Dawno, dawno temu, kiedy mgły porannych lasów roztapiały się w ciepłych promieniach słońca, a ścieżki prowadziły do miejsc, gdzie magia szeptała wśród mchu, żył sobie elf o imieniu Emil.
na rysunku: Borsuk
Choć był niewielkiego wzrostu, jego serce było większe niż najwyższy dąb w lesie. Miał błyszczące, zielone oczy, które iskrzyły się ciekawością, a jego długie, srebrzyste włosy połyskiwały jak pajęczyna w blasku księżyca. Emil od zawsze czuł w sobie pragnienie przygód i niesienia pomocy wszystkim, którzy tego potrzebowali.
na rysunku: Koń
Nie był sam w swych wyprawach. Towarzyszyli mu wierni przyjaciele ze świata zwierząt: koń Błyskawica, o grzywie lśniącej niczym poranna rosa i kopytach jak tchnienie wiatru; jeż Kolczasty, mały wojownik, którego kolce błyszczały jak igły lodowe; borsuk Mądrala, który znał sekrety leśnych tuneli i potrafił rozmawiać z każdą roślinką; oraz złota rybka Aura, której łuski mieniły się we wszystkich barwach tęczy, a spojrzenie zwiastowało szczęście.
Pewnego leniwego popołudnia, kiedy Emil drzemał pod rozłożystym dębem, przyszła do niego sowa z wiadomością.
na rysunku: Jeż
Pośród skrzypienia gałęzi, szeptała o tajemniczej wyspie zapomnianej przez czas, ukrytej za dalekimi wodami. Była to Wyspa Ruin – miejsce, gdzie starożytne miasto niegdyś tętniło życiem i światłem, dziś zaś smutno śniło pod strażą złego ogra. Ogr ten był ogromny, z oczami czerwonymi niczym żar i skórą szarą jak burzowe chmury.
na rysunku: Ruiny
Terroryzował wyspę i wszystkich jej mieszkańców, wzbudzając strach w ościennych krainach.
Emil nie zawahał się ani chwili. Zwołał przyjaciół i wspólnie zaczęli przygotowania.
na rysunku: Złota rybka
Na morze wypłynęli maleńkim statkiem, który zbudowali z dębowych desek i liści lilii wodnej. Aura, złota rybka, płynęła tuż obok, jej blask wskazywał drogę przez mgły i wirujące fale. Podczas podróży nie zabrakło przeszkód: sztormy próbowały przewrócić statek, syreny nęciły śpiewem, a tajemnicze cienie przemykały po powierzchni wody.
na rysunku: Wyspa
Lecz odwaga i przyjaźń czwórki była silniejsza niż strach.
Gdy wreszcie dotarli do wyspy, przywitała ich cisza – aż za głęboka – przerywana jedynie szumem liści i szelestem tajemniczych stworzeń. Wyspa była porośnięta srebrnymi paprociami i kwiatami rosnącymi wysoko ponad ruiny miasta.
na rysunku: Ogr
Kamienne kolumny, popękane i porośnięte bluszczem, świadczyły o dawnej wspaniałości tego miejsca. W powietrzu unosił się zapach soli, starej magii i… odrobina niepokoju.
Emil i jego przyjaciele krok po kroku zagłębiali się w labirynt ruin . Borsuk Mądrala odczytywał napisy na murach, odkrywając wskazówki do przejścia ukrytych przejść i omijania starych pułapek. Kolczasty węszył wszelkie dziwne zapachy – czasem był to ślad dawnej uczty, czasem nuta groźnego ogra. Błyskawica czuwał, gotów w jednej chwili ruszyć na pomoc . Aura zaś oświetlała najciemniejsze zakamarki i z jej drobnych łusek spadały promyki światła, które rozganiały cienie i niebieskie nietoperze.
W głębi wyspy znajdowała się wielka grota wyżłobiona w klifie. Jej wnętrze rozjarzały płomienie ognisk, przy których ogr piekł potężnego dzika i straszył swoją posturą wszystkich mieszkańców w okolicy . Złem zionęło z jego spojrzenia, a ryki słychać było aż na przeciwległych brzegach. Mieszkańcy wyspy – niegdyś radosne elfy, skrzaty i leśne wróżki – ukrywali się po zakamarkach ruin, czekając aż ktoś wybawi ich z tego koszmaru.
Nasi bohaterowie wiedzieli, że z ogrem nie wygrają siłą, lecz sprytem i współpracą . Wymyślili więc plan. Błyskawica zakradł się do wejścia groty i nagle, kopiąc kopytami, rozpoczął szaleńczy galop wokół wejścia, unosząc tumany kurzu. Zły ogr, zaskoczony tym zamieszaniem, wygramolił się z jaskini, pomrukując gniewnie i grożąc wielką maczugą . Wtedy do akcji wkroczył Kolczasty, sunąc między nogami ogra jak cień. Zwinął się w kulkę i z zaskoczeniem potoczył prosto pod stopy bestii.
Ogr próbował chwycić jeża, lecz za każdym razem, gdy się schylał, ostre kolce niespodziewanie kłuły go, sprawiając, że z wściekłości podskakiwał, aż echem niosła się jego złość . W tym czasie borsuk Mądrala szybko wykopał głęboki dół tuż przed wejściem do jaskini, pracując zawzięcie i sprawnie jak nigdy dotąd, a Aura wyczarowała maleńkie chmurki, które napłynęły ze swoim deszczem i napełniły pułapkę orzeźwiającą, błyszczącą wodą.
W kulminacyjnym momencie Emil, ukryty za stertą kamieni, wyciągnął z kieszeni cudowny, lśniący talizman, który znalazł podczas wędrówki po ruinach. Rzucił go w powietrze tak, by połyskiwał jak skarb – ogr, chciwy niczym sroka, rzucił się po niespodziewaną błyskotkę . Gdy tylko pochylił się, Kolczasty lekko go uderzył, ogrowie nogi zaplątały się i z hukiem runął prosto do pułapki. Błotniste brzegi zapadły się pod ciężarem bestii, a woda wzbiła się w iskrzących kroplach – ogr wpadł w sidła!
Nie był to jednak koniec. Wyspa była naznaczona smutkiem i żalem z powodu ran zadanych przez olbrzyma . Emil wraz ze swymi towarzyszami poprowadził uradowanych mieszkańców do groty, by już nikt nie musiał się więcej chować, a ruiny rozbrzmiały śmiechem i muzyką.
Przez wiele dni i nocy wszyscy razem naprawiali domy, sadzili nowe ogrody i świętowali przy ogniskach, opowiadając historie i śpiewając pieśni. Emil i jego przyjaciele zostali obwołani bohaterami wyspy, a na ich cześć zbudowano mozaikę, która przedstawiała małego elfa wśród swych zwierzęcych druhów, trzymających się za ręce .
Minęło wiele lat i jeszcze długo krążyła opowieść o tej przygodzie. Dzieci elfi biegały po zrekonstruowanych uliczkach, a staruszki szeptały: „Pamiętajcie, że magia przyjaźni jest silniejsza niż największy cień!”. Emil zaś, zawsze z uśmiechem, wyruszał ku nowym przygodom, bo wiedział, że tam, gdzie pojawia się kłopot, przyjaciele potrafią zmienić go w cud .
I tak oto kończy się opowieść o Emilu, elfie, który, dzięki odwadze, sprytowi i miłości do przyjaciół, przywrócił wyspie pokój – a wyspa, znów pełna światła, stała się jednym z najpiękniejszych miejsc w całej krainie snów.