Dawno, dawno temu, gdy ziemia była jeszcze młoda, a na świecie panowały cuda i magia, za siedmioma wzgórzami i rzeką Turdus, istniała niezwykła kraina.
na rysunku: Żółw
Wśród gęstych, zielonych lasów i kwitnących polan, w maleńkiej, zawiniętej korzeniami brzozy chatce mieszkał krasnolud Karolek. Jego dom przypominał rozrastający się wśród paproci grzybek: z kominem oplątanym bluszczem, fioletowymi krokusami w oknach i kamienną ścieżką, prowadzącą do drzwi z malutkim kołatkiem w kształcie żołędzi.
Karolek był krasnoludem nieco innym niż reszta – miał ognistorudą brodę, śmiałe spojrzenie i serce ogromne jak górska jaskinia.
na rysunku: Las
Każdego ranka budziły go śpiewy ptaków i szelest liści, a on wyruszał odkrywać sekrety lasu, zawsze gotowy do niesienia pomocy i poznawania przyjaciół.
Pewnego leniwego popołudnia, gdy słońce leniwie zaglądało między liście, Karolek natrafił na coś niespotykanego. Za firanką paproci, za wielką płachtą mechów, odkrył ukrytą oazę.
na rysunku: Olbrzymi Kalmar
Była niczym klejnot na tle ciemnej dżungli: jezioro przejrzyste jak kryształ opalizowało w promieniach słońca, drobny, miękki piasek lśnił złotem, a gietkie palmy z gracją uginały się nad brzegiem, rzucając chłodny, kojący cień.
W oazie roiło się od nietuzinkowych mieszkańców. Karolek spotkał tam kozę Klarę, której broda była jeszcze bujniejsza niż jego własna i śmiała się jak dzwoneczki na wietrze.
na rysunku: Rozgwiazda
Klara potrafiła podskoczyć na wysokość starego dębu! Razem z nimi spacerował kangur Klemens, zawsze gotowy do wyścigów na sto okrążeń wokół oazy. Wśród fal błyszczała gwiazda morska, Stasia – rozważna, spokojna, o ramionkach cieniowanych srebrem i złotem. Żółw Ferdynand, najstarszy mieszkaniec oazy, miał pancerz pokryty mozaiką z muszelek i srebrnych nitek.
na rysunku: Oaza
To on mówił powoli, ale każde jego słowo było pełne mądrości.
Cztery dusze, każda inna, lecz łączyła je radość ze wspólnych przygód. Koza Klara nauczyła Karolka wdrapywać się na głazy i przeskakiwać przez potoki.
na rysunku: Koza
Kangur Klemens pokazał mu, jak cieszyć się ruchem i wolnością. Gwiazda morska Stasia zdradzała tajemnice oceanu, opowiadając o podwodnych pałacach i morskich prądach. Żółw Ferdynand wprowadzał ich w świat cierpliwości, mądrości i wytrwałości.
na rysunku: Kangur
Pewnego dnia nad oazą zawisły gęste, granatowe chmury. Nagle – niczym z mrocznego snu – z głębin jeziora wynurzyła się olbrzymia, potworna kałamarnica. Jej macki miały długość kilkunastu krasnoludów, a jej ciało lśniło śliskim fioletem i obsiane było licznymi, migoczącymi oczkami . Każde z nich patrzyło złowrogo, a gdy rozciągały się wszystkie macki, wydawała się wypełniać całą oazę.
Kałamarnica zaczęła szaleć – splątywała palmy, bryzgała kałużami, zrywała liany i chlapała wodą na wszystkie strony, a jej śmiech odbijał się echem, przyprawiając wszystkich o gęsią skórkę. Zwierzęta były przerażone – kangur ledwo wymknął się przed mackami, koza trzęsła się pod krzaczkami, gwiazda morska wtuliła się w piasek, a żółw powoli schował się w swoim domku .
Karolek wiedział, że trzeba działać. Zwołał naradę pod największą palmą. – Musimy się zjednoczyć – powiedział śmiało, patrząc każdemu w oczy . Klarze, Klemensowi, Stasi i Ferdynandowi przypomniał, że w jedności siła. Ustalili plan godny bohaterów.
Najpierw koza Klara z kangurem Klemensem rozpoczęli wielki taniec, skacząc i ślizgając się po piasku, migały między mackami kałamarnicy tak szybko, że ta zaczęła się gubić . Klemens odbijał się niczym piłka i rozpraszał uwagę potwora. W tym czasie żółw Ferdynand, niespieszny i niewzruszony, płynął pod wodą. Niósł Stasię, która, będąc gwiazdą morską, znała wszystkie sekrety głębin i wiedziała, gdzie ukryty jest najczulszy punkt potwora .
Karolek wspiął się po palmie, wysoko, aż sięgnął prawie nieba! Z tej perspektywy, odważnie przeskakując z gałęzi na gałąź, zauważył niewielkie, srebrzyste znamię na karku kałamarnicy – to był jej słaby punkt! Dał znak drużynie.
Klara i Klemens rozkręcili końcową, zawrotną piruetę, która sprawiła, że olbrzymia kałamarnica rozproszyła się na mgnienie oka. Wtedy Karolek, korzystając z nauk przyjaciół, zeskoczył wprost na grzbiet potwora, z całych sił dmuchnął w zaczarowany gwizdek, który dostał od Stasi, i trafił dokładnie w srebrzyste znamię . Przeraźliwy wrzask kałamarnicy przeszył powietrze.
Olbrzymie macki zaczęły się skręcać i wić, a złośliwe ślepia nagle stały się smutne. Stworzenie, pokonane sprytem, odwagą i współpracą, zaczęło wycofywać się w głębiny, rzucając ostatnie, pożegnalne spojrzenie . Oaza znów pokryła się ciszą, a ptaki zaczęły śpiewać ze zdwojoną siłą.
Odtąd, kiedy tylko słońce chowało się za horyzont, mieszkańcy oazy wspólnie świętowali. Zbudowali jeszcze piękniejsze domki, posadzili nowe palmy i wznieśli mały pomnik ku pamięci tej niezwykłej przygody . Karolek został bohaterem oazy, a jego przyjaźń z Klarą, Klemensem, Stasią i Ferdynandem stała się legendą, o której opowiadały nawet stare dęby.
Pouczona ta baśń, kochanie, przypomina nam, że nawet najmniejszy krasnolud może dokonać wielkich czynów, jeśli tylko ma wokół siebie przyjaciół i otwarte serce. Oaza była odtąd miejscem zabawy, nauki i wsparcia dla wszystkich, którzy tam trafili .
Gdy nadchodziły ciche wieczory, a niebo nad oazą usiane było gwiazdami, Karolek z przyjaciółmi siadali przy ognisku i śmiali się, wspominając wspólnie pokonane trudności. A Ty, kiedy zamkniesz oczy, możesz wyobrazić sobie, że i Ty wędrujesz z nimi po cudownych ścieżkach tej baśniowej krainy.
A teraz, gdy w naszym kominku już żarzy się ostatnia iskierka, a za oknem ziewa zmęczony księżyc, pora na nas – zamknij oczka, ukochana wnuczko, niech przyśnią Ci się cuda, odwaga i prawdziwa przyjaźń . Dobranoc.