Dawno, dawno temu, w dalekim królestwie skrytym pośród mglistych dolin i zielonych wzgórz, żyła sobie dobra wiedźma imieniem Wanda.
na rysunku: Klif
Jej chatka stała w samym sercu zaczarowanego lasu, gdzie drzewa szeptały sekrety, a ścieżki wiły się niczym srebrzyste wstęgi, prowadząc do ukrytych polanek pełnych kolorowych kwiatów i soczystych jagód. Wanda była mądra, zawsze pogodna i pomocna – znała zaklęcia na poprawę humoru, odczyniała burze i potrafiła sprawić, by każda roślina kwitła nawet w środku zimy. Z jej czarodziejskiej chatki często dochodził zapach pieczonych bułeczek z poziomkami i ziółek leczących wszelkie troski.
na rysunku: Jeleń
Nieopodal lasu, na wysokim skalistym klifie nad rzeką, miał swoją norkę zły ośmiornica-gigant o imieniu Oskar. Tak, kochanie, to była naprawdę niezwykła ośmiornica, bo choć wszyscy wiedzą, że ośmiornice zamieszkują głębiny mórz, ta przywędrowała do królestwa dzięki czarowi pewnej burzy i..
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
. została. Jej macki były długie jak winorośle, cienkie i sprężyste, a gdy Oskar złościł się – co było dosyć często – walił nimi o skały, aż ziemia drżała pod łapami najmniejszych nawet myszek.
na rysunku: Koń
Miał też ogromne oczy, które przy błysku księżyca świeciły niczym dwa zielone lampiony, i głos głęboki, jakby rozbrzmiewał w całym lesie.
Zwierzaki leśne drżały na myśl o spotkaniu z Oskarem. Był znany z tego, że plątał ścieżki, zatykał wejścia do norek mackami, a czasem nawet zasysał strumyki, by wysychały leśne kałuże, w których radośnie pluskały się żabki.
na rysunku: Lew
Pewnego słonecznego poranka Wanda ruszyła na przechadzkę w poszukiwaniu nasion fiołków, gdy nagle usłyszała stłumiony, roztrzęsiony tupot. To koń – dzielny, biały jak świeży śnieg, z grzywą wijącą się jak falująca trawa – wypadł z zarośli, drżąc na całym ciele.
– Och, Wando! – zawołał koń zadyszany, chrapiąc z przejęcia.
na rysunku: Królik
– Stała się straszna rzecz! Oskar znów dokucza wszystkim! Zabrał leśnym mrówkom ich most nad strumykiem, przestraszył sowę w jej dziupli, a nawet rzucił skałą tak, że zatruł wodę w naszej sadzawce!
Wanda przytuliła konia do serca, głaszcząc jego aksamitny pysk.
– Ciii, już dobrze, nie lękaj się, mój dzielny przyjacielu. Razem coś poradzimy.
na rysunku: Las
Ale Oskar jest silny i przebiegły. Musimy zebrać drużynę i zaplanować wszystko bardzo dokładnie.
Wieść o kłopotach rozeszła się błyskawicznie . Już tego samego wieczora nad starym dębem zebrała się niezwykła rada: przybył odważny lew Leon, co miał gęstą grzywę i lśniące pazury, zręczny jeleń Julek z zawiłymi rogami jak korony starych drzew oraz szybki królik Kajtek, najmądrzejszy ze wszystkich mieszkańców lasu. Każdy z nich wiedział, że stawienie czoła Oskarowi wymaga nie tylko odwagi, ale i współpracy.
– Najpierw musimy dowiedzieć się, gdzie teraz śpi Oskar, bo zmienia legowisko jak tylko usłyszy, że go szukamy – rzekł Kajtek, przekrzywiając uszko .
Zwierzęta podzieliły się zadaniami: jeleń Julek na sprężystych nogach przemknął według śladów macki na polanach, lew Leon wyczulił swoje uszy na pomrukiwania Oskara, koń na swych grzbietach przewiózł Wandę w pobliże klifu, a Kajtek czuwał tuż przy ścieżkach, pilnując, by nikt nie wpadł w zastawione przez Oskara pułapki.
Tak minęły dwa dni i dwie noce. W końcu odkryli, że Oskar ułożył się do snu na ogromnym, płaskim kamieniu na szczycie klifu, cień macki padł aż na połowę lasu . Jednak jak się tam dostać? Spodziewał się wszak, że ktoś będzie próbował podkraść się do niego – zerwał już kilka kładek prowadzących na klif i pilnował swojego terytorium.
Wanda zamknęła oczy i szeptała zaklęcie, a wokół niej zatańczyły błękitne świetliki. Pod ich skrzydełkami wyrosły tkane z pajęczyny nici, z których powstał srebrzysty, lekki most . Most ten spojono kroplami rosy o poranku, żeby był gładki i niezwodny. Cała drużyna weszła na most, czując pod sobą miękkie zawieszenie powietrza.
Nad przepaścią wiatr śpiewał swoje pieśni, słońce pieściło futerka i grzywy podróżników, a sowa leciała w oddali, czułymi skrzydłami zagrzewając ich do męstwa . Wreszcie dotarli pod klif. Nad ich głowami spał Oskar, a z jego chrapania ziemia drżała lekko.
– Teraz – wyszeptała Wanda – teraz każdy z nas musi pokazać to, czego się od siebie nauczyliśmy .
Koń galopował wokół Oskara, podskakując zręcznie i rozpraszając go. Lew Leon ryknął z całą siłą, jego głos odbijał się echem od skał. Julek podskakiwał i uderzał porożem w mokre kamienie, rozpryskując wodę na Oskara aż ten się przebudził . Królik Kajtek chwycił najmocniejszą z macki i zręcznie, zwinny jak błyskawica, związał ją na supeł. Wanda w tym czasie wymówiła czar łagodzenia serca, a powietrze napełniło się tysiącem jasnych motyli, które otuliły Oskara na chwilę.
Zły olbrzym ocknął się, zaskoczony i przestraszony . Zobaczył dzielną drużynę i poczuł się tak samotny, że łzy popłynęły mu po mackowatych policzkach.
– Proszę… nie róbcie mi krzywdy… Ja… ja nie mam tu nikogo. Dlatego dokuczałem innym . Chciałem tylko, by ktoś mnie zauważył. Może mogę się poprawić…
Wanda uklękła obok niego i pogładziła jego śliską głowę.
– Każdy może się zmienić, Oskarze . Daj sobie szansę, a i my ci pomożemy. Ale musisz dotrzymać słowa, że odtąd nie skrzywdzisz już nikogo.
Oskar odetchnął ciężko, potem uśmiechnął się nieśmiało . Obiecał poprawę i wstał, a przy każdym ruchu jego macki już nie straszyły, a pomagały – od tej pory budował mostki, reperował norki i pokazywał maluchom, jak chować się przed burzą.
Wanda i drużyna powrócili do swojego lasu. Całą noc świętowano na polanie: lew Leon popisywał się swoim rykiem, Julek uczył maluchy, jak biegać szybko jak wiatr, a Kajtek organizował zawody w skokach przez gałęzie . Wanda tańczyła z płomykami na czubku swojej czapki, czarując wszystkich dokoła uśmiechem.
Królestwo wypełniło się śmiechem, a Oskar stał się opiekunem tych, których kiedyś przerażał. Wszyscy żyli w zgodzie, pomagali sobie nawzajem i pamiętali, że żadna siła nie jest większa od przyjaźni i od współpracy .
I tak, moje dziecko, Wanda i jej przyjaciele uczyli przez całe życie, że odwaga, dobroć i mądrość pokonają każde, nawet najstraszniejsze potwory – jeśli tylko jesteśmy razem.