Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma pustyniami, gdzie nieskończony piach szumił pod stopami, a ruiny dawnego miasta połyskiwały w blasku zachodzącego słońca, żył rolnik imieniem Janek.
na rysunku: Lew
Mówiono, że Janek potrafił rozmawiać z roślinami, rozumiał mowę zwierząt i miał serce większe niż stodoła sąsiada Pawła. Samotnie uprawiał ziemię na skraju pustyni i mieszkał w małej chacie, której dach porastał aksamitny zielony mech. Codziennie doglądał pola, śpiewał swoim roślinom i zapraszał do stołu przyjaciół – rezolutnego indyka Franciszka, psotną wiewiórkę Klarę, odważnego lwa Ryszarda i wielobarwną papugę Laurę, znaną z niebywale ciętego języka.
na rysunku: Indyk
Pewnej nocy, gdy księżyc patrzył przez okno Janka, wydarzyło się coś dziwnego. Janek zauważył, że jego ukochane rośliny jakby straciły ochotę do życia. Ziemia pękała ze zmęczenia, liście więdły, a nawet papuga Laura przestała opowiadać dowcipy.
na rysunku: Papuga
Coś złego czaiło się wśród pustynnych wydm.
— Co się dzieje, Janeczku? — zapytał troskliwy indyk Franciszek, przysiadłszy na miedzy.
Janek podrapał się za uchem.
na rysunku: Ruiny
— Czas zbadać sprawę. Przecież zawsze trzeba iść do źródła, nie do kałuży — odpowiedział głęboko zamyślony.
Zebrał więc całą drużynę.
na rysunku: Wiewiórka
Przez rozgrzane pustynne piaski szli razem: Franciszek głośno gdakał, wiewiórka Klara śmigała wokół nich, a lew Ryszard sapał, starając się nie zaplątać ogona. Papuga Laura, z rozpostartymi skrzydłami, raz po raz zagrzewała ich do marszu: — Naprzód, drużyno odważnych serc!
Wędrówka była trudna. Mijały ich wygłodniałe fenki, które żaliły się, że nie potrafią już znaleźć ziaren czy soczystych owoców.
na rysunku: Czarownik
Cierniste krzewy opowiadały, jak ktoś nocami wysysa z nich wodę i szeptały o potężnej klątwie. Nad wąwozami unosił się chłód strachu, a wśród ruin starożytnego miasta słychać było tajemniczy śmiech.
W końcu, pod olbrzymim, przewróconym obeliskiem, stanęli przed wejściem do mrocznej krypty.
na rysunku: Pustynia
Wewnątrz, wśród snujących się cieni, mieszkał zły czarnoksiężnik o imieniu Mroczysław. Miał on twarz jakby wyciosaną z czarnego bazaltu, oczy jarzące się jak węgle i brodę splątaną z wężowych łusek.
— Kto śmie zakłócać moją samotność? — huknął, a jego głos rozbrzmiewał niczym grzmoty przed burzą .
Janek odważnie wystąpił przed resztę.
— Twoja klątwa wygnała życie z naszej ziemi. W imieniu wszystkich stworzeń, żądamy jej cofnięcia .
Czarnoksiężnik zadrwił z nich:
— Wasz upór rozbawiłby nawet mumie z tego miasta! Nikt nigdy nie przełamał mojej magii.
Ale ekipa Janka polegała nie na magii, lecz na sprycie, przyjaźni i odwadze. Franciszek, mądry indyk, niósł piórka, które pochłaniały dźwięki – rozrzucił je po komnacie, tłumiąc śmiech czarnoksiężnika i zmieniając go w ledwie słyszalny szept . Klara błyskawicznie zwinęła się w kłębek i prześlizgnęła między nogami Mroczysława, podsuwając mu pod stopy marcepanowy orzech, od którego z wrażenia aż się poślizgnął.
Lew Ryszard, wykorzystując moment zaskoczenia, rzucił się do przodu i z olbrzymią siłą skruszył kamienną różdżkę czarnoksiężnika. Gdy zrozpaczony mag chciał rzucić ostatnie zaklęcie, Laura uniosła się nad jego głową i zasypała go lawiną mądrych słów:
— Mroczysławie, czy nie znudziły ci się te pustynie, samotność i zimno? Życie w symbiozie z naturą jest piękniejsze niż pustka władzy!
Wtedy w oczach czarnoksiężnika błysnęła łza – a może to tylko papuzie pióro? Zgodził się zdjąć klątwę, ale kazał im spełnić jeden warunek: zaprosić go na święto Dożynek i nauczyć tańczyć krakowiaka .
Po dokonaniu magicznego obrzędu ziemia się zatrzęsła, chmury nadleciały z krańców świata i spadł pierwszy od wielu lat deszcz. Kwiaty natychmiast zaczęły kiełkować, fenki urządziły festiwal wspólnego śpiewania, a nawet starożytne mury rozkwitły bluszczem.
Janek i przyjaciele wrócili do chaty, a za nimi wędrował czarnoksiężnik, już nie taki zły, bo już wkrótce miał poznać tajemnice świątecznych placków i wspólnego śmiechu przy ognisku . Okolica znów rozbrzmiewała śpiewem ptaków i radosnym śmiechem zwierząt.
I tak oto Janek, indyk Franciszek, wiewiórka Klara, lew Ryszard, papuga Laura i Mroczysław udowodnili, że nawet największa susza nie jest w stanie pokonać przyjaźni, odwagi i dobrej zabawy.
Teraz już wiesz, kochanie, że w każdej przygodzie przyjaźń i odwaga są kluczem do szczęścia . A teraz, gdy noc zagląda przez okno, pora na najsłodszy sen.. . Dobranoc, maleńka.