Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze po łąkach hasali kolorowi motyle, a wśród wysokich traw można było spotkać skrzaty tańczące w blasku księżyca, w samym sercu magicznej krainy zwanej Dębową Doliną mieszkała wesoła wróżka – Lili.
na rysunku: Kojot
Lili była roziskrzona jak poranny kryształ rosy. Jej długie, lawendowe włosy lśniły barwami tęczy, a na sukience, uszytej z płatków stokrotek, igrały kotłujące się gwiazdki. Lili uwielbiała śpiewać z kosami, śmiejąc się do słońca razem z małymi mieszkańcami lasu.
na rysunku: Żółw
Największą radość sprawiała jej pomoc potrzebującym – była znana ze swojego dobrej serca i niezwykłych, czarodziejskich zdolności.
Pewnego dnia, gdy Lili przechadzała się po rosistym borze, usłyszała cichutki, pełen rozpaczy chrumk. Za mchami, pod szmaragdowym paprociowiskiem, siedziała mała świnka o imieniu Róża, której różowy ryjek miał całą mokrą od łez.
na rysunku: Las
Miała bursztynowe oczy i śliczny, kręcony ogonek, lecz dziś była bardzo, bardzo smutna. – Och, zgubiłam rodzinę! – zaszlochała. – Bawiliśmy się w chowanego i teraz nie wiem, jak ich znaleźć!
Lili uklękła przy śwince, otarła jej srebrzystą łzę i powiedziała ciepło: – Nie martw się, kochana Różyczko.
na rysunku: Czarownik
Razem znajdziemy twoją rodzinę! Wiatr pokaże nam drogę, a cały las nam pomoże.
Wyruszyły więc w głąb boru, gdzie promienie słońca tańczyły na mchu, a kwiaty szeptały sekrety przysiadającym na nich motylom. Nie minęło dużo czasu, a zza wykrośnego krzaczka wybiegł rudy kojot o bystrych oczach.
na rysunku: Świnia
To był Kuba, zwany wśród mieszkańców lasu Spryciulkiem. Kuba znał wszystkie ścieżki i sekrety – wiedział, które muchomory kryją wejścia do podziemnych tuneli, a które kamienie ścierają się o zmierzchu, otwierając przejścia do ukrytych polan.
– Słyszałem wasze głosy – uśmiechnął się Kuba, pokazując rząd białych ząbków.
na rysunku: Pustynia
– Może pomóc wam sprytny nos coyota? – Oczywiście! – ucieszyła się Lili. – Wspólnymi siłami szybciej odnajdziemy rodzinę Róży!
Razem podążali już przez rozświetlone łąki, przechodzili przez łuki z kwitnących wiśni i omijali pajęcze sieci zdobione jak koronki. Pod drodze spotkali ciekawskiego jeża, zagadkowego żuczka i żwawe wróbelki, każdy z nich dorzucał garść podpowiedzi.
na rysunku: Słoń
Lecz w zupełnie innej, chłodniejszej części Dębowej Doliny, w jaskini o ścianach ciemnych jak noc, mieszkał okrutny czarnoksiężnik Boruta. Boruta był wysoki i chudy, a jego palce długie niczym pnącza. Nosił szaty z piór kruków i kapelusz, pod którym skrywał oczy czerwone jak ogień . Od lat pragnął posiąść całą dolinę, z jej bajeczną łąką, ptakami i zwierzętami. Chciał uczynić z mieszkańców swoich służących.
Boruta wiedział, że tylko dobre serca wróżek i mądrość zwierząt mogą mu przeszkodzić . Zmieszał więc w swoim kotle dym z cieni, dodał oddech sowy i zdjął księżycowy cień. Stworzył magiczne złudzenie – pustynię, która nagle wyrosła na środku lasu, znikąd. Skwery złotej ziemi, porozrzucane kaktusy i ślady tajemniczych łap! Lili, Róża i Kuba, zaintrygowani, weszli w pułapkę .
Każdy krok na piasku skrzypiał jak stara łódź u brzegu rzeki, a powietrze było gorące jak w piecu pod blachą babcinej kuchni. Choć byli zmęczeni, nie poddali się. Wędrując przez rozpaloną pustynię, spotkali ogromnego, pogodnego słonia imieniem Tadeusz . Jego długie rzęsy ocieniały łagodne oczy, a na grzbiecie podróżowała wiecznie zielona jemioła.
– Dzieci moje, ostrożności nigdy za wiele! Ta pustynia pachnie złą magią Boruty – powiedział Tadeusz głębokim głosem. – Ale znam pewne przejście i historie starsze od wiatru . Chodźcie, przyjaciele, razem pokonamy każdą trudność!
Dotarli więc do gaju o liściach wielkich jak parasole, gdzie pod rozłożystym dębem spotkali żółwia Stefana. Stefan mimo swej powolności zawsze trafiał tam, gdzie trzeba najbardziej – miał łuskę połyskującą złotem i oczy, w których odbijały się odległe gwiazdy. – O, przygoda to najpiękniejszy sposób na życie! – uśmiechnął się . – Ale tylko, jeśli idziesz z przyjaciółmi.
Teraz cała piątka ruszyła wspólnie, znów przez las, a może raczej przez leśne zakamarki snu, gdzie granica między jawą a czarem była cienka jak skrzydło motyla. Wkrótce dotarli na skraj ciemnego kniei, gdzie wśród splątanych korzeni i wijących się mgieł stał zamek Boruty .
Zamek był wysoki i ponury, z oknami wąskimi jak szczeliny, a wieże jego sięgały prawie do chmur. Przez kręte korytarze prowadziły plątaniny pajęczyn, a każdy krok mógł być pułapką. Dzięki sprytowi Kuby omijali ukryte zapadnie, a Stefan – choć powolny – zawsze pierwszy zauważył cienie migające po ścianach . Lili świeciła drogę światłem swojej różdżki, odganiając złe czary, a Tadeusz czujnie nasłuchiwał oddechu Boruty.
W największej komnacie, otoczonej przez błękitne ognie, siedział Boruta, gotów rzucić klątwę na całą dolinę. Kiedy pojawiła się piątka odważnych przyjaciół, powietrze zadrżało . – O, czekam na was, mali bohaterowie – zasyczał Boruta. – Już czas, byście powitali mój nowy porządek!
Ale Lili uniosła różdżkę, a z jej serca wystrzeliły promienie dobroci. Przyjaciele, łapiąc się za ręce, stworzyli krąg wokół złego czarownika – Róża dodała odwagi, Kuba siły sprytu, Tadeusz rozwagi, a Stefan mądrości . Magia przyjaźni okazała się silniejsza niż najczarniejsza klątwa – Boruta rozpadł się w chmurę czarnych kruków, które uleciały przez okna wysoko na niebo, gdzie już nie mogły nikogo skrzywdzić.
A gdy opadł kurz magii, spomiędzy schowanych drzwi wybiegli rodzice i rodzeństwo Róży – świnki o różowych uszach i radosnych oczkach. Nastąpiły uściski, wspólne śmiechy i łzy szczęścia . Do domu wracała już cała rodzina, a Lili, Kuba, Tadeusz oraz Stefan byli witani przez mieszkańców doliny jak prawdziwi bohaterowie.
Zwierzęta wielką ucztę urządziły, stoły nakryto kwiatami, a wszystkie marzenia spełniano jednym skinieniem maleńkiej, magicznej różdżki. Lili i jej przyjaciele już nigdy nie bali się o bezpieczeństwo swej bajkowej ziemi – wiedzieli, że razem, ramię w ramię, mogą pokonać każde zło .
A każdej nocy, przy ognisku pod rozgwieżdżonym niebem, opowiadali sobie coraz to nowe historie, zaś gwiazdy słuchały w milczeniu, marząc o tym, by choć na chwilę dołączyć do ziemskich przygód. A gdy ktoś zapyta, skąd bierze się szczęście i magia – powiedzcie, że z odwagi, mądrości i – przede wszystkim – wielkiej przyjaźni.
Koniec .