne wioski terroryzował tajemniczy wampir o imieniu Wadim. Mówiono, że porusza się w ciemnościach niczym cień, że jego oczy lśnią złowrogo, a serce zamieniło się w zimny kamień. Jednak mało kto wiedział, że serce Wadima kryło też wielki smutek i tajemnicę sprzed lat.
na rysunku: Statek
Pewnego ranka, gdy mgła leniwie snuła się po leśnych ścieżkach, Walenty postanowił stawić czoła mrocznemu stworzeniu. Wziął swój miecz, tarczę z rysiem, i wyruszył przez kładkę, na której mieszkały rodziny ważek. Ptaki śpiewały mu pieśń odwagi, a liście szeleściły mu pod butami niczym aplauz najwierniejszych kibiców.
na rysunku: Jeż
W samym sercu lasu, pod rozłożystym dębem, spotkał roztrzęsioną wiewiórkę Wandę. Jej rude futerko zjeżyło się z emocji, a oczka błyszczały od łez.
– Och, rycerzu – pisnęła Wanda – mój przyjaciel Henryk, jeżyk, wpadł do jeziora i bardzo się boję, że nie zdoła się stamtąd wydostać!
Walenty nie zawahał się ani chwili.
na rysunku: Wampir
Szybko zszedł po śliskim zboczu, chroniąc Wandę przed turlającymi się kamykami. Na brzegu błękitnego jeziora zobaczyli drobnego Henryka, który, mimo kolców, usilnie trzymał się zanurzonej gałęzi. Nad ich głowami zaś, na sąsiednim wzgórzu, stała dumna Klementyna – wielka, łaciata krowa, znana z bystrości i odwagi.
na rysunku: Złota rybka
Klementyna spojrzała na całą sytuację z góry i krzyknęła:
– Nie lękajcie się, już pędzę z pomocą!
Wielkimi, miękkimi krokami zeszła ze wzgórza, a jej dzwoneczek dzwonił radośnie. Wanda wymyśliła chytry plan: Klementyna zanurzy swój silny ogon w wodzie, Walenty przytrzyma ją za odnóża, a Wanda pokieruje Henrykiem, by chwycił ogon.
Akcja ratunkowa była ekscytująca.
na rysunku: Jezioro
Woda pluskała, Klementyna muczała z zapałem, Walenty z całych sił trzymał ją za nogi, Wanda podrzucała żołędzie dla dodatkowej motywacji, aż nagle Henryk wygramolił się na suchy brzeg – cały, zdrowy, ale bardzo mokry. Cała czwórka wybuchła śmiechem i radością.
Wtem nad wodą połyskiwała, niczym słońce po deszczu, postać złotej rybki – Ryszarda . Ryszard był nie byle jaką rybką – miał długą brodę, okulary na nosie i niósł z sobą księgę pełną starych życzeń.
– Dzielni przyjaciele – przemówił staroświeckim tonem – uratowaliście istotę mojego serca! W nagrodę dam wam jedno, wielkie wspólne życzenie. Wybierajcie mądrze!
Zwierzęta myślały intensywnie . Wanda chciała zapas orzechów na sto lat, Henryk wyspę tylko dla jeży, a Klementyna szklaną łąkę. Walenty jednak rozumiał, że prawdziwym szczęściem będzie, jeśli zdołają pokonać Wadima i przywrócić pokój w całej krainie.
– Drogi Ryszardzie – odparł z namysłem – pragnę, byś przeniósł nas na statek, którym popłyniemy do groty Wadima . Razem pokonamy zło i przywrócimy bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom.
Złota łuska Ryszarda zaiskrzyła mocniej, a nagle wszystkim w głowie zakręciło się od magii. Otworzyli oczy na pokładzie cudownego statku zrobionego z lśniącej topoli – żagle były utkane z pajęczych nici, a ster wyglądał jak poroże jelenia . Po jeziorze sunęli cicho jak wiatr, żegnani przez żabie chóry i łabędzie baletnice.
Rejs był czasem nauki. Walenty, jak przystało na rycerza, uczył przyjaciół walczyć – Klementyna dzielnie władzała mieczem (co, przy jej kopytach, było nie lada wyczynem!), Wanda celowała z maleńkiego łuku, a Henryk trenował kolczaste przewroty . Ale statek stał się sceną nie tylko ćwiczeń – dyskutowali o odwadze, zaufaniu i tym, czym tak naprawdę jest prawdziwa siła.
Pod wieczór, gdy niebo zabarwiło się purpurą, ujrzeli przed sobą wejście do mrocznej groty. Otaczały ją kłujące krzewy, a z wnętrza dolatywały echa nietoperzowych śmiechów . Na czele drużyny wkroczył Walenty, a blask jego miecza oświetlił drogę. Serce biło im mocno – nie tylko ze strachu, lecz i z ekscytacji.
W ciemnym zakątku groty znaleźli Wadima, który spał niespokojnie w starej trumnie . Ale zanim Walenty uniósł miecz, zauważył, że wampir ściskał w dłoni pożółkły list, na którym były ślady łez.
Walenty czytał szeptem:
„Jeśli kiedyś znajdziesz ten list, dobry człowieku, wiedz, że nie jestem zły z natury. Straszna czarownica rzuciła na mnie klątwę – pragnę być wolny . Pomóż mi, błagam, odmień moje przeznaczenie. Wadim.”
Walenty poczuł żal i współczucie . Przed drużyną pojawiło się nowe zadanie – odnaleźć czarownicę, która przecież również była niegdyś dobrą kobietą… Może i ona potrzebuje pomocy? Przyjaciele ruszyli przez lasy, góry i rzeki, rozwiązując zagadki leśnych duchów i ratując inne zwierzęta po drodze. Każda przeszkoda, każda pomocna dłoń uczyła ich jeszcze więcej o sobie nawzajem i o sile przyjaźni.
Wreszcie, w chacie na kurzej łapce, znaleźli czarownicę . Miała siwe włosy, szmaragdowe oczy i czoło poorane troską. Kiedy wysłuchała historii Wadima i zobaczyła, ile serdeczności mają w sobie Walenty i jego towarzysze, serce jej zmiękło.
– Dobrzy przyjaciele – rzekła – czasem zapomnienie o miłości potrafi zamienić nas w potwory, a wasza odwaga uczy, że serca można leczyć .
Wymawiając kilka tajemnych słów, odczarowała Wadima. Z oczu wampira popłynęły łzy wdzięczności, a serce odzyskało dawną czułość. Wadim stał się z powrotem człowiekiem – nieco blady, ale radosny i cieplejszy od letniego wiatru .
Cała drużyna powróciła razem do Zielonego Cienia. Mieszkańcy krainy witali ich jak bohaterów. Od tej pory Walenty, Wadim, Klementyna, Wanda i Henryk wspólnie chronili las, pomagali słabszym i uczyli wszystkie dzieci, że nawet najciemniejsza noc musi w końcu ustąpić miejsca słońcu .
A teraz, kochana wnuczko, zamknij oczka i śnij o dzielnych przyjaciołach, niekończących się przygodach i o tym, że prawdziwa odwaga rodzi się z serca. Dobranoc, kochanie!