Dawno, dawno temu, gdy jeszcze legendy chodziły po świecie w świetlistych szatach, a wróżki przysiadały na porannych pajęczynach, istniało królestwo zwane Wielką Mocarnią.
na rysunku: Ruiny
Kraina ta lśniła zielenią lasów, złociła się łanami zbóż i gęsto oplatała tajemniczymi, rozległymi bagnami. Każdy, kto odwiedził Wielką Mocarnie, natychmiast czuł, że tu magia rośnie, jakby razem z dębami, a w powietrzu szeptały się sekrety pradawnych czasów.
W tych stronach żył król Baltazar – brodaty, pogodny jegomość, którego mądrość była jak studnia bez dna, a serce otwarte niczym wrota zamku na przyjaznych gości.
na rysunku: Bagno
Król kochał wszystkich swych poddanych, a najbardziej cenił zwierzęta, zamieszkujące magiczne mokradła wokół grodu. Niektóre z nich były tak niezwykłe, że ludzie szeptali o nich przy ogniu w długie, zimowe noce.
Pierwszą była Gadająca Mucha – niewielka, błyszcząca, skrząca się kolorami tęczy.
na rysunku: Jeż
Choć wydawała się zwyczajna, miała dar rozumienia wszystkich języków i potrafiła przekazać każdą tajemnicę, jaka leżała na dnie serca.
Jeż Igor – ostrożny i mądry, niósł swe kolczaste futro z godnością. Ileż to razy uratował zwierzęcy dwór przed niebezpieczeństwami, wysyłając sprytne ostrzeżenia i przenikliwe rady!
Kojot Bronek, wiecznie tryskający energią, uwielbiał figle i zawsze był gotów płatać psikusa każdemu, kto myślał, że już wszystko widział.
na rysunku: Kojot
To on pierwszych uczył przebiegłości i radzenia sobie w tarapatach.
A Świnia Dziunia, duża, różowa i pełna uporu, miała serce ze złota i nigdy nie cofała się przed żadnym wyzwaniem. Legenda głosiła, że kiedyś przepłynęła całe bajoro tylko po to, by zdobyć ulubioną szyszkę dla przyjaciela.
na rysunku: Demon
Wszystko w Wielkiej Mocarmi toczyło się sielsko, aż pewnej burzliwej nocy, gdy niebo rozdarł krzyk gromu, zjawił się Zły Demon. Miał skrzydła z czarnego dymu, oczy czerwone jak żar i śmiech, od którego kury przestawały nieść jajka. Począł siać postrach – kazał wysychać studniom, zsyłać mgły, w których gubiono drogę, i sprawiał, że pośród mieszkańców zakradał się strach.
na rysunku: Mucha
Król Baltazar długo radził się doradców: wąsatych uczonych, wielkich magów i miejscowych szeptuch – lecz każda rada prowadziła donikąd. W końcu poprosił o pomoc swych przyjaciół z bagien.
– Ruszajmy do starożytnych ruin! – zaproponował Jeż Igor, unosząc swe wąskie brwi.
na rysunku: Świnia
– Tam mieszka mag, który z niejednym demonem już się mierzył.
Cała drużyna, w tym nieodłączna Gadająca Mucha, sprytny Kojot Bronek i zawzięta Świnia Dziunia, ruszyli w podróż. Lasy, bagna i ruiny skrywały liczne niebezpieczeństwa: głęboki strumień, przez który musieli przejść po spróchniałym konarze; gęsty las, gdzie czekały leśne widma; szumiącą polanę, na której połyskiwały dziwne światła . Z każdym krokiem król uczył się czegoś nowego.
Kiedy strumień wyglądał na nie do przebycia, Mucha frunęła pierwsza, podpowiadając najlepszą drogę i pokazując, że cierpliwość nagradza – jeden krok po drugim i można dotrzeć do celu.
Gdy mroczny las budził strach, Jeż Igor szeptał królowi do ucha stare opowieści i przypominał, że ostrożność i mądrość to najpotężniejsze z broni, nawet wobec zaklętych drzew .
Na polanie gdzie krążyły zjawy, Kojot Bronek rozśmieszał je do łez, biorąc na siebie ich żarty, aż same się rozpłynęły, uznając, że taki kompan to skarb, nie wróg.
Zaś gdy wreszcie dotarli do stromych ruin, a król poczuł zniechęcenie, Świnia Dziunia naparła, ryjąc wśród kamieni i nie odpuszczając aż do skutku, udowadniając, że upór i odwaga otwierają wszystkie drzwi.
W jaskini pod ruinami czekał mag Ambroży, stary, z brodą sięgającą stóp, ubrany w płaszcz utkany z gwiazd .
– Magu, prosimy o twą pomoc – zawołał król. – Zły Demon zagraża naszej Krainie. ..
Ambroży wysłuchał i zamieszał w kociołku pełnym błękitnego dymu. Po wielu godzinach, gdy cienie na ścianach zatańczyły najdziwniejsze tańce, mag wręczył królowi fiolkę z eliksirem .
– To mikstura odwagi i nadziei, uczyniona z cierpliwości muchy, mądrości jeża, sprytu kojota i uporu świni – rzekł Ambroży. – Niech posłuży w godzinie próby.
Wróciwszy do królestwa, stanęli przed strasznym Demonem . Gdy ten wyłonił się spomiędzy kłębów mgły, król wypił kilka kropel magicznej mikstury i poczuł, jak zalewa go odwaga przyjaciół. Demon zawył, gdy mag Ambroży rzucił zaklęcie mocy. Wtedy król z wiarą, jakiej nigdy w sobie nie czuł, wyciągnął fiolkę w stronę potwora . Zły Demon zadygotał – a jego wielkie czarne skrzydła zwinęły się niczym zasłony przed słońcem.
Zło stopniało, a Demon przemienił się w skruszonego wilka, kryjącego twarz w łapach. W promieniach wschodzącego słońca królestwo odetchnęło . Już nigdy strach nie opanował Wielkiej Mocarni, a król Baltazar kazał wznieść tuż przy rynku ogromny pomnik czworga przyjaciół – nie po to, by spoglądały na przechodniów z góry, lecz by każdemu przypominały o sile ich cech.
A dzieci do dziś, kiedy babcie opowiadają tę historię przy kominku, uczą się, że cierpliwość, mądrość, spryt i upór to klucz do każdej przygody, nawet tej największej. I że prawdziwe cuda kryją się w przyjaźni oraz wiarze!
Gdy więc śpisz, kochana wnuczko, nie zapomnij, że nawet najdalsza droga zaczyna się od jednego kroku – a magia żyje w każdym dobrym sercu .