Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami, istniała niezwykła kraina zwana Barwianą Polaną, gdzie mieszkali najsympatyczniejsi i najmądrzejsi mieszkańcy, jakich można było sobie tylko wyobrazić.
na rysunku: Cyklop
Sercem tej krainy był Czarodziej zwany Władcą Magii. Był to staruszek o dłuuuugiej, siwej brodzie i oczach, w których odbijały się rozgwieżdżone noce. Jego płaszcz mienił się kolorami tęczy, a kapelusz, pokryty gwiazdkami, kiwał się łagodnie na wietrze, gdy przechadzał się wśród swoich przyjaciół.
na rysunku: Rzeka
Przy Władcy Magii zawsze wiernie trwały Koza o krętych rogach i białym futrze jak cukrowa wata, sprytna Sarna o wielkich, czekoladowych oczach, rudzielec Lis o puszystym ogonie i małej, błękitnej Tropikalnej Rybce, która pływała w kryształowym akwarium, noszonym przez czarodzieja na eleganckim pasku u pasa. Ich przyjaźń była niezwykła – opierali się na wzajemnym zaufaniu, a czarodziej zawsze służył pomocą, czy to wracającym z dalekich łąk ptakom, czy tulącym się do siebie zajączkom.
Pewnego dnia, gdy słońce łagodnie ogrzewało ziemię, Władca Magii wybrał się na spacer brzegiem srebrzystej rzeki, która leniwie wiła się przez Barwianą Polanę niczym błyszcząca wstążka.
na rysunku: Koza
Nad samym jej brzegiem dostrzegł Sarnę, która trzęsła się ze strachu i łkała żałośnie.
– Drogie dziecko, co się stało? – Władca Magii przykucnął i delikatnie dotknął jej mokrego noska.
– Moja córeczka… ona wpadła do rzeki! Prąd zabiera ją coraz dalej! – zapłakała Sarna, łzy jak perły spływały jej po pysku.
na rysunku: Lis
Czarodziej bez wahania rzucił zaklęcie: z jego dłoni posypały się złote iskry, a na wodzie pojawił się jasny szlak światła, prowadzący do małej Sarenki. Rzeka nagle zawróciła swój bieg i delikatnie zaniosła Sarenkę wprost w ramiona mamy. Sarna tuliła swoje dziecko, dziękując Władcy Magii, podczas gdy pozostałe zwierzątka, widząc ten cud, biły brawo i cieszyły się szczęściem przyjaciół.
na rysunku: Jeleń
Minęło kilka dni i znowu, gdy czarodziej przechadzał się przez tajemnicze bagna, usłyszał uwięziony, błagalny głos:
– Pomocy! To ja, Lis! Pomóż mi, proszę!
W błocie, obok powyginanych krzewów, Lis uwięziony był w sidłach zastawionych przez nieznanego łowcę. Jego rude futerko pokryte było błotem, a oczy błyszczały strachem.
Władca Magii znowu sięgnął do swej księgi.
na rysunku: Tropikalna rybka
Wypowiedział starodawne zaklęcie, a sidła zadrżały i rozplotły się jak nitki pajęczej nici. Lis wybiegł z potrzasku i podskoczył do czarodzieja szczęśliwy, że znowu czuje się wolny. Pochwalił się, że już nigdy nie pójdzie tą ścieżką bez przyjaciela.
na rysunku: Bagno
Jednak nie wszyscy mieszkańcy tej krainy byli mili. W mrocznych głębinach lasu mieszkał Zły Cyklop – olbrzym tak wielki, że drzewa uginały się, kiedy stąpał po leśnych ścieżkach. Zamiast dwóch oczu miał jedno ogromne, świecące jak księżyc na środku czoła . Był samotny, zazdrosny o miłość, jaką darzono Władcę Magii i skrywał w sercu niemało goryczy.
Pewnego słonecznego popołudnia, gdy Koza i Tropikalna Rybka z radością bawiły się przy tęczowym stawie – Koza zbierała polne kwiatki, a Rybka robiła z nich wodne wianki – Zły Cyklop pojawił się, wstrząsając ziemią.
– Co wy tu robicie na MOIM terenie?! – ryknął, a głos jego sprawił, że ptaki zamilkły .
Obie przyjaciółki zatrzęsły się ze strachu i próbowały uciec. Jednak Cyklop jednym skinieniem ręki rzucił na nie dziwne, bure zaklęcie. Koza zamieniła się w szary, zimny kamień, a Tropikalna Rybka stała się drobnym, bezbronnym liściem unoszącym się na powierzchni stawu .
Wiadomość o tym złym uczynku wkrótce dotarła do Władcy Magii. Czarnoksiężnik poczuł ból w sercu, lecz nie poddał się smutkowi – wiedział, że tylko odwaga i mądrość mogą pokonać zło. W towarzystwie wyleczonej Sarny i dzielnego Lisa ruszył w głąb lasu, by zmierzyć się z Cyklopem .
Kiedy dotarli do mrocznej groty, Władca Magii odczytał najtrudniejsze zaklęcie ze swojej księgi. Jej strony zatrzepotały na wietrze, a srebrne nuty popłynęły przez powietrze. Potężny strumień światła uderzył prosto w jedyne oko Cyklopa, oślepiając go na krótką chwilę . W tym czasie Sarna skradała się cicho i spychała kamienną Kozę do magicznego światła, Lis delikatnie otulił liść w łapki i także przyniósł do czarodzieja.
Władca Magii wypowiedział Zaklęcie Odwrócenia i nagle z kamienia wyrosły kopytka, a liść przemienił się w drobniutką, błękitną Rybkę. Przyjaciele tulili się ze szczęścia, lecz wiedzieli, że jeszcze nie mogą wrócić na Barwianą Polanę – Cyklop wciąż był zagrożeniem .
Zwierzęta stanęły razem przy czarodzieju. Kochany przez wszystkich Władca Magii spojrzał na Cyklopa, który wciąż był zdezorientowany. Z głębokiej troski i miłości do swoich podopiecznych, rzucił ostatnie zaklęcie . Zły Cyklop zaczął maleć, maleć, aż stał się tyci jak mrówka. Sarna wykorzystała tę szansę i delikatnie zepchnęła Cyklopa do rzeki. Lis szybko zasypał go piaskiem, tworząc wokół niego bezpieczny domek, a Koza i Tropikalna Rybka zbudowały mu maleńkie więzienie z kamyków i liści, aby już więcej nikomu nie zagroził .
Z wdzięczności i radości cała kraina zatańczyła tej nocy pod rozgwieżdżonym niebem. Zwierzęta, ptaki, nawet żuki i skaczące żabki świętowały zwycięstwo dobra. Cyklop w swoim miniaturowym świecie uczył się, że tylko dobroć i przyjaźń mogą przynieść szczęście .
Od tamtej pory Barwiana Polana znów rozbrzmiewała śmiechem, a Władca Magii i jego zwierzęcy przyjaciele żyli jeszcze dłużej i szczęśliwiej. Kto wie, być może do dziś wspólnie bawią się przy srebrzystej rzece?
A jeśli tylko spotkasz na swojej drodze kogoś w tęczowym płaszczu i starym kapeluszu w gwiazdy, nie zapomnij powiedzieć: – Dzień dobry, Władco Magii! – kto wie, jaką niezwykłą przygodę przeżyjesz?
I pamiętaj: dobro zawsze wraca – czasem nawet szybciej, niż myślisz.