Dawno, dawno temu, kiedy świat otulała mgiełka magii, a w starych borach rozbrzmiewały legendy, na skraju ogromnego, szumiącego lasu rozciągało się królestwo rządzone przez króla Kazimierza – człowieka mądrego, który wielce miłował wszystkie stworzenia.
na rysunku: Las
Nie mieszkał w pałacu ze złota, lecz w dębowej warowni oplecionej zielonym bluszczem i rozświetlonej śpiewem ptaków oraz śmiechem zwierząt.\n\nW tym zaczarowanym królestwie żyli niecodzienni przyjaciele: Puszysty Jeż Barnaba, którego igły był tak mięciutkie, że czasem służyły za poduszkę dla zmęczonych mrówek; Tygrys Orfeusz, olbrzym o sercu delikatnym jak płatki konwalii; Gołąbka Lila, dla której nie było tajemnic wśród obłoków i Wiatrów; oraz Karaluch Filidor, najmniejszy z całej gromady, ale najodważniejszy – bo to jego uszy pierwsze słyszały nocne odgłosy.\n\nOtaczał ich wielki, magiczny las – drzewa szeptały, liście tańczyły na wietrze, a leśna ściółka ścieliła się miękko niczym puchowa kołdra.
na rysunku: Klif
Pewnego słonecznego ranka, gdy rosa jeszcze błyszczała na trawie jak diamenty, król Kazimierz wyruszył na spacer. Podążając za śpiewem ptaków i zapachem świeżych poziomek, dotarł do urwistego klifu. Widok z jego krawędzi sprawił, że aż przysiadł z wrażenia: pod nim rozpościerała się jego ukochana kraina, rozświetlona złotem słońca i mieniąca się setką barw.
na rysunku: Goląb
Król marzył, by właśnie tu, pośród tych cudów przyrody, zbudować swoją letnią rezydencję.\n\nJednak w cieniu klifu, wśród wysokich paproci i omszałych kamieni, istniała tajemnicza jaskinia. To w niej, od setek lat, mieszkał Cyklop Gniewomir – postać niemal legendarna.
na rysunku: Cyklop
Miał on tylko jedno wielkie oko, którym wypatrywał rzadkich gości; długą brodę, w której ukryły się czasem małe ptaszki; ramiona silne jak najpotężniejsze dęby. Lecz serce miał samotne, bo nigdy nie nauczył się przyjaźni. Tu zrozum, dziecko, że nie zawsze wielkość i siła czynią kogoś szczęśliwym!\n\nGdy zwierzęta dowiedziały się o marzeniu króla, natychmiast rozpoczęły przygotowania.
na rysunku: Jeż
Jeż Barnaba wyszukiwał najpiękniejsze kamienie, ich kształty przypominały serca i gwiazdy, które potem ozdabiały powstające mury. Tygrys Orfeusz z delikatnością motyla nosił wielkie pnie drzew; każdemu śpiewał, wdzięcznie przeplatając mruczenie z leśną melodią. Gołąbka Lila szybowała między drzewami, niosąc wiadomości do wszystkich zakątków królestwa.
na rysunku: Karaluch
Karaluch Filidor czuwał, by żadne ziarno czy kropla rosy się nie zawieruszyły. Budowa letniej rezydencji zamieniła się w wielkie święto przyjaźni – tańce w świetle księżyca, śmiech odbijający się echem od konarów, wspólne opowiadanie historii przy ognisku.\n\nJednak nad ich szczęściem zebrały się ciemne chmury.
na rysunku: Tygrys
Tej nocy, gdy sowa zawołała pierwszy raz z najstarszego dębu, Cyklop Gniewomir opuścił swoją jaskinię. Skulony w cieniu paproci zawisł nad budowaną rezydencją, a gniew i zazdrość grały w nim jak burza. Przestąpił próg nocą, a zwinność jego wielkich rąk wywróciła mury, zaś ślad olbrzymiej stopy rozgniótł z mozołem ułożone ścieżki . O świcie wszyscy byli zrozpaczeni. Ale nie król Kazimierz!\n\n"Nie poddamy się – powiedział cichym, lecz stanowczym głosem. – Przyjaźń i odwaga są silniejsze niż jakikolwiek cień!"\n\nI tak powtarzało się dzień po dniu – budowali, marzyli, śpiewali ... a nocą wszystko zamieniało się w kupki gruzu . Aż pewnej nocy król wezwał Jeża Barnabę, przyjaciela o najbystrzejszych oczach i najczulszym nosie. Ułożyli chytry plan: skryli się wraz z kilkoma sowami w leśnej gęstwinie, przebrali cicho ruszającymi się liśćmi, i czekali, wstrzymując oddech, aż wreszcie z ciemności wysunęło się jedno błyszczące oko Cyklopa.\n\n– Stój! – zawołał król Kazimierz .\n\nCyklop zamarł jak posąg.\n\n– Czemu niszczysz nasz trud? Czy nie lepiej być z nami niż przeciwko nam?\n\nWielkie oko Cyklopa zaszkliło się łzą. Ze ściśniętym gardłem wyznał, że odkąd pamiętał, korytarze jego jaskini przeszywał pusty śmiech echa, a ci, którzy go odwiedzali, szeptali o nim w strachu . Bał się, że utraci własny dom, resztki samotnej dumy.\n\nKról Kazimierz zamyślił się. Potem ukłonił nisko i z powagą oznajmił:\n\n– Pragnę, byś dołączył do nas . Zbudujmy razem miejsce, które będzie nie tylko moją rezydencją, ale i twoim domem. Będziesz naszym Strażnikiem, przyjacielem i opiekunem tego magicznego miejsca. Razem możemy więcej!\n\nGniewomir, nieufny, zgodził się spróbować, a jego potężne ramiona przynosiły teraz największe belki, a uśmiech coraz częściej rozświetlał jego twarz . Zwierzęta śpiewały jeszcze głośniej, Gołąbka Lila uwiła mu ciepłe gniazdo, a Jeż Barnaba przyniósł bukiet mchu na poduszkę. Niedługo potem letnia rezydencja powstała wśród świerków niczym pałac ze snu: ściany lśniły złotem bursztynu i bieliły się szkliwem porannej rosy, w oknach szeptały kwiaty, a w sieni tańczyły promienie światła.\n\nOd tej pory król Kazimierz, Cyklop Gniewomir i wszyscy ich zwierzęcy przyjaciele wiedli dni w radości i wzajemnym zrozumieniu . W cichych wieczorach opowiadali nowe bajki, śpiewali pieśni o odwadze i przyjaźni, a ich królestwo stało się sławne jako miejsce, gdzie każdy, nawet ten trochę inny, znalazł ciepło i dom.\n\nA jeśli kiedyś wybierzesz się do tego magicznego lasu, być może usłyszysz dobrotliwy śmiech Cyklopa Gniewomira, szczęśliwe tygrysie mruczenie i głos króla Kazimierza, oznajmiającego, że miłość i przyjaźń mogą zwyciężyć nawet najciemniejsze cienie.\n\nI pamiętaj, kochanie: czasem pod groźną miną kryje się złote serce . Trzeba tylko odrobinę odwagi, uśmiechu – i można razem zbudować coś pięknego.