Dawno, dawno temu, za siedmioma wzgórzami, w krainie skrytej pod koronkową mgłą poranków, żył czarodziej o imieniu Władca Magii.
na rysunku: Koza
Był postawny, nosił długą szatę haftowaną srebrną nicią, a jego długa broda połyskiwała fioletem, jakby co noc splatały ją nocne gwiazdy. Otaczałeś się gronem przyjaciół – zwierząt, które rozumiały mowę ludzi i potrafiły przekazywać mu swe troski oraz radości. Znał je wszystkie po imieniu: była tam sprytna Lisica o złocistym futerku i bystrych oczach, łagodna Koza z dzwoneczkiem na szyi, delikatna Sarna z aksamitnymi oczami oraz Tropikalna Rybka, która mieszkała w magicznym stawie i potrafiła zmieniać kolory na życzenie.
na rysunku: Rzeka
Codzienność tej krainy była pełna harmonii i śmiechu – zwierzęta wspólnie ucztowały pod rozłożystym dębem i wsłuchiwały się w opowieści czarodzieja, pełne czarów i niespodzianek.
Każdy wiedział, że można zwrócić się do Władcy Magii z każdym kłopotem. Pod jego opieką wszystkie stworzenia czuły się bezpiecznie.
na rysunku: Cyklop
Czarodziej znał mnóstwo zaklęć: potrafił usypiać rozjuszone burze słowem, zaklinał wiatr, by unosił dziecięce listy, a więdnące kwiaty budził do życia jednym gestem dłoni.
Pewnego ranka, gdy rosa jeszcze błyszczała jak setki diamentów, Władca Magii przechadzał się wzdłuż brzegów rzeki, nucąc starą pieśń. Wtem usłyszał rozdzierający płacz.
na rysunku: Bagno
Podążając za głosem, ujrzał Sarnę trzęsącą się z niepokoju przy samym brzegu.
– Co się stało, moja droga? – zapytał łagodnie.
– Moje ukochane dziecko porwał nurt! – łkała Sarna.
na rysunku: Tropikalna rybka
– Ono nie umie jeszcze dobrze pływać, a woda je niesie coraz dalej!
Bez chwili namysłu, Władca Magii sięgnął do swego zawieszonego na piersi woreczka i wyjął kryształ o kolorze letniego nieba. Wyszeptał stare zaklęcie, a kamień zabłysnął silnym światłem. Magiczne promienie przeniknęły przez nurt i pokazały czarodziejowi, gdzie płynie malutka sarenka – zatoczka była już niedaleko wodospadu!
Władca Magii klasnął trzykrotnie i powietrze zatrzeszczało od energii.
na rysunku: Lis
Woda zaczęła płynąć w przeciwnym kierunku, jakby czas się odwrócił. Nurt otoczył małą sarenkę opieką i delikatnie wyniósł ją na miękki mech tuż obok matki.
– Tysiąckroć dzięki! – zapiała Sarna, mocno przytulając swoje dziecko, a łzy szczęścia popłynęły po jej białych policzkach, połyskując w słońcu jak perły.
na rysunku: Jeleń
Władca Magii uśmiechnął się czule. – Nie ma nic cenniejszego niż radość przyjaciela – szepnął.
Minęło kilka dni . Lato rozkołysało polany w zapachach, a kwiaty śmiały się do słońca. Nasz czarodziej zbierał zioła na leśnej łące, gdy nagle las przeciął przeraźliwy krzyk. To był Lis, tak sprytny, że nigdy jeszcze nie dał się złapać ... aż do teraz .
– Pomocy! – wołał przez łzy. – Wpadłem w sidła, nie mogę się ruszyć!
Władca Magii popędził szybciej od wiewiórki i znalazł Lisa z uwięzioną łapką. Ostrożnie dotknął pułapki różdżką, wypowiadając zaklęcie rozplątujące . Żelaza z charakterystycznym trzaskiem rozchyliły się, a Lis mógł znów swobodnie się poruszać.
– Zawsze jesteś tam, gdzie cię potrzeba – westchnął Lis z wdzięcznością, otrzepując łapę.
W głębi starego lasu, poza granicami bajecznej krainy, krył się Zły Cyklop . Był to jednooki stwór o skórze szarej jak zbutwiałe liście i głosie, który mógł zadrżeć ziemię. Nikt nie znał jego imienia – wszyscy mówili po prostu Zły Cyklop. Straszliwie zazdrościł Władcy Magii sympatii i szacunku, którymi darzyli go mieszkańcy krainy . Zamiast próbować zyskać przyjaciół, postanowił siać zamęt i nieszczęście.
Pewnego dnia, gdy Koza i Tropikalna Rybka bawiły się figlarnie nad brzegiem stawu – Koza podskakiwała, a Rybka pluskała się, rozbłyskując kolorem – z ciemnej głębi lasu wyłonił się Zły Cyklop. Kamienie jękliwie skrzypiały pod jego stopami .
– To miejsce należy do mnie, drobnoustkie stworki! – ryknął, a echo rozniosło jego słowa daleko za wzgórza.
Koza zatrzęsła się jakby śnieg spadł w upalny dzień, Rybka zaczęła trzepotać płetwami z niepokoju. Lecz zanim zdążyły uciec, Cyklop chlasnął powietrze ognistym wzrokiem, a w jego dłoniach rozbłysła czarna magia . W jednej chwili Koza zamieniła się w zimny, ciężki kamień, a Tropikalna Rybka w maleńki, wysuszony liść.
Nad całą krainą rozlał się smutek. Gdy wieść dotarła do Władcy Magii, serce mu pękło . Szybko zebrał swoich przyjaciół i ruszył podzielonym mchem szlakiem do groty, gdzie Cyklop miał swoje łowisko.
Zbliżali się cicho, skryci pośród paproci i cienistych wiechci traw. Kiedy Władca Magii stanął naprzeciw olbrzyma, podniósł różdżkę wysoko i wyszeptał zaklęcie oślepiającej światłości . Cyklop, zaskoczony blaskiem, padł na kolana, trzymając jedyne oko.
W tej krótkiej chwili czarodziej i zwierzęta błyskawicznie podbiegli do zamienionych w kamień i liść przyjaciół. Władca Magii dotknął najpierw zimnego kamienia, potem przesunął palcem po suchym liściu, szepcząc zaklęcie powrotu do pierwotnej postaci . Koza aż podskoczyła z radości, a Tropikalna Rybka zamieniła się znów w ruchliwą, mieniącą się pięknem rybkę.
– Musimy zakończyć raz na zawsze rządy Cyklopa! – powiedział Władca Magii stanowczo.
Wszystkie zwierzęta, nawet najmniejsze myszy i ptaszki pod wodzą sójki, zebrały się, by pomóc czarodziejowi . Wspólnie obmyślili plan: Sarna odwróciła uwagę Cyklopa, Lis sprytnie podłożył mu nogę, Tropikalna Rybka ślisko oplątała jego stopę, a Koza pchnęła go wprost pod różdżkę Władcy Magii. Ten wymówił najpotężniejsze zaklęcie – promień błękitnego światła przeszył powietrze i Cyklop zmniejszył się w mig do rozmiarów mrówki!
Sarna przeniosła go ostrożnie do rzeki, Lis nakrył niewielkim kopczykiem piasku, a Koza z Tropikalną Rybką wybudowały z kamieni i liści maleńkie więzienie – nietrudno się domyślić, że teraz Cyklop już nikomu nie groził, a końcu zrozumiał, że lepiej być dobrym.
– Władco Magii, dziękujemy ci z całego serca! – zawołały zwierzęta, ściskając czarodzieja w radosnym kręgu .
Od tej chwili kraina znów rozbrzmiewała śmiechem i pieśniami. Władca Magii był nie tylko czarodziejem, ale i sercem tej magicznej społeczności. A Zły Cyklop, maleńki i pokorny, słuchał ich opowieści i uczył się, że dobro – nawet najmniejsze – zawsze zwycięża .
I tak, ukochane dzieciątko, nastały czasy szczęścia, a magia i przyjaźń chroniły las dzień po dniu. A jeśli wsłuchasz się w ciszę przed snem, może i ty usłyszysz oddech tej baśniowej krainy. ..