Dawno, dawno temu, gdy świat miał jeszcze więcej tajemnic ukrytych w gęstwinach, szczytach gór i podmorskich głębinach, istniała niezwykła kraina, gdzie stykały się szumiące lasy, rozległa tundra i bezkresne morze.
na rysunku: Czarnoksiężnik
Ta ciekawa ziemia, będąca domem najróżniejszych stworzeń, pulsowała magiczną energią, a jej mieszkańcy żyli w harmonii, pomagając sobie nawzajem i strzegąc pradawnych sekretów.
W sercu tej krainy, pośród trzystuletnich sosen pachnących żywicą, mieszkała dobroczynna czarownica Wanda. Była drobną, postarzałą kobietką o srebrzystych włosach, iskrzących oczach i uśmiechu, który potrafił rozjaśnić najbardziej pochmurny poranek.
na rysunku: Kangur
Miewała na sobie fioletowy płaszcz oraz wianek z leśnych niezapominajek, a jej towarzyszem była stara, lecz bardzo mądra sowa imieniem Heda. Wanda słynęła z nieprzebranej dobroci: leczyła złamane skrzydełka piskląt, łatała pajęcze sieci rozetarte przez wiatr, a nawet podpowiadała niedźwiedziom, gdzie znajdą najlepsze miody.
Jednak w tej samej krainie krył się ktoś zupełnie inny.
na rysunku: Tundra
Wśród zamglonych wzgórz i głębokich rozpadlin stała jaskinia, o której miejscowi opowiadali sobie szeptem. Tam właśnie mieszkał Warlock—a był to czarodziej o sercu twardym jak lód, czarnych oczach i pelerynie, która zdawała się połykać światło. Warlock zazdrościł Wandy umiejętności, a jeszcze bardziej tego, jak bardzo ją kochano.
na rysunku: Krab
Pragnął, by cała kraina oddawała mu cześć, więc z dnia na dzień zaczął knuć niecne plany.
Pewnego dnia, gdy Wanda zbierała zioła na tundrze—gdzie białe porosty miękko szeleściły pod stopami, a wiatr niósł zapach dalekiej słonej wody—zobaczyła małego kraba siedzącego samotnie na kamieniu. Był pokryty łagodnym, lazurowym pancerzykiem, a jego oczka pobłyskiwały łzami.
na rysunku: Małpa
— Och, najdroższy, skąd ten smutek w twoich oczach? — zapytała Wanda, przykucając przy krabie.
— Nazywam się Karol — wyszlochał malec. — Zginęła mi moja magiczna muszla, dzięki niej mogłem rozmawiać z każdym mieszkańcem ziemi i morza.
na rysunku: Jaskinia
Bez niej nikt mnie nie zrozumie, już zawsze będę sam.
Wanda obiecała pomoc i przytuliła kraba tak delikatnie, jak tylko potrafiła, bo dobroć była jej czarem. Wspólnie ruszyli śladem muszli, pytając o nią ptaki lecące nad tundrą, a nawet gromadę wiewiórek układających spiżarnie na zimę.
na rysunku: Tropikalna rybka
Kiedy przekraczali leśny zagajnik, zza paproci wynurzył się Szymon, szympans o okularkach na nosie i kapeluszu w biało–niebieskie paski. Szymon był rozważny i mądry, znał każdą legendę i wszystkie przejścia w pobliskich zaroślach. Za pomocą gestów i wielu opowieści zdradził, że ostatnio w okolicy widziano cienie sunące nocą do jaskini Warlocka, a na ich czele nie kto inny, jak sam zły czarodziej . Wszyscy więc domyślili się, że to Warlock ukradł magiczną muszlę i wiele innych skarbów.
Do tej niewielkiej kompanii dołączyła jeszcze Kasia—młoda, energiczna kangurzyca o rudym futrze, szerokim uśmiechu i ogonie silnym jak sprężyna. Kasia znała każdy zakątek krainy . Jej zadanie? Przeskakiwać najwyższe urwiska, szukać ścieżek, których nikt nie znał.
Przemierzali krainę długo, zatrzymując się po drodze przy rozświetlonych księżycem mokradłach, słuchając szemrania potoków i śladów, które zostawił Warlock. Każdy dzień był prawdziwą przygodą: Wanda nauczyła Karola, jak rozumieć mowę wiatru, Szymon przygotowywał zagadki i łamigłówki, dzięki którym pokonywali magiczne pułapki, a Kasia z radością dźwigała na plecach swoich przyjaciół, gdy czekały ich szczególnie trudne przeszkody .
W końcu, po wielu dniach i nocach, dotarli pod wejście do głębokiej jaskini, gdzie panował wieczny cień. Z wnętrza dolatywały dziwne echa, a ściany pokrywały ruchome, zielonkawe światła. Wanda zapaliła ciepły płomyk na końcu swojej różdżki, zaś Szymon rozwiązał zagadkę, która zablokowała wejście . Karol, choć drżał ze strachu, dzielnie szedł jako pierwszy, a Kasia czuwała na końcu, by nikt się nie zgubił.
W niemal magicznej ciemności dotarli wreszcie do głównej komnaty. U szczytu olbrzymiego, czarnego tronu siedział Warlock, otoczony wirującymi czarnymi ptakami i kolumnami dymu . Gdy ujrzał Wandę i jej przyjaciół, wściekły wykrzyknął zaklęcie. Mroczna magia zaczęła wirować wokół, zamieniając powietrze w lepki cień.
Lecz Wanda, mądrzejsza niż niejeden czarodziej, chwyciła za rękę Szymona, a potem Kasia otuliła skrzydełkami Karola . Krąg przyjaźni i dobroci lśnił ciepłym blaskiem i odbił klątwę. Ciemność cofnęła się z hukiem, a magia Warlocka uderzyła w niego samego. Czarodziej zmalał, a potem zniknął w kłębach własnych dymów — ostatni raz rozległ się jego zły śmiech, po czym jaskinia zadrżała i uspokoiła się na dobre .
Przyjaciele przeszukali komnatę – w rozświetlonym przez Wandę zakątku znaleźli nie tylko magiczną muszlę Karola, ale i mnóstwo skarbów: zagubioną szyszkę poety, zaginiony żelazny klucz strażnika jeziora, kolorowe koraliki dziewczęcej wróżki i inne drobiazgi zgubione przez mieszkańców. Wanda delikatnie owinęła muszlę Karolowi na szyję, przywracając mu radość i głos.
Gdy bohaterowie wracali do domu, cała kraina rozbłysła kolorami: kwiaty kwitły intensywniej, ptaki śpiewały głośniej, a powietrze stało się rześkie jak nigdy . Wioska czekała na nich z radosnym uniesieniem: dzieci tańczyły pośród kwiatów, staruszkowie klaskali w dłonie, a słodkie zapachy ciast unosiły się w powietrzu. Wanda przekazała mieszkańcom ich zguby, Karol znów rozmawiał ze wszystkimi, Szymon opowiadał pełne humoru anegdoty, a Kasia uczyła dzieci, jak skakać przez najwyższe gałęzie.
Od tego dnia ich kraina stała się jeszcze szczęśliwsza - pokaźny krąg przyjaciół dbał, by dobroć wygrywała nad nieprzyjaciółmi . A Wanda? Odeszła uśmiechnięta pod złociste promienie zachodzącego słońca, gotowa nieść pomoc tam, gdzie tylko była potrzebna. Jej płaszcz powiewał nad łąką niczym obietnica, że dobro zawsze wraca i nikt nie jest sam.
A teraz, kochanie, czas zamknąć oczka i wyśnić własne przygody — kto wie, może Wanda odwiedzi cię we śnie, a jej przyjaciele zaproszą na nową wyprawę? Dobranoc, śpij spokojnie .