Dawno, dawno temu, gdy po krainie rozciągała się mglista baśniowa woń, a w powietrzu unosiły się iskiereczki czarów, w głębi zielonego Lasu Szmaragdowych Sosen mieszkał czarodziej imieniem Leopold.
na rysunku: Troll
Leopold, choć był już siwy na głowie jak puchowa chmurka i nosił zakrzywiony kij, w sercu pozostał młody – pełen marzeń, dobroci i ciekawości świata. Każdego poranka jego domek oblekał się aromatem malinowego naparu, a potem z okien zaczynały wyglądać ciekawe życia zwierzątka: wiewiórka Kasia, jeż Franek i setki ptaszyn.
Leopold potrafił rozmawiać ze wszystkimi mieszkańcami lasu, przy czym każde stworzenie czuło się przy nim bezpiecznie.
na rysunku: Renifer
Pewnego razu, gdy mgły ustępowały miejsca słońcu, a rosa błyszczała jak tysiąc pereł na liściach, Leopold ruszył główną ścieżką na polanę. Tam czekała na niego niezwykła kompania:
Był tam krab Sebastian, który z dalekiej, mgielnie błękitnej rzeki przywędrował w poszukiwaniu przygód; była dostojna żyrafa Gryzelda o oczach wielkich jak orzechy laskowe, reniferek Olaf z miękkim noskiem obsypanym srebrnym pyłem i barwna, tropikalna rybka Brilla, która w misternie splecionym akwarium dzielnie przemierzała piesze szlaki dzięki magicznej kuli.
Zwierzątka były bardzo smutne.
na rysunku: Statek
Ich leśny dom, podwodne groty, a nawet ukwiecona łąka zostały zniszczone przez złego Trolla, który kradł, straszył i nie dawał spać nikomu w okolicy. Opowieść o Trollu wędrowała z wiatrem – ponoć był wielki jak szałas, kudłaty od stóp do głów, z nosem jak baleron, a jego ciemne oczy świeciły groźnym, zielonym blaskiem. Mawiano, że kto raz usłyszał tupot jego stóp, ten długo nie zasypiał otulony ze strachu.
na rysunku: Krab
Leopold przysiadł z przyjaciółmi pod rozłożystą lipą i westchnął: „Razem zdołamy mu się przeciwstawić. Każde z was ma w sobie coś wyjątkowego. Zaufajcie swoim talentom i sercu.
na rysunku: Tropikalna rybka
” Zwierzątka rozjaśniły pyszczki odrobiną nadziei i ruszyły wraz z czarodziejem w wielką podróż przez skute lodem bagna, szeleszczące trawy i mroczne jaskinie.
Podczas wędrówki napotkali wiele prób: musieli zbudować tratwę z liści, której stery dzierżył Sebastian, gdy przeprawiali się przez rwącą rzekę. Na wysokiej skarpie Gryzelda zwinnością akrobatki podawała linę na niedosiężne gałęzie, by cała drużyna mogła przejść dalej.
na rysunku: Żyrafa
Olaf, maleńki, a jakże dzielny, swoim porożem odgarniał ciężkie głazy, a Brilla ostrzegała przed ukrytymi wirami w wodzie i leśnymi sidłami.
W samym sercu Gór Szeptów stanęli przed tajemniczą, ziejącą magią górą – tam, na jej szczycie, stała niesamowita konstrukcja. Był to ogromny statek z drewna i mroku, opleciony linami, z żaglami zszytymi z pajęczyn i liści.
na rysunku: Góra
Z komina buchał fioletowy dym, a na burcie połyskiwał napis: „Wędrowny Postrach. Własność Trolla Trzemoty.”
Zza burt statku wyłonił się Troll . Szturchnął zwaliście odpoczywającego na pokładzie szczura, prychnął i obwieścił mrocznym głosem: „Ha! Nikt mnie tu nie pokona! Odpływam w świat siać psoty i zamęt!”
Leopold zamknął oczy i szeptem wywołał zaklęcie Przenikania. Zwierzęta i on stali się przez chwilę niewidzialni niczym poranny powiew wiatru. Sebastian cichutko wpełznął na pokład i swoimi szczypcami zaczął przerywać najważniejsze liny sterowe . Gryzelda, dzięki swej długiej szyi, zdjęła wysokie żagle i zrzuciła je na pokład. Olaf odważnie przepychał ciężkie baryłki z prowiantem, robiąc zamęt, a rybka Brilla, dryfując w czarodziejskiej bańce, wypatrywała oznak niebezpieczeństwa, uprzedzając przyjaciół.
Kiedy Troll zorientował się, że coś dziwnego dzieje się na jego statku, ryknął przeraźliwie i próbował złapać intruzów . W tej samej chwili Leopold wyciągnął różdżkę z hebanowego drewna, którą sprezentował mu przed laty sam król wróżek, i wypowiedział magiczne słowa:
„Niech serce Trolla na dobro się skłoni,
niech złość w nim w dobro obraca się po dziś dzień.”
Zły czar nagle prysł! Troll osunął się z hukiem na deskę pokładu i popłakał się wielkimi łzami – okazało się bowiem, że był samotny i nikt nigdy z nim nie porozmawiał. Zwierzątka podeszły do niego i zaprosiły go do wspólnego odbudowania zniszczonych domów .
Od tej przygody minęła w krainie dłuższa chwila. Zwierzęta, czarodziej Leopold i nawet Troll Trzemota wznieśli nowe domki na polanie, spiętrzyli mosty na rzece i zasadzili łąki pełne kwiatów i pachnących krzewów. Spędzali wspólnie wieczory przy ognisku, gdzie Gryzelda śpiewała kołysanki, Sebastian opowiadał historie z dna rzeki, Olaf urządzał zawody w pchaniu szyszek, Brilla tańczyła wśród baniek, a Troll piekł kakaowe ciasteczka według pradawnego przepisu .
Z czasem ich przyjaźń rozkwitła, a cała kraina rozbrzmiewała śmiechem, muzykowaniem i ciepłem. Nawet dawni wrogowie przestali się bać Trolla, a on sam pomagał każdemu, kto tylko potrzebował siły czy otuchy.
I tak, moje dziecko, wspólnymi siłami, odwagą i sercem zwyciężono zło, a dobro zwyciężyło na zawsze . W tej krainie każdy, nawet największy smutas i rozrabiaka, znajdują swój dom, pocieszenie i przyjaźń.
Pamiętaj, że wspaniałe rzeczy dzieją się wtedy, gdy potrafimy współpracować, słuchać siebie nawzajem i dostrzegać dobro – nawet tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy.