Dawno, dawno temu, w malowniczej wiosce przy samym brzegu szmaragdowego morza, mieszkała dziewczynka o imieniu Zosia.
na rysunku: Minotaur
Miała długie, kasztanowe włosy, wesołe oczy i serce pełne odwagi. Choć była jeszcze mała, wielu dorosłych powierzało jej ważne zadania, bo Zosia była mądra, a jej odwaga i troska o innych znane były w całej okolicy.
Wioska, w której mieszkała, była niezwykła – ukryta między kwitnącymi sadami a falującymi wydmami.
na rysunku: Ruiny
Na łąkach i polach wokół niej żyły różnorodne zwierzęta. Każdy ranek Zosia zaczynała od odwiedzin u swoich przyjaciół: płochej, białoplamistej sarny o imieniu Samira, wesołej żyrafy Gigi, żwawej zielonej żabki Kiki i rozbrykanego szczeniaka Bąbla, którego uwielbiała za niesforne uszy i wieczny apetyt na przygody. Razem spędzali długie godziny na zabawach, odkrywaniu zakamarków lasu i plaż – aż pewnego dnia wszystko się zmieniło.
na rysunku: Żaba
Był duszny, letni wieczór, kiedy nad wioskę zawitał cichy, złowieszczy wiatr znad ruin starego, opuszczonego zamczyska, które od wieków stało opuszczone na klifie. Zosia z przyjaciółmi bawiła się w chowanego na piachu, gdy nagle usłyszeli głuche dudnienie i przeciągłe ryki, niosące się pomiędzy ruinami. Dźwięki były niepokojące, a ziemia pod ich stopami lekko drżała.
na rysunku: Jeleń
– Co to może być? – spytał Bąbel i aż nastroszył futerko ze strachu.
Ale Zosia tylko uśmiechnęła się odważnie. – Chodźmy to sprawdzić.
na rysunku: Szczeniak
Kto, jak nie my, rozwikła tę zagadkę?
Zwinnie przedzierali się przez wysokie trawy i krzaki, aż dotarli do krawędzi klifu nad ruinami zamczyska. Tam właśnie spotkali Minotaura. Był olbrzymi – potężny tułów miał pokryty ciemnym, gęstym futrem, wielkie, zakręcone rogi i oczy lśniące czerwienią.
na rysunku: Żyrafa
Bestia wiła się między resztkami murów i tłukła kamienie ogromnymi łapami, tratując wszystko wokół.
Zosia zauważyła jednak coś jeszcze: Minotaur nie był tylko zły. W jego ruchach tliła się rozpacz, a z ryku przedzierała się nuta smutku i zagubienia.
na rysunku: Plaża
– Biedny.. . – szepnęła żaba Kiki. – On wcale nie chce krzywdzić.
– Może coś go tu sprowadziło? – dodała ciszej żyrafa Gigi, przeginając szyję, by lepiej przyjrzeć się bestii .
Zosia stanęła odważnie przed przyjaciółmi, gotowa działać. Wiedziała, że ważne są nie siła, a pomysłowość i współpraca. W mgnieniu oka opracowała plan: Samira, zwinna sarna, miała biegać wokół Minotaura, aby odwrócić jego uwagę i sprawić, by ten pogubił się w tańcu cieni . Gigi, przez swój wzrost, miała zasłonić światło, by Minotaur nie widział, skąd nadbiegają inni. Kiki miała skakać i głośno rechotać, wywołując echa i zdezorientowanie potwora, a Bąbel miał szczekać i ciągnąć Minotaura za ogon, by ten nie wiedział już, w którą stronę się zwrócić. Zosia natomiast trzymała się z boku ruiny, obserwując każdy ruch bestii .
Wspólnymi siłami, każde z nich odegrało swoją rolę. Sarna biegała lekko jak wiatr, żyrafa przygniatała cień swojego długiego ciała na ziemię, żaba podskakiwała i rechotała w najdziwniejszych momentach – a Bąbel był niczym pocisk, śmigając to tu, to tam. Minotaur szalał, gubił się, czasem nawet się ślizgał i przewracał o upartą żabę .
Wreszcie, gdy potwór był już wyraźnie zmęczony i zdezorientowany, Zosia podeszła z wielkim liściem magnolii, który wyglądał w jej dłoniach niemal jak tarcza. Machając nim, podeszła bliżej, a Minotaur, wyczerpany, spojrzał na nią przerażony. Ten liść w jej rękach wydawał się być dla niego czymś magicznym, wieko pradawnego oręża wojowników .
– Odejdziesz stąd i nigdy nie wrócisz! – zawołała dzielnie Zosia, a jej przyjaciele jednym głosem wsparli ją donośnymi okrzykami, radosnym rechotem i szczekaniem.
Minotaur cofnął się dwa kroki, potem jeszcze jeden – aż znalazł się na krawędzi klifu. Spojrzał raz jeszcze na Zosię, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie znał ludzkiego języka . Wreszcie wśród tumanu liści, pyłu i światła, skoczył w dół – a z dołu nie dobiegł już żaden dźwięk.
Wioska odetchnęła z ulgą. Kiedy mieszkańcy usłyszeli, co się wydarzyło, wybiegli Zosi i jej przyjaciołom naprzeciw – były święta, tańce i muzyka . Zosia, Samira, Gigi, Kiki i Bąbel stali się bohaterami, a ich imiona wypisywano na gałęziach starych drzew i malowano na wielkich kamieniach.
Kolejne dni mijały na nowych przygodach, tym razem mniej groźnych, za to równie pełnych śmiechu, nauki i radości. Zwierzęta i dzieci z wioski nauczyły się od Zosi, że najważniejsze są przyjaźń, mądrość i odrobina odwagi . Bo nawet najstraszniejszy potwór nie jest straszny, gdy trzymamy się razem i słuchamy własnego serca.
Tak Zosia i jej przyjaciele żyli długo i szczęśliwie, dzieląc się swoją odwagą i mądrością z każdym, kto trafił do ich bajkowej wioski nad morzem. I do dzisiaj, w blasku księżyca, można czasem usłyszeć śmiech dzieci i rechot żabek nad brzegiem, który przypomina o tej niezwykłej przygodzie .