Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami, rozciągała się kraina o nazwie Srebrzysta Dolina.
na rysunku: Kret
Było to miejsce niezwykłe – pola mieniły się tu tysiącem barw, a nad zielonymi łąkami wiosną unosiła się tęczowa mgiełka. Srebrzysta Dolina słynęła z tajemnic ukrytych wśród leśnych ostępów, nieznanych roślin i mądrości jej mieszkańców. Jednak największy podziw budził Czarodziej-dobroczyńca, zwany Mistrzem Mironem.
na rysunku: Tundra
Był człowiekiem o siwej brodzie, łagodnych oczach i szerokim płaszczu utkanym z połyskujących nici księżycowych. Zawsze nosił ze sobą błękitną laskę zwieńczoną mlecznobiałym kamieniem.
Mistrz Miron był nie tylko potężny, ale przede wszystkim dobry.
na rysunku: Zły Czarownik
Potrafił zamienić uschnięte drzewo w kwitnącą jabłoń, wyleczyć chore zwierzęta leśne i sprawić, by strumienie śpiewały radosne melodie. Każdy, kto prosił go o pomoc, mógł liczyć na jego serce, wiedzę albo magiczną radę. Nieopodal jednak, w północnej części krainy, stał mroczny, czarny pałac pokryty ostrymi wieżami, z którego wywodził się cień.
na rysunku: Kocię
Tam mieszkał zły Czarodziej – Orchon, siejący strach i zamęt. Nikt nie znał dokładnie jego historii, ale szeptano, że jego moc wywodzi się z zazdrości i zła, a największym pragnieniem było podporządkowanie sobie całego Srebrzystego Królestwa.
Pewnego ranka, gdy rosa lśniła na pajęczynach jak diamenty, do chaty Mistrza Mirona dobiegł dziwny szelest.
na rysunku: Jaskinia
To była Ryba – nie byle jaka, lecz srebrzysta, lśniąca łuskami jak małe zwierciadła, która potrafiła mówić ludzkim głosem. Spływała właśnie z górskich strumieni, przynosząc wieść pełną smutku:
– Czarodziej Orchon zatruł nasze wody… Moi przyjaciele z jezior i rzek mdleją, ożywiają się algi-cienie, wszystko wokół zamiera…
Miron pogładził jej chłodny grzbiet, a potem uniósł swój magiczny kamień. Z jego laską przecinał powietrze, a błękitny blask zamienił się w tysiące drobnych światełek, które popłynęły w stronę rzeki niczym świetliki.
na rysunku: Wilk
Woda zaczęła bulgotać, z jej głębin wydobyły się stare pomarańczowe algi, ciemne płaty traw – wszystko to, co zatruwało krainę, zostawało oczyszczone.
– Teraz musicie sami strzec swoich wód – rzekł Miron. – Jeśli będziecie dbać o czystość i pomagać sobie nawzajem, nigdy nie stanie się wam krzywda.
na rysunku: Ryba
Ryba, szczęśliwa, zatańczyła wśród fal i z wdzięcznością splatała z wodnych roślin wianek, który przekazała czarodziejowi na pamiątkę.
Podczas dalszej wędrówki Miron podążył w głąb ciemnego boru, gdzie drzewa szeptały, a korzenie pięły się pod ziemią. Tam spotkał Kreta – był to całkiem niezwykły kret, bo jego futerko połyskiwało złotem, a w oczkach mieniła się ufność .
– Panie Mironie, zły Orchon zmusza nas, zwierzęta ziemi, do wydobywania magicznych kryształów! Jego kopalnie są pełne mroku i płaczu…
Czarodziej-dobroczyńca spojrzał na Kreta z troską. Razem ruszyli do mrocznej jaskini, którą strzegł Wilk, o białym futrze jak śnieg i oczach jak dwa bursztyny. Wilk warknął groźnie, jednak Miron dostrzegł, że zwierzę nie jest złe – było skrzywdzone, zniewolone i samotne .
– Pozwól sobie pomóc – wyszeptał czarodziej i delikatnym gestem uniósł laskę. Jasność rozproszyła mgłę czarów, Wilk opuścił ogon, a jego oczy stały się łagodne i wdzięczne.
Kret, Wilk i Miron połączyli siły . Przemykali przez korytarze, omijali pułapki i strażników Orchona. Gdy dotarli do serca kopalni, zobaczyli tłum zwierząt: lisy, borsuki, sarny i nawet sowy pracowały tam smutne i zgarbione. Miron wypuścił świetlisty krąg – barierę, która rozproszyła wszelkie złe zaklęcia . Zwierzęta odzyskały wolność, a ich wdzięczne okrzyki odbijały się echem od ścian jaskini. Kopalnia zawaliła się, a kryształy zamieniły się w tysiące kolorowych kwiatów, które rozsiały się po całej krainie.
Czarodziej-dobroczyńca razem z nowymi przyjaciółmi – Rybą, Kretem i Wilkiem – zbliżyli się do mrocznego pałacu Orchona . Z wysokich, czarnych okien dobiegały żałosne miauki. W jednej z wieży zamkowej więziona była Kicia – jedwabista, złocista kotka, której futerko lśniło jak czyste złoto.
– Orchon więzi mnie, bo wierzy, że przyniosę mu szczęście, a ja tak bardzo marzyłam o przyjaźni… – zaszlochała Kicia .
Miron rozpostarł swój płaszcz, mruknął tajemną formułę, a wokół kotki pojawiły się tysiące skrzących się gwiazdek, które roztopiły kraty. Kicia skoczyła czarodziejowi na ramiona i zamruczała z wdzięczności.
Nadszedł czas konfrontacji . Orchon, rozwścieczony utratą mocy, pojawił się w sali tronowej. Oczy miał jak dwa rozżarzone węgle, a dłonie zaciskały się w pięści.
– To koniec twojej tyranii, Orchonie – powiedział Miron spokojnie . – Nie wygrasz ze światłem, nie pokonasz przyjaźni!
Mistrz Miron wyciągnął eliksir, którego składniki zebrał podczas swojej podróży: kroplę czystej wody od Rybki, grudkę złotej ziemi od Kreta, biały włos Wilka oraz promień słońca, który dotknął futerka Kici. Zmieszał je i rzucił ciecz prosto w cień Orchona.
Wibrująca energia zamieniła złego czarodzieja w małego, zadumanego żółwia, który nie miał w sobie ani odrobiny gniewu – tylko smutek i nadzieję na nowy, lepszy początek .
Miron i jego przyjaciele wrócili do Srebrzystej Doliny. Rozległa się radosna muzyka, wszyscy tańczyli i śpiewali. Ryba pływała w czystych rzekach, Kret budował nowe korytarze ochronne dla zwierząt, Wilk stał się strażnikiem lasu, a Kicia była odtąd ambasadorką przyjaźni . Mistrz Miron uczył dzieci, jak dbać o przyrodę, jak być życzliwym i mądrym.
Od tej pory Srebrzysta Dolina stała się wzorem dla wszystkich krain – była miejscem, gdzie dobro naprawdę zwyciężyło, a współpraca i przyjaźń były najpotężniejszą magią. Wśród szumu drzew i śpiewu ptaków można było czasem usłyszeć miękki głos babci, która szeptała wnuczce na dobranoc o dzielnym Czarodzieju-dobroczyńcy, jego odwadze i dobrym sercu .
A pamiętaj, wnuczko kochana: największa magia na świecie to dobroć w twoim sercu i otwartość na przyjaźń – one potrafią rozjaśnić nawet najbardziej mroczne miejsce!