Dawno, dawno temu, w malowniczym zakątku dalekiego królestwa, gdzie słońce poranne leniwie przeciskało się przez gęste, szmaragdowe korony drzew, żył niezwykły krasnolud o imieniu Ignacy.
na rysunku: Kojot
Był on niewysokiego wzrostu, ale miał serce większe niż wiele leśnych drzew razem wziętych. Jego dom krył się wśród omszałych ruin starych zamczysk, oplecionych dzikim winem i bluszczem, a tuż obok szemrał strumień, po którym pływały rozbawione, kolorowe ryby.
Każdego dnia Ignacy wyruszał na przechadzki, poznając zakamarki pradawnego lasu i rozmawiając z jego mieszkańcami.
na rysunku: Ryba
Były tam mądre i stateczne słonie, które potrafiły pamiętać opowieści sprzed setek lat, wszędobylskie i psotne kojoty, skaczące wśród liści w poszukiwaniu przygód, a także sympatyczne kozy, zawsze gotowe do pomocy i zabawy. W gładkich wodach jeziora mieszkały z kolei ryby – lubiły plotkować i opowiadać o tym, co widziały z głębin.
Pewnego ranka, kiedy pierwsze promienie słońca pocałowały listowie, spokój lasu został brutalnie przerwany przez coś strasznego.
na rysunku: Koza
Z krętą ścieżką przemknął cień – oto pojawił się zły Demon. Miał długie, kruczoczarne skrzydła, wielkie, rozżarzone jak węgle oczy, a na głowie błyszczały przerażające, zakręcone rogi. Z jego pyska wydobywały się płomienie, które straszyły zwierzęta i zaganiały je w najciemniejsze zakątki lasu.
na rysunku: Las
Słonie z łopotem uszu ukryły się za drzewami, kozy zamilkły, kryjąc się w jaskiniach, a nawet ryby nieśmiało zanurkowały na samo dno jeziora.
Krasnolud Ignacy, choć był pełen strachu, poczuł w sercu zew odwagi – musiał pomóc swoim przyjaciołom. Nie wiedział jeszcze jak, lecz wiedział, że nie wolno mu zwlekać.
na rysunku: Ruiny
Wiedział także, kto najlepiej zna tajemnice lasu – to słoń Stefan, najstarszy i najmądrzejszy ze wszystkich słoni, którego skóra była szara jak popiół, a oczy łagodne i pełne życzliwości.
„Stefanie, przyjacielu, złowrogi Demon dręczy nasz las i nasze serca,” poskarżył się Ignacy. Stefan westchnął ciężko, a jego trąba powędrowała w kierunku starych ruin.
na rysunku: Słoń
„Słyszałem o tym Demonie z opowieści moich przodków. Jest potężny, ale legendy mówią, że w samej głębi ruin znajduje się magiczny kamień. Kto go posiądzie i użyje mądrze, ten zwycięży Demona.
na rysunku: Demon
Ale musisz uważać, Ignacy – ruiny są pełne pradawnych pułapek i zagadek.”
Dziękując Stefanowi, Ignacy ruszył w stronę ruin, ale wiedział, że sam może nie podołać. Pod krzakiem spotkał chytrze uśmiechniętego kojota o imieniu Feliks . Feliks słynął ze sprytu i odwagi. „Takiej przygody nie przepuszczę!” zawołał wesoło, merdając puszystym ogonem. Zanim Ignacy zdążył wyjaśnić, Feliks już snuł plany, jak przechytrzyć ruiny .
Wędrowali razem z głębi lasu, aż dotarli do tajemniczych ruin, gdzie powietrze drgało od świergotu ptaków i cichych pogłosów dawnych opowieści. Stare mury, pokryte żywym mchem, pyszniły się w słońcu, przeświecało przez nie światło, zostawiając na ziemi plątaninę złotych plam. Próg ruin otwierał się szeroko, a wyryte na nim runy lśniły słabym, niebieskim blaskiem .
Wewnątrz czekało ich wiele trudności – wąskie korytarze, ruchome schody, a gdzieniegdzie ze ścian wysuwały się pułapki z ostrzami. Feliks przemykał zwinnie, podpowiadał Ignacemu, który kamień trzeba nacisnąć, gdzie skręcić, a które przejścia lepiej omijać. Po trzeciej komnacie natknęli się na Zofię, białą jak śnieg kózkę, o niezwykłej sprytności i odwadze . Zofia znała się doskonale na starożytnych symbolach, bo od lat badała ruiny, szukając w nich zapomnianych legend.
Przyjaciele, wspierając się nawzajem, rozwiązywali zagadki – układali lśniące mozaiki, śpiewali zapomniane pieśni do otwierających się drzwi, czasem musieli nawet zatańczyć dziwaczny, leśny taniec, który znała tylko Zofia. Wreszcie dotarli do najgłębszej komnaty, gdzie w świetle kolorowych promieni, na piedestale stał magiczny kamień, pulsujący bladozielonym światłem .
W tym czasie Demon, czując że ktoś depcze mu po piętach, wpadł w szał. Ciało jego poczerwieniało, skrzydła powiększyły się, a on sam zamienił się w olbrzymiego, ziejącego ogniem smoka. Z impetem ruszył ku ruinom, niszcząc po drodze drzewa i burząc spokój leśnych ścieżek .
Ignacy, Feliks i Zofia z kamieniem pod pachą wybiegli na zewnątrz, gdzie natychmiast poczuli gorący oddech smoka na karku. Wtem zza jeziora wyłonił się tajemniczy rybak Antoni, który rozumiał mowę ryb i znał wiele czarodziejskich sztuczek. „Ignacy! Użyj kamienia jak tarczy! Jedynie dzięki sile przyjaźni, odwagi i mądrości Demona pokonasz!” zawołał z oddali Antoni .
W ostatniej chwili Ignacy wzniósł magiczny kamień, który rozbłysnął jak sto gwiazd na niebie. Zielone światło zamieniło się w przejrzystą tarczę, przez którą nie mogła się przedrzeć żadna czarna moc. Demon wykrzesał z siebie najpotężniejszy czar, ale Ignacy, wsparty przez Zofię, Feliksa i Antonia, odbił go – a czar wrócił do Demona, który rozpadł się jak cień o poranku .
Odtąd las znów stał się miejscem pokoju, a zwierzęta z radością urządziły wielką ucztę na cześć Ignacego i jego przyjaciół. Każdego wieczoru pod starymi dębami zbierały się młode zwierzątka i słuchały opowieści o tym, jak mądrość, odwaga i przyjaźń mogą pokonać nawet największe zło. Ignacy nauczył je, że wspólnymi siłami i dobrym sercem można zmieniać świat na lepszy .
I tak kończy się nasza bajka, kochanie. Zamknij oczka i pozwól, by zabrała cię do lasu pełnego przygód, gdzie wśród kamiennych ruin i szemrzących strumieni śmieją się krasnoludy, a przyjaźń kwitnie niczym najpiękniejsze kwiaty w świetle księżyca. Dobranoc, śnij słodko o własnych magicznych przygodach!