Dawno, dawno temu, tam, gdzie poranne słońce głaskało złote pola, a księżyc błyszczał jasno nad szmaragdowymi lasami, istniało niezwykłe królestwo – Zwierzęce Królestwo.
na rysunku: Statek
Było to miejsce, gdzie magiczne moce splatały się z codziennymi cudami, a ludzie żyli w zgodzie z mądrzejszymi i sprytniejszymi od siebie zwierzęcymi przyjaciółmi.
W samym sercu tego królestwa mieszkał dzielny rycerz Walenty. Był on wysoki, o jasnych oczach, a jego sierść pod zbroją zawsze lśniła czystością i odwagą.
na rysunku: Złota rybka
Mimo siły i odwagi, był dobrym sercem – pomagał każdemu, kto znalazł się w potrzebie, czy to małej myszy, schorowanemu staruszkowi, czy zaplątanej w pajęczynę muchółapce.
Jednak nad Królestwem zawisł cień. W ciemnej grocie podnóża Gór Cieni zamieszkał wampir Wadim.
na rysunku: Jezioro
Ludzie szeptali o nim z przerażeniem: „Czerwone oczy błyszczące w nocy, cichy świst peleryny, gdy skrada się wśród drzew…” Niektórzy widzieli nawet, jak unosi się w mgłach o świcie, zaś najbardziej odważni zdradzali, że czasem z groty dochodzą głuche westchnienia smutku. Bo choć Wadim był groźny, czuło się w nim coś… bardziej ludzkiego.
Walenty nie bał się wampira, ale widząc smutek i strach w oczach sąsiadów, postanowił raz na zawsze przywrócić radość w swojej krainie.
na rysunku: Jeż
Spakował sakwę, przypasał miecz, ujął tarczę grawerowaną wizerunkami dębów i ruszył przez magiczny las.
Idąc starą ścieżką, usłyszał nagle rozpaczliwe piski. Pod ogromnym kasztanowcem wiewiórka Wanda z płaczem krążyła wokół dziury w ziemi.
na rysunku: Wiewiórka
– Co się stało, malutka? – zapytał Walenty.
– Proszę, pomóż! Mój przyjaciel Henryk, wpadł do wielkiej, błyszczącej jamy! Nie potrafi sam się wydostać!
Wanda poprowadziła rycerza do jeziora o lustrzanej tafli. Między zielonymi tatarakami biedny jeż Henryk trzymał się kurczowo wystającej gałązki.
na rysunku: Krowa
– Pomocy! – wołał, ale głosik miał cieniutki jak wietrzna struna.
Walenty natychmiast zdjął płaszcz i na tarczy ostrożnie zjechał po błotnistym zboczu, prześlizgując się przez trzciny. Wtem po przeciwnej stronie jeziora rozległo się głębokie muczenie.
na rysunku: Wampir
Była to Klementyna, najmądrzejsza ze wszystkich krów w królestwie. Nie tylko znała się na zagadkach matematycznych, ale też potrafiła rozproszyć nawet najgęstszą mgłę swoim pogodnym śmiechem.
Klementyna podeszła dostojnie przez wilgotną łąkę aż do brzegu .
– Trzeba pomyśleć – westchnęła. – Może połączymy siły? Wanda, spróbujesz podać Henrykowi gałąź, a ja opuszczę ogon do wody.
Zgrabnie odwróciła się, a jej łaciaty ogon zamoczył się w jeziorze niczym wyciągnięta liana . Walenty mocno ją przytrzymał, uważając, by nie poślizgnąć się na śliskich kamieniach. Wanda podała Henrykowi koniec gałęzi, a on zahaczył się swoimi kolcami i przesunął ku ogonowi Klementyny. Wspólnym wysiłkiem, śmiechem i okrzykami dodając sobie odwagi, wyciągnęli przemokniętego jeżyka na brzeg .
Henryk, dygocząc, dziękował przyjaciołom. Lecz zanim Walenty zdążył cokolwiek powiedzieć, nad powierzchnią jeziora rozbłysło magiczne światło – z wody wyskoczył złoty Ryszard, najelegantsza rybka, jaką kiedykolwiek widziano. Jego łuski mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a oczy błyszczały psotnie .
– Odwaga i współpraca są bezcenne – powiedział Ryszard, wirując w powietrzu. – Dlatego możecie poprosić o jedno wspólne życzenie!
Przyjaciele naradzali się długo: góry słodyczy? Rzeka piniat zamiast zwykłej? A może chmury z waty cukrowej?
W końcu Walenty, wycierając tarczę z błota, wpadł na lepszy pomysł:
– Ryszardzie, spraw, byśmy mogli dostać się na drugi brzeg jeziora, aż do groty Wadima, aby razem stawić mu czoła!
Rybka zakręciła się z radosnym pluskiem, a nagle wszyscy przenieśli się na pokład statku zbudowanego z gałęzi wierzby, liści i bursztynów, który pływał po lazurowej wodzie niczym łódź z bajki.
W trakcie podróży przez tajemnicze zakola jeziora, Walenty trenował Klementynę w wymachiwaniu drewnianym mieczem, Wanda ćwiczyła celność, strzelając małymi żołędziami z łuku, który Henryk zbudował z patyków i pajęczyny, a sam jeż udoskonalał swą okrągłą technikę obronną tocząc się po pokładzie, aż opalizujące liście wiatr rozwiewał na wszystkie strony .
Pod wieczór dotarli do wejścia groty. Skały lśniły blaskiem tajemniczych kryształów, a powietrze drżało cichym śpiewem nietoperzy. Dziwne zapachy, jakby fiołków i starych ksiąg, unosiły się ze środka .
Rycerz wszedł pierwszy, z tarczą gotową, przyjaciele tuż za nim w zwartym szyku. Pośród głębokich cieni zobaczyli olbrzymią, rzeźbioną trumnę z hebanu. W jej cieniu leżał Wadim, o bladych policzkach, z czarną peleryną zasiągającą aż po podłogę jaskini .
Wśród nagłego napięcia, gdy Walenty miał już podnieść miecz, zauważył, że wampir ściska w ręku zniszczony list.
– Pozwólcie… – szepnął cicho Walenty.
Rozwinął pergamin a jego słowa potoczyły się jak łzy:
„Byłem kiedyś kimś dobrym, pomocnym wszystkim, lecz zła czarownica przeklęła mnie z zazdrości . Jeśli ktoś mi współczuje, niech poszuka jej i uwolni mnie, by mógł znów żyć wśród ludzi.”
Wanda popatrzyła na swoich przyjaciół – nie mogli przecież pokonać Wadima, jeśli był tylko ofiarą złego zaklęcia!
– Musimy odnaleźć czarownicę – powiedział Walenty z powagą. – Bo każdy zasługuje na drugą szansę .
Drużyna ruszyła w głąb prastarego boru, gdzie wśród dzikich róż i mglistego poranka mieszkała czarownica, stara jak sama ziemia.
Po drodze przechodzili przez mosty z pajęczyn, rozmrażali rzekę własnymi dobranymi śmiechami, stawiali czoła zagadkom kota filozofa i wybawiali z opresji zagubione sowy. Każda przeszkoda uczyła ich czegoś nowego – zaufania, cierpliwości i odwagi .
Wreszcie stanęli przed chatą oplecioną pnączami malin. Czarownica spojrzała na nich przez małe, złote okulary i pokiwała głową.
– Widzę, że nauczyliście się wiele na tej drodze . Jeśli Wasze serca są czyste, zdejmę klątwę z Wadima!
I tak się stało. Starym zaklęciem, z fioletowym dymem tańczącym w powietrzu, uniosła czarownica czarodziejską laskę. Nad grobem wampira zalśniły promienie słońca, spływając na jego pobladłe lico . Wadim otworzył oczy i… zamienił się znów w człowieka – nieco smutnego, ale wdzięcznego z całego serca.
Radość była ogromna! Wadim obiecał odtąd pomagać wszystkim mieszkańcom Zwierzęcego Królestwa, a Walenty, Wanda, Klementyna i Henryk wrócili z nowym przyjacielem. Razem uczyli dzieci, jak ważne są: odwaga, współczucie, przyjaźń i nadzieja .
A kiedy zapadła noc, na wieży zamku błysnęła lampka do czytania – a pod nią babcia opowiadała wnuczce tę właśnie bajkę. Może właśnie tobie? Zamknij oczka, drogie dziecko, bo piękne sny już na ciebie czekają – o statku z liści, ogonie Klementyny i o tym, że każdy nawet najstraszniejszy cień można pokonać, gdy ma się przyjaciół u boku.
Dobranoc, śnij kolorowo!