Dawno, dawno temu, w tajemniczej i magicznej krainie o nazwie Aomori, rozciągniętej między szmaragdowymi łąkami a błękitnymi wodami spokojnego jeziora, żył dzielny samuraj o imieniu Kazuki.
na rysunku: Mysz
Mówiono, że jego serce pełne było zarówno odwagi, jak i łagodności, a jego spojrzenie kryło mądrość dawnych mistrzów. Wybudował swój maleńki domek wśród kwitnących wiśni, tuż nad brzegiem lśniącego jeziora, w którym każdego ranka odbijało się wschodzące słońce, a wieczorem migotały gwiazdy, opowiadające prastare baśnie.
Kazuki kochał swoją krainę – opiekował się zwierzętami, naprawiał mosty po burzach i zawsze służył pomocą sąsiadom.
na rysunku: Jezioro
Zimą karmił sarny, a latem przynosił orzeźwienie spragnionym ptakom. Jednak nawet najpiękniejsza kraina nie może pozostać wolna od cieni. Gdy zapadał zmrok, zza czarnych szczytów Gór Mroku wypełzała zła siła – demoniczny wampir Drakul.
na rysunku: Statek
Jego zamek, wysoki i ponury, skrywał się w mgle, a ciemne wieże rysowały się złowrogo na tle krwistego zachodu słońca. Drakul, nienawidząc światła, najbardziej lubił krzywdzić najmłodszych mieszkańców – porywał dzieci i zmuszał je do ciężkiej pracy, ciągle szczęśliwszy w świecie smutku niż radości.
Pewnego poranka Kazuki, przyglądając się odbiciu chmur w jeziorze, poczuł nową siłę w sercu.
na rysunku: Kangur
Pomyślał: „Dość już strachu i łez. Czas zjednoczyć krainę i pokonać Drakula!” Wiedział jednak, że żaden wojownik sam nie wygra z magią ciemności. Zwrócił się więc do swoich niezwykłych przyjaciół ze świata zwierząt – bo tylko razem są siłą:
Po pierwsze do Kamila – koguta o upierzeniu złotym jak poranny promień.
na rysunku: Wampir
Kamil budził wszystkich swą donośną pieśnią, potrafił brzmieć jak tysiąc dzwonów i rozpraszać mgły.
Po drugie do Kiry – kangurzycy, która uratowała już niejedno życie zwierząt na wysokich urwiskach. Jej kieszeń była nieskończona i pełna niespodzianek, a spryt i odwaga – godne prawdziwego bohatera.
na rysunku: Kurczak
Po trzecie do Lecha, jelenia o potężnych jak dęby porożach, które były w stanie powalić nawet najstarsze drzewa.
Ostatnia, ale nie mniej ważna była Mela – maleńka myszka, zwinna niczym cień, której bystre oczka i zwinne łapki bezgłośnie przemykały przez każdy zakamarek zamku Drakula.
Kazuki wraz z przyjaciółmi starannie obmyślił plan: Kamil miał zaalarmować całe Aomori, śpiewając na dachu najwyższej pagody.
na rysunku: Jeleń
Kira – wykorzystując swoją szybkość – miała wyprowadzić dzieci ukrytymi przejściami zamku, chowając je bezpiecznie w swojej obszernej.kieszeni. Lech miał wykorzystać siłę i zręczność do zniszczenia jedynego mostu ponad Czarną Przepaścią, unicestwiając drogę Drakula do ucieczki . Mela zaś dzięki swoim cichym łapkach miała wdrapać się po atłasowych kotarach i ściągnąć zasłony, wpuszczając promienie słoneczne prosto do mrocznych sal zamczyska.
Zanim wyruszyli w daleką podróż przez lasy i wody, Kazuki zebrał wszystkich przy przyjacielskim ogniu. Tam dzielili się historiami z dzieciństwa, śmiali, śpiewali i wzmacniali nie tylko plan, ale i serca . Gdy wiatr wieczorny niósł już ich nadzieje przez doliny, wsiedli na stary, skrzypiący statek. Bryza jeziora niosła ich ku podziemnej rzece pod zamkiem Drakula. Kamil wciąż nucił pieśń odwagi, a Mela z Kira ćwiczyły wspinaczkę pod dziwnym żaglem z pajęczej nici, którą wypruł dla nich wiekowy pająk-przyjaciel .
Po wielu przygodach – spotkaniu z olbrzymią ślimaczycą, która chciała poznać sekret wytrwałości Kiry, oraz przejściu przez magiczną mgłę śmiechu, w której Lech nie potrafił powstrzymać chichotu – udało im się dotrzeć pod zamkowe mury. Ciemność wydawała się tam gęsta jak smoła, strach ściskał serca, lecz przyjaźń rozświetlała im drogę jaśniej niż najpiękniejsza latarnia.
Wszystko potoczyło się jak błyskawica: Kamil zaśpiewał pieśń tak donośną, że pobudziła nawet uśpione kwiaty, a mieszkańcy krainy pobiegli z pomocą . Kira, używając swojej kieszeni i zwinnych łapek, po kolei zabierała dzieci z zamku, śmiejąc się nawet, gdy Drakul próbował je zatrzymać – lecz przegrywał z jej niepohamowaną pomysłowością. Lech, zarykując z całej siły, zatrząsł mostem tak, że runął w Czarną Przepaść z hukiem, który rozbrzmiewał echem przez wiele dni. Mela cicho jak duch dotarła do zamkowej wieży i ściągnęła kotary, wpuszczając przez okna złote światło – promień za promieniem, kąt po kącie, aż całe komnaty rozjaśniły się ciepłem dnia .
Drakul był zaskoczony i wściekły. Blask słońca osłabił go, a dzieci śmiały się, biegnąc do wolności. Drakul chciał uciekać, lecz most runął, a Kazuki stanął mu na drodze, dzierżąc miecz, który odbijał blask słońca .
Wtedy jednak nie wydarzyło się nic brutalnego, bo Kazuki był nie tylko wojownikiem, ale i człowiekiem wielkiego serca. Zamiast zniszczyć wroga, przemówił do niego słowami pełnymi współczucia:
- Drakulu, przez wieki wybierałeś drogę ciemności. Ale światło jest otwarte dla wszystkich . Możesz zmienić swoją ścieżkę, jeśli tego zapragniesz.. .
Wampir spojrzał na Kazukiego i na promienie słońca przebijające się przez chmury. Po raz pierwszy od wielu lat poczuł coś dziwnego – było mu żal i trochę wstyd. Nie miał już siły walczyć, więc uciekł podziemnymi korytarzami, zostawiając za sobą swoje mroczne życie .
Od tej pory Aomori rozbrzmiewało śmiechem i śpiewem. Dzieci, powróciwszy do domów, codziennie odwiedzały bohaterskie zwierzęta i samuraja. Razem budowali nowe domy, uczyli się pieśni Kamila, skakali jak Kira i śmiali się z Lechem, a Mela – najmniejsza z nich – dostała od wszystkich medal za odwagę .
Kazuki i jego przyjaciele stali się legendą, a ich opowieść przekazywana była przy ogniskach z pokolenia na pokolenie. A gdy słonko kryło się już za dalekimi górami, a do snu zwoływały dzieci sowy i świerszcze, babcie i dziadkowie powtarzali swoim wnukom, by nigdy nie bały się mroku – bo przyjaźń i serce odwagi pokonają każdą ciemność.
Śpijcie spokojnie, moje dzieci, a kiedy śnić będziecie o Aomori, może spotkacie Kazukiego i jego przyjaciół . Dobranoc.